Od razu pokiwałem głową, z chęcią mu pomagając. Gdyby tak właściwie dał mi znać wcześniej, to bym przygotował mu jakoś ten rosół, chociaż jak, to nie mam pojęcia. Czy ja kiedykolwiek przygotowywałem rosół? Nie pamiętałem za bardzo czegoś takiego. Ale pewnie się robi jak każdą zupę, czyli wrzuca do wody wszystkie składniki i się gotuje. No i się przyprawia na tyle, by było dobrze. Chociaż, to, że brzmi prosto nie oznacza, że ja tego nie popsuję. Mam wyjątkowy talent do psucia bardzo prostych rzeczy.
- A co mam robić? - zapytałem, gotów do pracy.
- Trzeba to wszystko obrać i wrzucić do garnka – odpowiedział, na co pokiwałem głową i chwyciłem za nóż, zabierając się za to, o co mnie poprosił.
Miło spędziliśmy czas, po prostu sobie gotując. Znaczy się, Miki gotował doskonale wiedząc, co robić, a ja robiłem to, co mi kazał. I mi to nie przeszkadzało. Co jak co, ale Mikleo się znał na gotowaniu, więc mogłem mu w zupełności zaufać w tej kwestii. Zresztą, w wielu kwestiach mu ufałem. On jest mądry, no i bardziej doświadczony, jak chodzi o życie, no i starszy, bo jeżeli liczyć mój wiek odkąd wróciłem tu po śmierci. Zresztą, nawet liczyć moje człowiecze życie, którego nie pamiętałem i w którym to byłem okropny, o czym Miki mi nigdy nie wspomniał, jestem o niego znacznie młodszy. Pomimo tego, i tak łatwo nad nim dominowałem... nawet za bardzo nie oponował, jakby chciał zostać przeze mnie zdominowanym. Cóż, ja tam narzekać nie będę, i tak nie dałbym mu dominować.
- I teraz czekamy – stwierdził, dodając wszystkie te warzywa do garnka i użył przykrywki.
- I co podczas tego czekania możemy robić? - zapytałem, podchodząc do niego, by położyć dłonie na jego biodrach.
- Miło i grzecznie spędzić czas, trochę godzin się musi pogotować – odpowiedział i chwycił moją dłoń, by zaprowadzić mnie do salonu.
- Mógłbym ci zrobić coś do picia ciepłego. I słodkiego, zupełnie jak ty. A później może babeczki upiekę? Co ty na to? - zaproponowałem, chcąc zrobić wszystko, by mój mąż był zachwycony i dopieszczony. Muszę się zreflektować po tym moim ludzkim życiu, w którym to byłem dla niego okropny. Wychodzi na to, że od zawsze było mi przeznaczone bycie tym złym. I czemu Miki przy mnie wtedy został, nie mam pojęcia.
- Wolę po prostu się do ciebie przytulić. Słodkości możesz zostawić na jutro – odpowiedział, siadając na kanapie.
- Zatem spokój i relaks na ten moment, przyjąłem – odpowiedziałem, biorąc po drodze książkę, którą mógłbym mu poczytać. Dobrze, że pomimo mojej niespokojnej natury jestem w stanie mu zapewnić spokojny, rodzinny wieczór. Póki żaden demon, czy też anioł nie interesuje się nami, powinniśmy to wykorzystywać. Ten archanioł dalej tu był, i mimo że nie podejmował żadnych kroków w naszej sprawie, cały czas mam go gdzieś z tyłu głowy. On tu na pewno nie pojawił się przypadkiem. Tylko ten zanik pamięci... to jest bardzo dziwne. Ale Miki bardzo nie lubił, kiedy się kręciłem wokół niego, zatem tę sprawę musiałem porzucić, chociaż spokojny będę spokojny dopiero wtedy, kiedy archanioł opuści to miasto.
<Owieczko? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz