niedziela, 2 lutego 2025

Od Haru CD Daisuke

 Może i bym chciał i może, i bym mógł, natomiast jeśli to zrobię i pójdę spać, a mu coś się stanie to, czy ja będzie wina? Oczywiście, że moja, a ja nie chcę, aby coś mu się złego stało, wolę już poczekać, pomóc mu wykąpać się, a dopiero później zająć się sobą i posprzątaniem po naszej kąpieli.
– Nie, spokojnie najpierw ty się wykąp, a potem wykąpię się ja – Poleciłem, widząc, że nie radzi sobie z guzikami własnej koszuli, dlatego i w tym mu pomogłem.
Zaopiekowałem się nim dobrze, umyłem go, osuszyłem jego piękne ciało, pomogłem umyć moją koszulę i zaprowadzić do sypialni, gdzie miał odpocząć, gdy ja będę zajmował się sobą.
– Mogłeś zająć się sobą, a nie mną – Burknął, nakrywając się poradzenie pościelą, zatrzymując ciepło, które jeszcze opatula jego ciało.
– Nie przejmuj się mną, ja sobie poradzę ze wszystkim sam, dobranoc – Ucałowałem go w czoło, chcąc natychmiast opuścić sypialnie, aby zająć się sobą kąpiel, sprzątanie łazienki, a dopiero później sen, jeszcze godzinka i ja położę się obok mojego piękne męża.
Daisuke chwycił moją dłoń z powodu czego uniemożliwił mi wyjście z sypialni.
– Coś się stało? – Dopytałem, od razu się o niego martwiąc, nawet jeśli tak naprawdę nic złego się mu nie dzieje.
– Nic, chcę, tylko żebyś wrócił szybko – Poprosił, a ja w odpowiedzi uśmiechnąłem się łagodnie, całując jego chłodną dłoń, która jeszcze powinna być ciepła po takiej kąpieli, wygląda na to, że wciąż jest w złym stanie i jak on chce jutro wrócić do rezydencji? Obawiam się, że może nie dać rady, nawet jeśli bardzo będzie tego chciał.
– Wrócę najszybciej, jak się tylko da – Obiecałem, uwalniając się z jego uścisku, opuszczając sypialnie.
Wszystko, po to, aby móc jak najszybciej umyć się i wrócić do męża.
Spędziłem w łazience niewiele czasu, a tak przynajmniej mi się wydawało, mimo to, gdy wróciłem do sypialni, mój mąż już spał wtulony w moją poduszkę.
Rozczulony spojrzałem na niego, kładąc się delikatnie na swojej połowie łóżka, nie chcąc go wybudzić ze snu, niech śpi, potrzebuję tego w tej chwili jak niczego innego.
Delikatnie, przytulając do siebie, zamknąłem oczy, pozwalając sobie na sen, który tak bardzo był mi w tej chwili potrzebny.

Obudziłem się jako pierwszy, odruchowo zerkając na zegarek, dzięki któremu byłem w stanie stwierdzić, że było zdecydowanie za późno, aby zdążyć do pracy.
Widząc, że jest już tak późno, zerknąłem na męża, który wciąż spał mocno wtulony w poduszkę, nie śpiesząc się do przebudzenia ze snu.
Delikatnie, szturchając męża, obserwowałem jego przebudzenie i zmieniający się wyraz twarzy.
– Zaspaliśmy – Od razu szybko podniósł się do siadu, niepotrzebnie się niepokojąc, to już i tak niczego nie zmieni, nie zdążę do pracy, dziś za to zdążę do pracy jutro, najwyżej w tym tygodniu nie będę miał dnia wolnego w zamian za ten dzień, jakoś się dogadamy, na pewno się da.
– Tak – Odpowiedziałem spokojnie niczym się specjalnie, nie przejmując, to i tak nic nie da, a ja nie lubię się denerwować bez powodu. – Spokojnie nie stresuj się tak – Dodałem, nie chcąc, aby się martwił nie teraz, to niepotrzebne.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz