Ruszyliśmy za białowłosą, która pewnym krokiem prowadziła nas do znanego mi już miejsca. Zdarzało mi się już wykorzystywać gościnność Mirabel i tam nocować, choć było to dość dawno temu. Z uwagą obcerowałam ciało młodej kobiety i zauważyłam, że jest bardzo zgrabna. Jej chód porównałabym do królewskiego. Podczas wizyty na zamku również widziałam podobną grację wśród królewskich ludzi.
Zauważyłam również, że dziewczyna jest bardziej otwarta i chyba dość dobrze się zaaklimatyzowała.
Kiedy wkroczyliśmy do budynku, zaskoczyła mnie czystość i schludny wystrój. W środku było przytulnie i całkowicie inaczej niż kiedyś. Były tu trzy pomieszczenia, w tym łazienka i osobny salon. Razem z Kenji zajęliśmy kanapę, wygodnie się na niej rozsiadając.
- Dzięki. - powiedziałam wdzięcznie, faktycznie potrzebowałam odpoczynku. Krwawienie ustało, ale wciąż odczuwałam osłabienie. To powodowało jeszcze większe pogorszenie mojego nastroju.
- Zrobić wam coś do picia? - zaproponowała troskliwie Yra.
Pokiwałam przecząco głową i podziękowałam, wtulając się w ciało towarzysza. Jego ciepło sprawiło, że ogarnęła mnie senność i momentalnie zamknęłam oczy.
Strach, zagrożenie i niepewność. Jej oczy obserwowały mnie z każdej strony, a włosy falowały pod wpływem zimnego powietrza. Głośny krzyk spowodował dreszcz, którego nie mogłam się pozbyć. Nagle rozbłysło światło, a z niego wyszła Yra. Jej ciało płonęło niewidocznym ogniem, a żar od niej bijący powodował ból. Ślepia wbiła prosto w moje serce, wyciągając ku niemu dłonie. Po jej brodzie kapała krew, a śmiech rozbrzmiał wokoło i momentalnie mnie przeniknął. Pojawił się smród zgnilizny, a mój umysł całkowicie się zgubił, nie wiedząc teraz niczego.
Uniosłam powieki, leniwie się przeciągając.Ostrożnie się uniosłam, dopiero dochodząc w pełni do zmysłów. Nadal leżałam na kanapie w domku Yra'i, która zresztą niemal od razu znalazła się obok mnie. Zmrużyłam oczy, przypominając sobie swój sen i zmusiłam się do uśmiechu.
- Jak się czujesz? - troska jaka wypływała z jej ust była dla mnie dziwna. Wciąż nie wiedziała kim jestem.
- Lepiej. - odpowiedziałam, przyjmując pozycję siedzącą. - Ile spałam?
- Ze dwie godziny. - rzuciła po krótkim namyśle. - Kenji wyszedł. Mówił, że to coś ważnego.
Cmoknęłam, odgarniając niepoukładane kosmyki. Kiedy uniosłam głowę i spojrzałam w jasne oczy dziewczyny, zastanawiałam się jaka będzie jej reakcja. A może powinnam jej powiedzieć?
- A ty jak się czujesz? - zapytałam ostrożnie.
- Dobrze, choć wciąż nie wiem co o tym wszystkim myśleć. - przyznała się z ostrożnym uśmiechem.
Pokiwałam głową i powoli wstałam, kładąc następnie dłoń na jej głowie. Miała miękkie i przyjemne w dotyku włosy. Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły, ale zaraz potem tylko cicho się zaśmiała.
- Możesz na mnie liczyć. Wrócę tu wieczorem, trzymaj się blisko Mirabel. - odchrząknęłam, chowając ręce do kieszeni i ruszając ku wyjściu.
Machnęłam na odchodne ręką i natychmiast przyspieszyłam kroku, nie czekając na reakcję Yra'i. Potrzebowałam teraz świeżego powietrza i dobrego planu. Na razie nie wiedzieli gdzie znajduje się dziewczyna, znali tylko miejsce mojego zamieszkania. Zmieniało to tyle co nic, jednak dzięki temu mogłam się do czegoś odnieść. Skoro potrafili wytropić jej ślad, ale tak na prawdę niczego nie dostali muszą teraz czuć niepokój. Ich plan stanie się lepszy, będą gotowi na wiele więcej.
Westchnęłam, przemierzając szybko drogę. Moje ciało drgało od podmuchów mroźnego powietrza, jednocześnie się dzięki temu budząc. Zabójcy potrafią się idealnie maskować, wszędzie mogą mieć informatorów. Ich ciała zostały stworzone do walki, a pewność siebie ma granice, które pozwalają im w odpowiednim momencie podjąć decyzję. Moja strategia musi wyprzedzić ich, uwzględnić nie tylko nasze ruchy, ale również pozostać przygotowanym na zagrania z ich strony.
Nagle przede mną wyrosła postać. Ktoś kogo bardzo dobrze znałam. Na mojej twarzy wyrósł uśmiech.
- Co ciekawego miałeś do roboty? - zapytałam, kiedy Kenji zbliżył się jeszcze bardziej. Wiatr czesał jego włosy, a kiedy dokładniej przyjrzałam się jego twarzy zobaczyłam uderzającą obojętność.
Atmosfera, która nas teraz otoczyła wyrażała napięcie i przenikała mnie w samo serce. Jego zapach dostał się do moich nozdrzy, a oczy wciąż obserwowały niewzruszone oczy. Dłonie blondyna złapały mnie za twarz, ostrożnie zbliżając do własnej. Nasze usta niemal się spotkały, jednak w ostatniej chwili oprzytomniałam i mocno go odepchnęłam, oblewając się jednocześnie rumieńcem. Kolejny raz...
Nie zdążyłam zareagować, gdy jego silne ręce mnie złapały. Zaraz potem poczułam jak coś kuje mnie w szyję, a głowę ogarnęła senność. Ciemność mnie zalała, dogłębnie trawiąc mój umysł.
Głośny i szyderczy śmiech rozległ się w mroku, a echo niosło go gdzieś w oddal. Kiedy otrzeźwiałam, zorientowałam się w jakim jestem położeniu. Wisiałam nad ziemią z rękami związanymi i niewygodnie uniesionymi. Nogi zostały spętane w sposób ograniczający wszelki ruch. Choć posiadałam głos, nie mogłam go z siebie wydobyć. Coś ciążyło w środku i skutecznie blokowało zmysły.
Nastąpiła głucha cisza i tylko gdzieś w oddali pojawił się mały promyk. Przemieszczał się szybko i w miarę zbliżania rósł. Dopiero za jakiś czas usłyszałam również zbliżające się kroki.
Po chwili płomień ukazał człowieka, który następnie stanął naprzeciwko mnie. Musiałam się przez dłuższą chwilę przyzwyczaić do światła, aby dostrzec nieznajomego. Mężczyzna miał ciemne włosy i był wysoki. Jego strój był schludny i bardzo elegancki, a twarz pozostała niewzruszona.
- Biedactwo. - moja szyja znalazła się pod naciskiem dłoni oprawcy, a płuca nie mogły złapać oddechu. Dopiero niemal u kresu uwolnił uścisk, dając mi możliwość złapania tlenu. Cicho przeklęłam, szukając w głowie rozwiązania, którego tak na prawdę nie było. Kiedy wyrostek przeszedł naprzeciwko, jasność ukazała spętaną dziewczynę. Dopiero po chwili dostrzegłam, że to Yra. Na dodatek nie była przytomna, a facet wyraźnie cieszył się ze swojej władzy. Jasnowłosa leżała bezwładnie na ziemi, obwiązana kilkoma sznurami. Ciemna skóra niemal zlewała się z panującym tu mrokiem. Wydobyłam z siebie tylko ciche jęki, które i tak na nic się nie zdały.
Nie musiałam zbyt wiele główkować, aby dostrzec w jakiej jesteśmy sytuacji. Na razie nie miałam nic, czym mogłabym coś zdziałać. Niedowierzanie i bezsilność skutecznie obniżały moją skuteczność i chyba nawet zaczynałam się łamać. Obolałe ciało wcale nie pomagało.Nagle rozgległ się świst, a zaraz potem huk.
- W końcu - rozległ się bardzo dobrze znany mi głos. Coś zakuło mnie w serce i mimowolnie zacisnęłam mocniej szczękę. To był Kenji.
Mężczyzna z wcześniej upadł i przestał się ruszać. Nie byłam pewna tylko gdzie konkretnie jesteśmy. Mogła być to jaskinia, ale równie dobrze specjalnie przystosowany pokój, który miałby za zadanie sprawiać takie wrażenie.
Wyrywając mnie z zamyślenia, blondyn znalazł się naprzeciwko mnie i spojrzał zmartwiony w moje oczy. Pokiwałam przecząco głową, kiedy na jego usta wkradł się uśmiech.
- Spokojnie. - szepnął i zbliżył się na tyle, aby móc spokojnie przekazać mi wiadomość i nikt nas nie usłyszał. - To był Wygnaniec, zmiennokształtny.
Odsunął się. Teraz wszystko stało się jaśniejsze. Zostałam złapana podstępem i z zaskoczenia. Bez czasu na plan. Byliśmy tu, gdzie nas szukali. Tylko, że żadna z nas nie jest na to przygotowana. Oznaczałoby to, że jesteśmy na łasce Kenjiego, który również jest jednym z pionków i dobrze o tym wie.
- Co teraz? - spytałam niepewnie, nie do końca jeszcze wiedząc co dalej.
- Mają po Was przyjechać. Zabiorą do osób, które szukają Yra'i. Dam Wam broń i będę obok. - przerwał na chwilę i zacisnął usta. - Ona jest zagrożeniem, ale dopóki jest cała to nic złego się nie stanie. Na razie nie mogę więcej powiedzieć.
Nadal pracował jako zabójca, więc informacje jakie posiadał wcale mnie nie zdziwiły. Nie byłam tylko pewna, czy jest bezstronny czy może wplątany to tak samo jak my. Zerknęłam na białowłosą i dostrzegłam, że już się wybudziła. Nie mogłam zobaczyć czy coś jej dolega, ale doskonale czułam bijącą od niej złość. Jakie tajemnice skrywała?
<Yra? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz