wtorek, 4 lutego 2025

Od Soreya CD Mikleo

 Bez Miki'ego nie było mi tu najlepiej. Smutno, cicho, depresyjnie, jednak starałem się trzymać. Dla niego. Czułem, że i on źle przeżywa rozłąkę, i to znacznie gorzej, niż ja, i gdybym jeszcze ja zaczął sobie nie radzić, to by się tam totalnie załamał. Rano wyczułem, że jego stan się znacznie pogorszył, a to oznaczało jedno; pierwsza rozmowa z synem nie poszła po jego myśli. Byłbym nawet w szoku, gdyby za pierwszym razem wszystko naprawił. 
~ Rozmawiałeś z nim już, prawda? – zapytałem go telepatycznie, przygotowując zwierzakom jedzenie. 
~ Tak, i nie wiem, co ja tu w ogóle robię. Nie chce mnie – usłyszałem w odpowiedzi jego załamany ton. Widziałem go oczami wyobraźni, i tak strasznie chciałbym go w tej chwili przytulić. 
~ I zamierzasz się poddać po jednej porażce? – zadałem kolejne pytanie, zachowując spokój. 
~ A co mam zrobić? 
Muszę przyznać, nie poznawałem go. Od kiedy on tak szybko się poddawał? Przecież to najbardziej uparty anioł, jakiego znam. Aż tak źle znosi tę rozłąkę, czy może tak strasznie w siebie nie wierzy? Muszę mu pomóc, nawet jak jestem daleko od niego. 
~ Walczyć, skarbie. Tak, jak walczyłeś o mnie. Gdybyś tak szybko poddał się w moim przypadku, to przecież by mnie tu nie było. Głęboki wdech, uspokój się i uwierz w siebie. I przede wszystkim, nie spiesz się. Przeżywałeś to samo, co on. Dopuszczałeś do siebie najbliższych? Masz jeszcze kilka dni, nim po ciebie wrócę. Właśnie, może spróbowałbyś użyć swoich mocy i wyciszyć jego emocje? – zaproponowałem, chcąc mu mu jakoś pomóc. 
~ Sądzisz, że to mogłoby pomóc? – zapytał, pełen niepewności. 
~ Sądzę, że by nie zaszkodziło. Zresztą, sama twoja obecność czyni cuda, tylko potrzeba czasu – odpowiedziałem szczerze, oczywiście w niego wierząc. Jest moim małym promyczkiem, oczywiście, że będę w niego wierzył. 
~ Chciałbym, żebyś tu ze mną był. 
~ Też chciałbym, abyś tu był. Merlin cię jednak potrzebuje, a ja tam zbyt chciany nie jestem. I jeszcze bym wszystko popsuł, sam widziałeś, że prawie go uderzyłem, a to nigdy nie powinno mieć miejsca. Ojcem to ja nie jestem najlepszym. Ale ty jesteś wspaniałą matką, tylko musisz w siebie uwierzyć. Nie poddawaj się, dobrze? – poprosiłem, mogąc tylko tak mu pomóc. 
~ Postaram się – stwierdził, ale bez większego przekonania. 
~ Jak będziesz potrzebować porozmawiać, odezwij się do mnie. Postaram cię jakoś wesprzeć, chociaż słowem. A teraz odpocznij, naciesz się towarzystwem najbliższych – dodałem, strasznie chcąc go w tej chwili przytulić. I pomyśleć, że to będę mógł uczynić za kilka dni... Ale jak już go dorwę, to chyba nigdy go nie puszczę. 
Mikleo mi nie odpowiedział, a ja wyczułem, że poczuł się minimalnie lepiej. Duża odpowiedzialność spadła na jego barki, i nie powinien się z tym mierzyć sam. Ja jednak wsparciem w tym temacie jestem kiepski. Za to Misaki jest na miejscu, i jest bardzo podobna do Miki'ego, dzieli podobne moce, przekonania, osobowość... Razem mogą wiele zdziałać w kwestii Merlina, a na pewno więcej, niż ja z nim. Tak, dobrze, że mnie tam nie ma, moja aura wszystko by zniszczyła. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz