A więc wszystko było dobrze, w końcu tak mówił Taiki. Albo przynajmniej akceptowalnie dobrze… tak, tak brzmiało bardziej zgodnie w prawdą. Następnym razem będę musiał postarać się bardziej, o ile w ogóle dojdzie do następnego razu. W końcu Taiki mówił, że nie szuka związku, a jednorazowych przygód. Źle czułem się z myślą, że mógłbym być taką jednorazową przygodą, nie chciałbym, aby to, co się między nami wydarzyło, skończyło się na jednym razie i tak zwyczajnie zostało zapomniane, ale przecież nie mogłem do niczego zmusić chłopaka. W przyszłości, w zależności od tego, jaką decyzję podejmie Taiki, nie chciałbym pokazać, że to mnie zabolało, bo chłopak jeszcze by miał wyrzuty sumienia, które byłyby przecież kompletnie nieuzasadnione. W końcu doskonale wiedziałem, na co się piszę, nie dawał mi przecież nadziei na coś większego.
Podczas mycia zauważyłem, że moje ciało nosiło całkiem sporo śladów, i już nawet nie chodziło mi o siniaki na biodrach, nimi przejmowałem się najmniej, one w moim przypadku były jak najbardziej naturalne. Codziennie, w jakiś sposób zdobywałem nowe, sine plamy na swoim ciele, więc nie było to dla mnie nic nowego. Nowym natomiast były niewielkie i dość liczne czerwone plamki na mojej klatce piersiowej, w miejscach, gdzie jakiś czas temu czułem cudownie gorące usta chłopaka… rany, wystarczyło samo wspomnienie, bym zaczął się rumienić. W sumie, nawet nie wiedziałem, że można zostawiać takie ślady.
Przed wróceniem do pokoju próbowałem jeszcze ułożyć jakoś swoje włosy. Oczywiście, nie udało mi się to, bo czemu miałoby mi się udać? Nie wiem, jakim cudem poprzedniego wieczoru Taiki’emu udało się sprawić, by moje kosmyki jakoś się układały. Nigdy nie wymagałem od moich włosów za dużo, ale chciałbym, aby ze mną współpracowały, kiedy tego sytuacja wymaga. Znaczy, sytuacja niczego nie wymagała, po prostu chciałem troszeczkę lepiej wyglądać. Niby Taiki mówił, że wygląd nie miał nic do rzeczy, ale mnie się wydawało, że miał, w jakimś stopniu na pewno.
Po krótkiej walce pozostawiłem swoje włosy w spokoju i cichutko wróciłem do pokoju gościnnego słysząc na korytarzu, jak Taiki chyba bawi się ze zwierzakami. To zmobilizowało mnie do przyspieszenia swoich ruchów, w końcu ja się guzdram, a on tam na mnie czeka. I mamy udać się razem na spacer. Cieszyłem się na możliwość spędzenia z nim jeszcze trochę czasu, choć przyznam, nie spodziewałem się takiej propozycji… w sumie to nie wiedziałem, czego się spodziewać. Chyba bardziej tego, że się pożegnamy, a ja wrócę do domu, gdzie będę musiał tłumaczyć się cioci, gdzie byłem przez całą noc. Znaczy, powiem jej prawdę, że spędziłem ją u Taiki’ego, ale to wszystko, przecież nie musi wiedzieć więcej. Już i tak nie będzie zadowolona z tego, że nadal się z nim zadaję, ciągle powtarza, że jeszcze pożałuję tej znajomości i sam sobie robię krzywdę, ale ja czuję się naprawdę dobrze z tą znajomością. Czemu nie potrafi tego zrozumieć?
Od razu po wejściu zauważyłem, że w pokoju panuje porządek, a moje ubrania, równiutko poskładane, leżą na łóżku, i natychmiast zrobiło mi się głupio. Musiał po mnie posprzątać… chyba zanim udałem się do łazienki, powinienem po sobie posprzątać. Wiem, że chłopak zapewnił mnie, że sam to ogarnie, ale jak się teraz się nad tym zastanowić, to było zawstydzające , aby sprzątał moje ubrania… aby w ogóle po mnie sprzątał. To był ostatni raz, kiedy godziłem się na coś takiego. Przecież miałem ręce, potrafię po sobie posprzątać.
- Gotowy? – usłyszałem, kiedy tylko pojawiłem się w kuchni. Zauważyłem, że nie był sam, a łasiły się do niego dwa zwierzaki. Czyli Vivi musiała się wcześniej wymknąć z pokoju, nie zwracałem na nią wtedy za bardzo uwagi, miałem o wiele przyjemniejsze rzeczy na głowie. Posłałem mu łagodny uśmiech i pokiwałem głową. Ubrany oraz czysty czułem się już naprawdę dobrze i znacznie pewniej, chyba tego brakowało mi do pełni szczęścia, a przynajmniej do tego chwilowego. – Więc możemy iść – dodał, wstając z kucek i przestając zaczepiać zwierzaki.
Chyba po raz pierwszy od dawna czułem się naprawdę dobrze na zewnątrz, co w tę porę roku nie było częstym zjawiskiem u mnie. Powietrze, chociaż chłodne, było całkiem przyjemne. Czułem się naprawdę świetnie, może gdyby nie odrobinkę bolące tyły, byłoby jeszcze lepiej.
Naprawdę dużo znaczyło dla mnie to, że mogłem pobyć jeszcze trochę czasu z Taikim i porozmawiać o nieco lżejszych, mniej znaczących sprawach, takich jak chociażby wczorajsze spotkanie. Jak się dowiedziałem, po alkoholu staję się bardzo… rozmowny. Zacznie bardziej, niż bym chciał. I wcale nie wypiłem tak dużo. Rany, chyba bardziej skompromitować się nie mogłem. Następnym razem zatrzymuję się na jednym piwie i nie ma mowy, abym skusił się na więcej. O ile oczywiście będzie następny raz. Z tego co słyszałem, Taiki był bardzo rozbawiony moim zachowaniem, nie ma co się dziwić, też bym się śmiał, gdybym nie był tak zażenowany swoim zachowaniem. Nie pamiętałem wiele, ale teoretycznie nie robiłem niczego złego, na nikogo nie powiedziałem złego słowa. Wręcz przeciwnie, wszystkich zgromadzonych zasypywałem komplementami.
Spacer trwał już dłuższy czas, ale mnie nie było dość. Czułem się dobrze w jego towarzystwie, on chyba w moim też, więc chyba nie było żadnego problemu.
- Może powinienem wrócić do domu, w końcu jest pora obiadowa i nie chcę wam przeszkadzać – powiedziałem cicho, wpatrując się w ganiające się blisko nas zwierzaki.
- Co ty gadasz, nie przeszkadzasz, poza tym musisz jeszcze coś zjeść, jesteś za chudy – odparł, patrząc na mnie z uwagą i coś czułem, że nie miałem wyboru i będę musiał zjeść z nimi. Miałem nadzieję, że ciocia chłopaka nie będzie na mnie zła czy coś w tym stylu, w końcu znowu zostawałbym u nich na obiad bez uprzedniego zapowiedzenia się, nie chciałbym być dla nich pasożytem.
- Naprawdę uważasz, że jestem za chudy? To coś złego? – spytałem cicho po krótkiej analizie jego słów. Może to było we mnie problemem? Nigdy nie uważałem, abym był za chudy, byłem po prostu szczupły i tyle. Ale skoro Taiki tak to przedstawiał, to może faktycznie taki był ze mną problem…
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz