Trochę byłem zaskoczony podejściem mojego męża, to znaczy cieszyłem się, że mnie popierał, a jednak, mimo to wydawało mi się, że mnie nie poprze, że będzie miał coś przeciwko że będzie uważał to za głupie z powodu ich przeciwnych płci, a tu proszę, cieszę się, że chociaż w tej sprawie się zgadzamy, dzięki czemu nie będziemy się kłócić z powodu przeciwnych zdań związanych z naszymi dziećmi.
– Cieszę się, że zgadzasz się ze mną – Odpowiedziałem, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
Mój mąż, natomiast pogłębił pocałunek, wślizgując dłonie na moje pośladki, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
– A ja cieszę się, że mam cię przy sobie babeczko – Wymruczał, podgryzając moją dolną wargę, zlizując krew, która pociekła z mojej wargi.
Mimo że nie miałem pojęcia, skąd wzięła mu się ta babeczka, na moich ustach pojawił się uśmiech, niech mówi, jak chce najważniejsze, aby był przy mnie i nigdy mnie nie opuszczał.
– Chcesz im przekazać tę informację, czy ja mam to zrobić? – Sorey, wiedząc, że nie potrzeba mi żadnych słów, zmienił temat, poprawiając moje włosy, które po śnie były w totalnym nieładzie, zresztą jak zawsze, gdzie tylko wstawałem z łóżka.
– Mogę im to powiedzieć, najpierw, jednak chcę zobaczyć, czy doprowadziły pokoje do porządku.
Mój plan nie musi się odbyć już dzisiaj, powiedzmy, że będzie to ich pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. I choć wiem, że nie dotrzymają słowa, dajmy im tę jedną szansę, nim wprowadzimy plan w życie – Zaproponowałem, oczywiście, nie mając zamiaru odwoływać swojego pomysłu, który może i nie będzie naszym dzieciom się podobał, natomiast podejrzewam, że nauczy ich dbania i szanowania tego, co mają…
– A już myślałem, że chcesz to zrobić teraz – Stwierdził, bawiąc się moimi długimi włosami.
– Moglibyśmy to zrobić teraz jednak, skoro już posprzątały pokój, to chyba trzeba im dać szansę, kara się, w momencie, kiedy dzieci robią coś źle. Teraz, jednak gdy już posprzątały, nie możemy ich ukarać, możemy jedynie ostrzec. Gdybyśmy powiedzieli im, to nim posprzątali, moglibyśmy od razu zareagować, teraz niczego by się nie nauczyły, sprzątanie pokazałoby im, że nie miało to żadnego sensu, bo i tak kara ich dosięgła – Wytłumaczyłem, podnosząc się z kolan męża, chwytając jego dłoń, abyśmy wspólnie, wspólnie wrócić do naszych dzieci.
Tym razem jak się okazało, pokoje lśniły tak, jak lśnić od początku powinny.
– I żeby to było ostatni raz, następnym razem, gdy to zobaczymy, wylądujecie w jednym pokoju – Zagroziłem, od razu, słysząc przeprosiny naszych dzieci, które wiedziałem, że nie mają najmniejszego znaczenia. I tak skończy się to tak samo, jak przedtem.
– Yhm, na pewno – Opuściłem nasze dzieci, które jeszcze zostały ze swoim tatą, on zapewne powiem coś od siebie, nie pozwalając, aby uszło im to płazem.
W tym czasie ja ruszyłem do kuchni, aby przygotować jakoś obiad, na który miałem dziś straszną ochotę.
– Co ciekawego gotujesz? – Usłyszałem, za sobą głos Soreya.
– Rosół, mam straszną ochotę na jakąś zupę – Przyznałem, obierając warzywa…
– A wiesz, na co ja mam ochotę? – Zapytał, wtulając się w moje ciało.
– Na co? – Dopytałem, zerkając na mojego męża.
– Na ciebie – Jego wypowiedź szczerze mnie rozbawiła, jednocześnie bardzo mi się podobają, lubiłem, kiedy mi tak mówił i czekałem na więcej takich słów.
– Na to będziemy mogli pozwolić sobie jutro rano, kiedy nasze dzieci będą w szkole – Przypominałem mu, podając warzywa. – A jak na razie możesz pomóc mi przy obiedzie – Poprosiłem, chętny na jego pomocy.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz