środa, 19 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Jego słowa były dla mnie małym zaskoczeniem. Znaczy, ja wiedziałem, że miał lepszy humor, widać to było od razu, kiedy tylko go zobaczyłem, ale nie sądziłem, że już tak mu się poprawiło. Miałem jeszcze na względzie to, że po rozmowie z mamą może być bardziej przybity, na pewno nie poruszali łatwych tematów, a przywitał mnie bardzo pozytywnie. 
– Ja ciebie też. I cieszę się, że już do mnie wróciłeś – odpowiedziałem, uśmiechając się łagodnie. Zawsze źle znosiłem to, że mnie od siebie odsuwał, więc to dosyć jasne było, że dzień wczorajszy mimo, że rozpoczął się on wspaniale, był dla mnie ciężki i dobijający. 
– Wybacz. Wiem, że nie zachowałem się najlepiej, ale musiałem sobie to wszystko poukładać – odpowiedział, ewidentnie skruszony swoim zachowaniem. 
– Rozumiem – odparłem, po czym sięgnąłem po kawę. Nic dziwnego, że nie szukał u mnie pomocy, bo pomimo moich najlepszych chęci, nie potrafiłbym mu pomóc. Czasem sam sobie nie potrafię pomóc, a do dopiero komuś obcemu. Może to nawet lepiej, że poradził sobie z tym sam, jednak to chwilowe odrzucenie mnie po prostu bolało. – Wyglądało to tak, jakbyś był na mnie zły – dodałem po chwili, przyglądając się mu z uwagą. 
– Bo byłem. Byłem zły na ciebie za to, że ją znalazłeś, i przyprowadziłeś, i jeszcze pozwoliłeś jej zostać. Ale teraz jestem ci za to szczerze wdzięczny, i nie wiem, jak ja ci się za to odpłacę – wyjaśnił, chwytając moją dłoń. 
– Zastanowię się, co takiego możesz zrobić, bym ci wybaczył – zażartowałem sobie czując, jak mój uśmiech mimowolnie leciutko się powiększa. Nie powinienem się uśmiechać aż tak. To mi nie przystoi. – I wcale jej nie znalazłem. Spotkaliśmy się na cmentarzu, kiedy zajmowałem się grobem twojej babci i jakoś tak od słowa do słowa wyszło, kim jest. Jednakże, trochę nieodpowiedzialnie się zachowała mówiąc do mnie, że jej mąż był wilkołakiem i ty także możesz nim być, byłem i dalej jestem dla niej obcą osobą – odparłem, wyjaśniając mu, jak dokładnie wyglądało to nasze pierwsze spotkanie. 
– To już wiadomo, po kim ja mam tę nieodpowiedzialność – wyszczerzył się głupio. – Słuchaj, moja mama... Może tu zamieszkać? 
– Oczywiście, nawet musi, nie ma chyba miejsca, do którego mogłaby się udać. Niech czuje się jak u siebie. Jeśli będziesz chciał, później możemy zjeść obiad w jadłodajni – zaproponowałem, nie mając z tym większego problemu. Ta rezydencja jest ogromna, na pewno się pomieścimy, a i ja może bym ją podpytał o parę rzeczy, a tak konkretnie, to o ciążę. Czytać o tym stanie to jedno, a wywiad z kimś, kto ją przetrwał może mi bardzo pomóc. 
– To doskonały pomysł. Dużo masz pracy? 
– Dużo. Ale jeżeli potrzebujesz mojego towarzystwa i już nie jesteś na mnie zły, mogę to przełożyć. Mam jeszcze przed sobą całą noc – odparłem, nie mając z tym problemu. 
– Noc? Czemu miałbyś pracować w nocy? – spytał, chyba jeszcze nie rozumiejąc. 
– Ponieważ ty będziesz pracować w nocy. Chcę się przestawić, by móc spędzać z tobą normalnie czas. Jakoś ten miesiąc oboje przetrwamy – odpowiedziałem mając nadzieję, że szybko się przestawię. Gdyby już na stałe został na nockach, pewnie bym się na to nie porywał, ale to przecież tylko miesiąc. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz