sobota, 28 listopada 2020

Od Taiki CD Shōyō

Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa, nie to miałem na myśli i nie tego od niego oczekiwałem, chociaż bardzo cieszyłem się, że pamięta o tak ważnych sprawach, jak jedzenie. Doskonale wie, że nie odpuszczę mu żadnego z posiłków, interesuje mnie jednak coś innego. Coś, co mu może się nie do końca spodobać coś, co sprawia mi wielką przyjemność a mu? Cóż, z tego, co zauważyłem nie do końca.
 - Nie o to mi chodziło - Przyznałem, patrząc w jego oczy, całują go w policzek. - Chociaż jedzenia i tak ci nie odpuszczę - Dodałem, głaszcząc go po policzku.
- Więc o co? - Nie do końca rozumiejąc, patrzył na mnie z zaciekawieniem w swoich ślicznych oczach, grzecznie czekając, na to, co wymyślę. Nie będzie to nic strasznego, naprawdę nie musi się przejmować, od tego się nie umiera przynajmniej moim zdaniem, robił to przy mnie kilka razy, może zrobić raz jeszcze.
- A jak myślisz? - Po raz kolejny omijałem konkrety, chcąc usłyszeć od niego samego, co tak właściwie mogę od niego chcieć, nie mam na myśli jedzenia więc co? Co innego mogę mieć na myśli? On już dawno powinien o tym wiedzieć, już dawno powinien zrozumieć, co siedzi mi w głowie, przecież doskonale mnie zna. A może wie, lecz tak naprawdę pragnie usłyszeć to wszystko ode mnie.
- Nie mam pojęcia, co możesz mieć na myśli - Przyznał, nie przestając się do mnie uśmiechać, jednocześnie z wielkim zainteresowaniem w oczach ciągle mi się przyglądać tak jakbym miał zaraz powiedzieć coś naprawdę ciekawego.
- Twoje uszu i ogony - To wystarczyło, aby mój mały lisek zrozumiał, czego od niego chcą, jesteśmy tu sami, więc nikt nas nie zobaczy, poza tym uwielbiam jego uszy i ogony, które są takie słodziutkie i takie mięciutkie, nie rozumiem, czego on się tak wstydzi. Oczywiście jego ojciec ten podły gnój zniszczył jego mniemanie o sobie. Ten dupek odebrał mi rodziców a mu zdrowe myślenie o sobie, jak może być gorszy od innych, ma jeden ogon mniej, to nic takiego nie powinno się go oceniać po liczbie ogonów, nie na tym powinno to wszystko polegać, gdyby jego ojciec był normalny i mój lisek były inny, może mniej przestraszony, może bardziej pewny siebie. Tego nie wiem, na pewno taki człowiek powinien zapłacić za to wszystko, co zrobił, niebawem zapłaci, jestem tego przekonany.
- Naprawdę tylko to chcesz? - Był jakby lekko zaskoczony, tym co mu powiedziałem, może spodziewał się czegoś więcej ach ten mój niegrzeczny chłopiec. Rany Taiki to z tobą jest coś nie tak, przecież on nic nie powiedział takiego, głodnemu chleb na myśli a ja myślę tylko o jednym i nawet za bardzo nie potrafię tego ukryć. Jeśli już mam zostać tylko i wyłącznie przy jednym chłopaku będę potrzebował atrakcji, aby szybko się nie znudzić, już nawet mam kilka pomysłów na to, jak nasz wspólny stosunek może wyglądać, lubię zabawę, lubię również sobie dogadzać na różne możliwe sposoby, których nauczę Karotkę, szybciej niż może sobie wyobrażać.
- W tej chwili chcę tylko tego, wieczorem będę chciał czegoś innego - Karotka zawstydził się delikatnie, słysząc moją wypowiedz, najwidoczniej podejrzewając, o co mi chodzi, nie mając jednak bladego pojęcia, co siedzi mi w głowie i co tak naprawdę będzie musiał dla mnie ubrać, koszula koszulą wolę jednak coś jeszcze bardziej pociągającego, ciocia dziś wychodzi na całą noc do koleżanki, a to doskonały moment na to, aby trochę poszaleć z moimi malutkim liskiem.
- To znaczy czego? - Dopytał, co mnie bardzo, ale to bardzo zadowoliło właśnie na to pytanie czekałem, tego bardzo, ale to bardzo chciałem, aby po prostu zapytał o to, co dla niego mam.
Zdjąłem go z kolan, podchodząc do szafy, gdzie na samej górze znajdowało się średniej wielkości pudełko, w której było coś ukryte. Coś, co chciałbym, aby dziś założył tylko i wyłącznie dla mnie.
- To znaczy, że mam dla ciebie pewien prezent - Położyłem pudełko na łóżku, poprawiając wstążkę, która delikatnie się odwiązała, a to powodowało brak estetyczności, co trochę mnie denerwowało. Lubiłem, gdy wszystko wyglądało ładnie i estetycznie, bo tylko takie prezenty lubiłem komuś wręczać.
- Prezent? Dla mnie? Naprawdę? - Zabrzmiało to trochę tak, jakby nigdy prezentów nie dostawał, a może nie dostawał? Nie byłem pewien, nie w stu procentach. Z jednej strony jego ojciec to potwór, ale z drugiej widać, że jogo matka się o niego martwi, więc może wręczała mu prezenty urodzinowe? Nie wiem, to nie prezent urodzinowy, ale też wydaje mi się, że będzie mu odpowiadał, a może bardziej będzie odpowiadał mi? Nie ważne komu będzie fajnie, jestem tego przekonany.
- Tak, dla ciebie otwórz i powiedz czy co się podoba - Troszeczkę go popędziłem, nie mogąc się doczekać jego reakcji na ten prezent, na pewno będzie zaskoczony, bo czegoś takiego nigdy nie dostał, ale cóż musi się przyzwyczajać, przy mnie to będzie jego codziennością.
- Sukienka? - Spytał zaskoczony, gdy ujrzał piękną sukienkę sięgającą mu do kolan o kolorze pomarańczowym z czarnymi kropkami i paskiem związanym w kokardkę w okolicy tali, nie byłem pewien czy będzie mu pasowała aż do chwili, gdy w końcu ją wyciągnął, przykładając do swojego ciała.
- Tak, sukienka. Podoba ci się? - Spytałem, naprawdę zadowolony z samego siebie, nie wiem, czy mu to odpowiada, ale ja naprawdę chce go w niej zobaczyć. - Oczywiście nie musisz tego ubierać, do niczego cię nie zmuszę - Przyznałem, nie chcąc, aby czuł się do czegoś zmuszany, jeśli chce może to ubrać, jeśli nie nie będę na niego naciskać. Mogę poczekać, aż sam zechce to ubrać, choć miło mi będzie, jeśli zrobi to jeszcze dzisiaj, jego uszy, ogony i ta sukienka w całości dopełni jego cudowny wygląd, który tak bardzo mnie kręci.

<Marcheweczko? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz