Przysłuchiwałem się, rozmowie naszych dzieci dość szybko wyłapując ich niechęć do tej szkoły, a to dlaczego? Dlatego że nauczyciele byli głupi. I to mnie zastanowiło, czy aby na pewno nauczyciele byli głupi? Czy to oni nie potrafili zrozumieć tego, co chcą im przekazać? Trudno stwierdzić, nasze dzieci ostatnio nie do końca były sobą okres dojrzewania najwidoczniej już zaczyna u nich buzować, cóż, z tym też będziemy musieli sobie jakoś poradzić.
– Nie sądzicie jednak, że ta „głupia nauczyciela” wie znacznie więcej niż wy, a obrażacie ją dlatego, że nie rozumiecie, co do was mówi? – Zapytałem, zerkając na zmieniający się wyraz twarzy naszych dzieci.
– Z żadną inną nauczycielką nie mamy takich problemów, jak z tą – Burknął Haru, niezadowolony z wypowiedzianych przeze mnie słów, no cóż, najwidoczniej prawda trochę boli, a prawda jest taka, że nie dają szans nauczycielce i przez negatywne nastawienie nie są w stanie zrozumieć, co chce im przekazać, wygląda więc na to, że jeśli my próbujemy im coś przekazać, a oni tego nie rozumieją, jesteśmy najgorsi, tak już po prostu chyba wygląda dojrzewanie…
Po Merlinie nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć.
– Postarajcie się, może ją zrozumieć – Zapełnieniem, starając się jakoś ich przekonać do nauczycieli, która na pewno nie jest taka zła, może mają złe nastawienie do kobiety? I jeśli tylko je zmienią, nauczycielka również się zmieni, kto wie, zawsze warto spróbować.
– Miki nie przesadzasz, aby trochę? Czemu nasze dzieci mają szanować i ją zrozumieć, skoro ona nie rozumie ich – Sorey stanął w obronie dzieci, patrząc na tę sprawę zupełnie inaczej niż ja.
– Sorey – Mruknąłem, patrząc na niego z widocznym niezadowoleniem malującym się na mojej twarzy.
– No co? To nauczyciela, to ona ma uczyć i rozumieć uczniów. Jeśli się nie nadaje, to niech pracę zmieni – Stwierdził, co nie podobało mi się ani trochę, natomiast nasze dzieci im się podobało to, co ich tata powiedział.
Westchnąłem cicho, nie chcąc dyskutować, widząc, że tylko chyba ja mam inne patrzenie na całą tę sprawę, a szkoda, bo czasem spojrzenie na wszystko z innej perspektywy sprawia, że widzimy i rozumiemy więcej, szkoda, że tylko ja to widzę.
Nie odzywałem się więcej, oczywiście nie dlatego, że byłem obrażony tylko dlatego, że słuchałem, o czym rozmawiają.
Tematy, które poruszali, były bardziej skierowane do taty niż do mnie, czy jednak mi to przeszkadzało? Absolutnie nie cieszyłem się, że nasze dzieci, choć przez chwilę z nami są i zachowują się tak jak kiedyś, nie uciekając do swojego pokoju, zamykając się w czterech ścianach.
– Mięso gotowe – Zawołał zadowolony Sorey, nakładając nam posiłek na talerze samemu oczywiście, nie mając zamiaru jeść, nie zmuszałem go, do tego wiedząc, że nie chce się uzależnić, od jedzenia tak jak uzależnienie jesteśmy od niego my, niby nie musimy jeść, a jednak robimy to, bo sprawia nam to przyjemność i jakiegoś rodzaju radość, radość, z której nie chcemy rezygnować, bo nie musimy, mogą skorzystać dobroci ludzkiego jedzenia.
Sorey bardzo się postarał, dzięki niemu obiad był naprawdę pyszny i pomyśleć, że ciągle powtarzam, że nie umie tego lub tamtego, a jednak tym razem pokazał, że umie więcej, niż pokazuje.
– Bardzo dobre – Odezwałem się zadowolony, chwaląc męża za to, co zrobił, aby czuł się doceniany, bo na to zasługuje.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz