wtorek, 10 listopada 2020

Od Mikleo CD Soreya

Prawdę mówiąc, nie miałem zamiaru się sprzeciwiać mężowi, byłem zmęczony i z największą przyjemnością podszedłem do klaczy, aby wsiąść na jej grzbiet, mimo snu wciąż odczuwałem zmęczenie, moje ciało, mimo że anielskie w większym stopniu przypominało człowieka, im więcej czasu z nim spędzamy, tym więcej cech ludzkich przysposabiamy, stając się bardzo podobni do nich samych.
Nie chciałem kłócić się z mężem, ponieważ naprawdę chciałem odpocząć, nawet nie udając, że tak nie jest to po pierwsze a po drugie Sorey był kilka długich dni dzieckiem nie zwracając uwagi na rzeczy istotne dla niego w tym wieku, w którym jest teraz na przykład na mnie, zdecydowanie wolałem, gdy jego uwaga była poświęcona w zupełności tylko i wyłącznie mi, czasem brakowało mi prywatności Yuki nas ograniczał co nie oznaczało, że moglibyśmy się go pozbyć to nasz mały chłopiec, którego bardzo kochaliśmy, nawet jeśli obrażał się na nas za nic.
Przetarłem dłonią oczy, które mimowolnie zamykały się, nie dając mi wyjścia, podróż na koniu powodowała senność, której podałem się, nie mając siły na walkę, która i tak sensu najmniejszego nie miała to zdecydowanie najlepszy moment, na którego odpoczynek ostatnio tak bardzo mi było trzeba.
Przebudzony późnym popołudniem, gdy zatrzymaliśmy się na krótką przerwę, poczułem się naprawdę dobrze, wyspany i pełen energii miałem ochotę na wiele ciekawszych rzeczy niż tylko jazda konną.
- Wyspany? - Mój mąż, przyglądając mi się uważnie, podszedł do mnie, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Zdecydowanie tak - Przyznałem, całując jego usta, podgryzając ich dolną wagę. Najlepszy wiek i czas na chwilę intymności a my musimy pilnować się jak dzieci robiące coś bardzo złego, jak dobrze, że Yuki znajduje się nad wodą mamy chwilę dla siebie. - Nie zadajesz sobie sprawy z tego, jak mi cię brakowało - Przyznałem, ciesząc się z jego powrotu, to prawda przez cały czas był przy mnie jako dziecko to nie było jednak to samo Sorey jako mały berbeć ma się ni jak do mojego dorosłego mężczyzny.

- Bardzo? - Pytając, ucałował moje usta, schodząc dłońmi w dół, nie specjalnie przejmując się otoczeniem.
- Zdecydowanie bardziej niż możesz sobie wyobrażać - Nie ukrywając zadowolenia, czułem się doskonale, im więcej czasu spędzam z moją rodziną, tym więcej emocji rozumiem i potrafię okazywać, co cieszy również i mojego męża, który nie musi się już o mnie martwić.
- Chciałbym to zobaczyć - Przyciągnął mnie bliżej mocniej zacisnąć dłonie na moich biodrach, najwidoczniej i jemu brakowało bliskości, co przyznać musiałem, bardzo mnie cieszyło, mimo wszystko potrzebuje mojej bliskości, tak jak ja potrzebuje jego, nigdy w to nie wątpiłem czasem, tylko bałem się, że jako człowiek zapragnie kogoś innego, a ja znów jak kiedyś zostanę zdradzony.
- Z największą przyjemnością ci to pokaże, gdy będziemy sami - Wymruczałem odsuwając się od chłopaka, by wziąć do rąk jego torbę, z której wyjąłem mapę, sprawdzając drogę, którą musieliśmy jeszcze przebyć, aby zanieść się w zamku Alishy.
- Spójrz za dwa max trzy tygodnie tym tempem dotrzemy do zamku księżniczki a tam będziemy mieli prywatność, a wtedy będę mógł pokazać ci, co tylko zechcesz - Wyjądkowo dziś każda nasza rozmowa miała jakiś podtekst, czego nie starałem się ukryć. Te kilka dni z dziećmi naprawdę naruszyło moją psychikę i tak sobie myślę, że pomoc mojego męża będzie wymagana, aby doprowadzić mnie do porządku, naprawdę jestem w stanie poczekać, aż znów będziemy spokojnie mogli spędzić każdą wspólną noc w taki sposób, w jaki tylko zapragniemy bez obaw, że dziecko przypadkiem na czymś nas przyłapie.
- Możesz pokazać zdecydowanie wcześniej - Przymilał się jak mały kotek potrzebujący uwagi, której nie miałem zamiaru mu szczędzić.
- Zastanówmy się, dobrze to powiedziałeś mogę - Z zadziornym uśmiechem chciałem tylko bardziej zachęcić męża do wspólnej zabawy, droczenie się z nim bardzo mi się podobało, najchętniej oboje przeszlibyśmy do innych igraszek, przed którymi powstrzymał nas tylko chłopiec. - Czas już ruszać nie możemy tracić czasu na wygłupy - Stwierdziłem, gdy wszyscy odpoczęli, a my przestaliśmy się droczyć ze sobą i na to przyjdzie jeszcze pora, lepiej teraz iść lub jechać aż do wieczora niż później nadrabiać drogi.

<Sorey? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz