środa, 5 lutego 2025

Od Daisuke CD Haru

 Na jego słowa pokiwałem głową, trochę się zaskakując tą informacją. Spodziewałem się, że jednak coś tam będzie marudził, tak samo jak on, tak i ja, wiedliśmy życie szlachcica, ja dalej w sumie takie wiodę, a jak wiadomo, szlachta ma pewne zachcianki. I nie je byle czego. Oczywiście, dostarczam tu tylko produkty wysokiej jakości, jednak zawsze może mieć ochotę na jakiś specyficzny składnik, to całkowicie było normalne, no ale skoro nic nie chce, to nie. Mi tam to było na rękę, 
– W porządku. Zatem możemy już jechać? – zapytałem, chcąc zabrać nasze torby, ale w tym ubiegł mnie Haru. 
– Możemy, już znoszę toboły i przygotowuję konie – odpowiedział, na szybko całując mnie w policzek, kiedy znalazł się obok mnie. 
– Mógłbym przenieść nasze rzeczy, wiesz? – odparłem, idąc za nim. 
– Wiem. Jednak po co masz się męczyć? Ja tam się tym nie zmęczę, a ty już możesz. Wiem, że czujesz się lepiej, niż wczoraj, widać to po tobie, jednak dalej jeszcze tego odpoczynku potrzebujesz – stwierdził, schodząc po schodach. 
– No tak, cały dzień spałem i jeszcze potrzebuję odpocząć... – pokręciłem z niedowierzaniem głową. Jakbym jeszcze dzisiaj miał leżeć cały dzień, chyba bym zwariował. I czuł się bardzo źle psychicznie. Muszę coś robić, bo inaczej mam wyrzuty sumienia, że nic nie robię, a wczoraj normalnie miałem pracę. I dzisiaj też trzeba było wcześniej wstać, i co? Przeze mnie zaspaliśmy. Dzisiaj w sumie też niewiele zrobię, bo odprowadzimy konie i po zabraniu odpowiednich rzeczy pójdziemy do jego domku. Chociaż... może mu pomogę w sprzątaniu? Nie jestem jakoś w tym najlepszy, od takich rzeczy mam przecież ludzi, ale pomieszkując z Haru, zanim zamieszkał w końcu na stałe u mnie, pomagałem mu odrobinkę w pracach domowych, zwłaszcza, kiedy miał przebitą rękę. Najczęściej były to te proste czynności, zmywanie, przetarcie blatów, pościelenie łóżka... Jak Haru powie mi, co mam robić, to jakoś może dam radę. Mam nadzieję, że bardziej będę pomagać niż przeszkadzać. 
Powrót do domu zajął nam te półtorej godziny, kolejne półgodziny spędziliśmy w rezydencji, wybierając produkty na dzisiejszą obiadokolację oraz ubrania na dzisiejszą noc oraz jutrzejszy, poranny dzień. I znów Haru wziął wszystkie te rzeczy na siebie, a ja? Mnie zostało tylko iść przy jego boku. 
– Wymieniłeś drzwi? – spytał zaskoczony, kiedy znaleźliśmy się na miejscu. W końcu. Odrobinkę zmęczony byłem, ale czym? Przecież dzisiaj nic nie robiłem. 
– Trzeba było. Nie domykały się, już trochę stare były, zamek się zacinał... najwyższa była pora na coś nowego – wyjaśniłem, przekraczając klucz w zamku i dopiero wtedy wchodząc do środka. Sam byłem tu pierwszy raz, i byłem ciekaw, co to się tu stało. Miałem tu zajrzeć przed weekendem, no ale dzisiaj wyszło tak, jak wyszło i tak jak Haru, mam niespodziankę. – Zmienili tu więcej niż podejrzewałem, ale chyba nie mieli wyjścia, chciałem, by trochę to miejsce postało... – odpowiedziałem, rozglądając się po chatce. Niektóre meble były wymienione, niektóre tylko odmalowane, i ściany miały świeższy kolor, no i podłoga, ona była chyba już całkowicie wymieniona. – A ty co uważasz? Podoba ci się? – spytałem, otwierając okno, by trochę tu się przewietrzyło, nim się napali w kominku. Ogień w kominku jest punktem obowiązkowym, bo już mi zimno było. Chociaż to się nie zmieniło, a to nie wiem, czy na plus. Przynajmniej będę miał idealną wymówkę do tego, by tulić się bezkarnie do Haru. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz