piątek, 21 lutego 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Uśmiechnąłem się łagodnie na słowa mojego męża, nie uważając, by to było coś jakiegoś niesamowitego. A tak właściwie, to przecież było coś bardzo podstawowego, byłem pewien, że gdyby Miki się zabrał za obiad, mając składniki takie, jakie mamy, zrobiłby coś niesamowitego, a nie taką podstawę podstaw, co uczyniłem ja. Poza tym, gdyby nie Miki i jego rady, to co bym  zrobił, nie byłoby dobre. Tak więc mój wkład był niewielki, to Miki w rzeczywistości pociągał za wszystkie sznurki. 
- Gdyby nie twoje rady, nic by z tego nie wyszło – stwierdziłem, od razu biorąc się za mycie naczyń, by brudno nie było. A że dzieciaki i Miki jadły, no to padło na mnie. Zresztą, jak wszystko jeszcze takie świeże, a nie zaschnięte, to nawet się fajnie myje. Zresztą, co innego mam robić? Wszystko, co robić mogę, to obowiązki domowe. Ciekawe, w ilu demonicznych oczach stoczyłem się na samo dno z powodu tego, że robię te wszystkie uwłaczające rzeczy... a jednocześnie jestem silniejszy od większości z nich. A powinienem być silniejszy od nich wszystkich, by moja rodzina była bezpieczna. Zanim jednak stanę się aż tak potężny... minie chyba mnóstwo czasu. Posilam się raptem od czasu do czasu, tylko wtedy, kiedy muszę, zatem ten mój przyrost mocy jest bardzo powolny... gdyby tylko Miki mi pozwolił, wytępiłbym wszystkie kanalie tego miasta w dwa dni. Świat byłby lepszy, i ja silniejszy... no same plusy, ale Miki jest za dobry i wierzy w tych wszystkich okropnych ludzi, a raczej w to, że się zmienią, naprawią, odpokutują... za dobry jest na ten okropny świat. 
- Za dużo sobie ujmujesz. Od tej pory będę cię częściej wykorzystywać – odpowiedział, a ja wyczułem, jak uśmiecha się łagodnie. 
- Nie oponuję przed tym, ale też nie odpowiadam, jeżeli coś wam nie będzie smakować. Ja się nie znam na kulinariach. Ja tylko staram się, by wszystko, co wychodzi spod moich rąk, było zjadliwe – odpowiedziałem, nie uważając chcąc w pierwszej chwili odpowiedzieć coś innego, ale ze względu na obecność dzieciaków przy stole zdecydowałem się na bardziej dyplomatyczną odpowiedź, a przede wszystkim bardziej grzeczną. 
- Tym się już nie wywiniesz.
- Ależ ja się nigdy nie wywijam. Dla was zawsze mogę coś ugotować – odpowiedziałem, wycierając ręce. - Dzieciaki, jak już wszystkie zjedzą, jedno z was pozmywa to, co wyląduje w zlewie. Które, to sobie ustalcie między sobą. Jutro z kolei zrobi to drugie. I tak na zmianę – zarządziłem, postanawiając wprowadzić jakieś obowiązki. Myślę, że to dobry pomysł, by zaczęli coś robić. Myślę, że ten jeden dodatkowy, obowiązek raczej im harmonogramu dnia nie zaburzy. A jeżeli przedstawią mi solidne argumenty, może nawet im nawet raz na jakiś czas to odpuszczę. - I jakby ta cała nauczycielka dalej robiła wam problemy, dajcie mi znać. Porozmawiam z nią wtedy i ja już się dowiem, o co jej chodzi – odpowiedziałem, idąc do salonu. Nie podobała mi się ta kobieta... nie wyczuwałem kłamstwa u dzieci, zatem coś na rzeczy być musiało. Zobaczę, co ją gryzie i bardzo spokojnie porozmawiam. Chyba, że bardzie dla mnie niemiła, to wtedy dalej będę miły, bo nie chciałbym, by Miki był mną zawiedziony. Ale tylko dla niego, w przeciwnym razie byłbym mniej miły, delikatnie to ujmując. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz