Wtulony w ciało mojego małego słodkiego liska bawiłem się jego słodkimi uszkami, które były naprawdę cudowne, nie wiem, jak ktoś może mieć go za gorszego z powodu braku jednego ogonka, dla mnie był wyjątkowy bez względu na to ile ogonów miał.
Mój mały lisek zasnął, mrucząc cicho pod nosem, odruchowo poruszając uszami, gdy tylko puszkami palców drażniłem je, świetnie się przy tym bawiąc. Tak wiem, powinienem dać mu spokój, aby wypoczął po tak intensywnych doznaniach, nie mogłem sobie jednak odpuścić drażnienia go tak odrobinkę. Nudziło mi się, a z powodu leżącego na mojej klatce piersiowej chłopaka nie mogłem za bardzo się ruszać czy też po prostu wstać.
W końcu jednak odpuściłem sobie drażnienie go, zamykając swoje oczy, nie chciało mi się spać, naprawdę nie byłem zmęczony, moje ciało przyzwyczajone do tak intensywnej zabawy było w stanie zająć się wszystkim tylko nieleżeniem, do czego zmuszał mnie trochę chłopak i mózg, który kazał mi się uspokoić, aby nie wybudzić chłopaka ze snu. Musiał odpocząć przed powrotem do domu a co najważniejsze musiał pozbyć się mojego zapachu, nie chcieliśmy przecież, aby jego rodzina dowiedziała się o naszych cichych spotkaniach, wtedy na pewno powiedzieliby wszystko jego ojcu, a to nie skończyłoby się najlepiej. Dopóki trzyma się ode mnie z daleka, nic mu nie zrobię, jednak jeśli naruszy moją prywatną, przestrzeń zrobię wszystko, aby zapłacił za to, co zrobił mojej rodzinie.
Zamyślony przestałem głaskać liska po głowie, leżąc bezczynnie i myśląc o przeszłości. Co by było, gdyby rodzice nie pomogli matce Karotki? Żyliby? Czy wtedy miałbym rodzinę, o której zawsze marzyłem? Czy mój brat byłby przy mnie? Czy nieczułym się taki samotny? Czy wciąż byłbym taki, jaki jestem? Tyle pytań kłębiło się w głowie, na które nie potrafiłem sobie odpowiedzieć, nie wiedząc, jaki bym był, a jaki nie był, może trochę brakowało mi ojca, który pokazałby mi jak żyć i którą drogą iść teraz jednak było już za późno, nie zmienię już nic, jest na to za późno nawyki, które mam bardzo trudno będzie wyplenić, zmieniając mnie w kogoś, kim nigdy nie będę. Oczywiście nikt mnie do tego nie zmusza, chciałbym jednak być dla Karotki inny. Powoli zaczynam podejrzewać, czego chce i czego dać mu nie mogę, choć bardzo bym chciał. Boje się skrzywdzić go przez moje zachowanie jednocześnie chcąc, aby był przy mnie, gdy jest mi źle. Dlaczego tak bardzo go pragnę? Nie rozumiem swoich uczuć, które są naprawdę dziwne. Z jednej strony chcę go mieć, a z drugiej nie chce, aby coś sobie ubzdurał tak jak cała reszta. Rany jestem naprawdę zagubiony, sam nie wiem, czego chcę to straszne.
Zamyślony nie dostrzegłem, nawet gdy mój lisek się obudził może to wina zamkniętych oczu, które nie pozwalały mi patrzeć na chłopaka. Poczułem, że się porusza to jasne, nie sądziłem jednak, że już się obudził. Zrozumiałem to, dopiero gdy jego usta zetknęły się z moimi, zamruczałem zadowolony, odwzajemniając pocałunek, kładąc dłoń na jego policzku.
- Wyspany? - Spytałem, gdy tylko uchyliłem powieki, patrząc na jego twarz.
- Tak - Uśmiechając się łagodnie pogłaskałem go po policzku słysząc jego odpowiedź.
- Dobrze - Nie ukrywając zadowolenia, patrzyłem na niego, jeszcze chwilę nie chcąc, aby już wracał do domu, na dworze jednak robiło się coraz to ciemniej, a ja nie chciałem, aby coś mu się stało podczas powrotu do domu, tym bardziej że odprowadzić go nie mogłem. - Spotkamy się jutro? Jeden z moich kumpli organizuje domówkę. Rodzice wyjechali, a on pytał, czy wezmę cię ze sobą - Odparłem, chcąc znać jego opinię na ten temat, jeśli nie będzie chciał, możemy zostać w domu, tu też można przyjemnie spędzić czas, nie tak samo, jak na domówce, ale też przyjemnie.
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz