piątek, 14 lutego 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Coś mi tutaj nie pasowało. Rocznica w zimę? A my nie mieliśmy rocznicy w jakiś taki przyjemniejszy dzień dzień w roku? Kojarzyła mi się wiosna, która jest cieplejsza, ale nie na tyle ciepła, by Mikleo źle się czuł, i to miało sens. No bo, ja i zima? Zresztą, kto robi ślub w zimę? Przecież to nawet przyjemne nie jest. Logika podpowiadała mi, że Mikleo racji nie miał, no ale jak to Miki miałby nie mieć racji? Przecież to mój mądry Miki, który zawsze miał rację. Chyba, że to nie rocznica ślubu, a związku. Albo zaręczyn. Ale z drugiej strony, czy my takie głupotki byśmy świętowali? Szczerze, wątpię, chociaż nie wiem, jakim byłem typem człowieka, poza tym, że okropnym. 
- To jest rocznica ślubu? - zapytałem trochę niepewnie, no tak mu za bardzo nie wierząc. Znaczy, bardzo mu wierzyć chciałem, ale coś mi tutaj nie grało. 
- A czego jeszcze innego możemy mieć rocznicę? - zapytał rozbawiony, jakoś taki... sam nie wiem. On się dobrze czuje? Im dłużej się w niego wpatrywałem, tym bardziej miałem wrażenie, że coś jest z nim nie tak jest. 
- Tak właściwie, czego tylko sobie wymyślimy, ale tak sobie myślę... to nie mamy rocznicy na wiosnę jakoś? - dopytywałem, gładząc jego policzek, który dalej był jakiś taki... ciepły. Zbyt ciepły, jak na niego.
- Zawsze miałeś problem z pamięcią, ale żeby nie pamiętać tak ważnego święta? - zapytał, bardzo zasmucony. A zresztą, czy to takie ważne, kiedy jest ta rocznica? Jeżeli bardzo tego chce i potrzebuje, możemy codziennie świętować nasz związek, chociaż czy jest co świętować? Ja mam, bo mam przy sobie wspaniałego anioła, a on z kolei ma przy sobie jakiegoś paskudnego demona. 
- To przez to zimno. No i ostatnio cię długo nie było... trochę mi się to na mój mały móżdżek rzuciło. Ale teraz mnie oświeciłeś, mam więc wystarczająco czasu na przygotowanie ci niespodzianki – odpowiedziałem, całując go w czoło. Gorące czoło. A skoro ja to czuję, to naprawdę coś nie tak musi się dziać z jego organizmem. Albo psychiką. Albo z jednym i drugim. - Teraz może proponuję kąpiel. Chłodną, by cię trochę ostudzić. Co ty na to? - zaproponowałem, gładząc jego policzek. 
- Ale jak będzie chłodna kąpiel, to się nie wykąpiemy razem – odparł, zasmucony tym faktem, ale tak trochę teatralnie. Chociaż, sam już nie wiem. Wysyła za dużo sprzecznych sygnałów, no i ta temperatura, ona też mnie niepokoi. 
- Nie wykąpiemy się razem, ale będę przy tobie. Pomogę ci się umyć. No i włosy ci umyję, dobra? Chodźmy nawet teraz razem do łazienki – powiedziawszy to, chwyciłem jego uda i podniosłem się wraz z nim z kanapy. Miki, na moje szczęście, oplótł mnie w nogami w pasie, dzięki czemu było mi nieco łatwiej, no i też możliwe, że jemu było wygodniej.
Mimo jego takiej niezbyt zadowolonej miny posadziłem go na stoliku i następnie przygotowałem mu wszystko, co trzeba było. Upewniłem się, że woda chłodna była, dodałem olejek do kąpieli i następnie zająłem się moim Mikim, którego trzeba było rozebrać. Co prawda, sam mógł to zrobić, ale jakoś się do tego nie kwapił, a ja tam nie miałem z tym problemu. Dla niego, wszystko.
- No i co? Nie jest lepiej? - zapytałem, kiedy go wsadziłem do balii.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz