czwartek, 13 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Haru wyszedł do pracy, a ja zdecydowałem się pójść na cmentarz. Już kiedyś miałem tam pójść, a teraz jestem całkiem blisko, to zajrzeć mogę. Trochę mnie tam nie było... nie przepadałem za cmentarzami i odwiedzaniem grobów. Zawsze wtedy zaczynałem mieć myśli, że może mogłem jakoś zapobiec śmierci chociaż jednego z nich, tak konkretnie to mamy. Gdybym tylko wtedy tam nie zamarł i zatamował krwawienie chociażby jakimś ubraniem, to kto wie, może teraz byłaby z nami, ale sparaliżowało mnie. A młody wiek wcale nie był dla mnie wymówką. Teraz jednak już na takie rzeczy za późno. Moi rodzice nie żyją, a ja na to nic nie mogę poradzić. 
Wpatrywałem się w zimny kamień, na którym wyryte były imiona moich rodziców oraz daty ich urodzin oraz śmierci. Litery, pokryte złotą farbą, ładnie błyszczały w świetle słońca. Nie raz byłem świadkiem, jak ludzie mówią do swoich nieżyjących najbliższych, jakby z nimi rozmawiali. Nigdy tego nie rozumiałem. Przecież oni byli martwi. Nieważne, co by się nie powiedziało, czy wykrzyczało, oni nie odpowiedzą, nie powrócą. Równie dobrze możesz gadać do ściany. Poprawiłem kwiaty, zapaliłem tę przysłowiową świeczkę i ruszyłem do drugiego grobu, znacznie skromniejszego. Muszę się spytać kiedyś Haru, czy nie będzie chciał go odnowić. Zleciłem wyczyszczenie grobu jego babci, ale poza tym nic nie było tu zmieniane. A troszkę powinno. Litery już są trochę przetarte, mało wyraźne, więc może jakąś farbą by je pokryć świeżą...? Wrócę do domu, on wróci do domu, to spytam się go o taką ewentualność. Uklęknąłem przy grobie kobiety, która miała wielki wpływ na to, jak wspaniały jest teraz mój mąż, i także zapaliłem znicz. Nie znałem jej, ale to chyba nawet lepiej. Nie wiem, czy by mnie polubiła, w końcu byłem człowiekiem, a jak już się dowiedzieliśmy, ona za ludźmi nie przepadała. 
- Przepraszam...? - usłyszałem za sobą kobiecy głos. Odwróciłem się w jego kierunku, a ja zauważyłem niedaleko siebie kobietę starszą ode mnie. Od razu moją uwagę zwróciły jej oczy. Znałem te oczy. To były oczy Haru. Na pewno, je rozpoznam wszędzie, w każdym tłumie, bez wahania. - Kobieta, na której grobie pan zapalił świeczkę... znał ją pan?
- Nie. To była babcia mojego męża – wyznałem zgodnie z prawdą, wstając z kucek. Byłem ciekaw, kto to. 
- Pańskiego męża...? Przepraszam za dociekliwość, ale jak ma na imię pański mąż? - zapytała, a w jej głosie usłyszałem nadzieję. 
- Haru. Teraz, kiedy już odpowiedziałem na te najważniejsze pani pytania, pozwolę sobie zadać jedno, ale bardzo ważne. A mianowicie, kim pani jest? Kimś z rodziny mojego męża, po kądzieli oczywiście. Wysuwam taki wniosek ze względu na pani oczy. Wyglądają one dokładnie tak, jak Haru, a jemu bardzo często było wytykane to, że ma oczy swojej mamy – powiedziałem prosto z mostu, nie lubiąc takich ceregieli. Zresztą, jeżeli moje przypuszczenia okażą się słusznie, dowiemy się czegoś więcej o jego rodzinie. Chyba Haru byłby z tego faktu zadowolony. Zawsze to odkryje jakąś cząstkę siebie. 
- Jestem jego matką. Mogłabym się z nim spotkać? - zapytała z nadzieją, trochę mnie zaskakując tymże wyznaniem. Znaczy, miałem pewne podejrzenia co do jej osoby i nie wierzyłem za bardzo w jej śmierć. Za wielka luka, za mało informacji. Wiek by się zgadzał, jeżeli urodziła go w młodym wieku, oczy też się zgadzają, widzę podobieństwo w ustach, w nosie... 
- Jego matka nie żyje – odpowiedziałem, obserwując jej reakcje. Smutek, wyrzuty sumienia, może nawet wstyd... emocje szło z niej czytać zupełnie jak z Haru, kiedy pierwszy raz go spotkałem. 
- Tak mu powiedzieli... musiałam go oddać, powiedzieli, że nie dam sobie rady z wilkołakiem, że sprowadzę śmierć na niego, na siebie, że skończy, jak jego tata, i... o Boże, nie powinnam tego mówić – nagle przysunęła sobie dłoń do ust, coraz bardziej się trząść, chyba z nadmiaru emocji. 
- Ma pani rację. I może być pani spokojna, wiem, czym jest mój mąż. Ale może nie będziemy o tym rozmawiać tutaj. Zapraszam do siebie, jak Haru wróci z pracy, to wtedy dołączy do rozmowy – zaproponowałem, decydując się na zaproszenie jej do domu. Powiedziała mi to, co najważniejsze, wydaje się być bardzo poruszona tym, czego się przed chwilą dowiedziała. Albo jest dobrą aktorką. To, czy kłamie, zweryfikuje Haru, jak na moje biedne, ludzkie zmysły wydaje się być przekonane co do autentyczności ich słów. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz