Skupiając się na tym, aby możliwie jak najdrobniej pokroić marchewkę, musiałem przez moment zastanowić nad odpowiedzią. Cieszyłem się, że w jakikolwiek sposób mogłem pomóc cioci chłopaka, nawet jeśli jest to jedynie głupie siekanie warzywa. Czułem się choć odrobinkę bardziej przydatny i nie miałem tego wrażenia, że nie nadużywam ich dobroci. Już i tak zresztą wystarczająco dużo u nich przebywam, aż dziw, że jeszcze mi delikatnie bądź nie dali znać, że za bardzo im się narzucam. Znaczy, Taiki zawsze mi mówił, że nie jestem dla nich żadnym problemem i zawsze jestem u nich mile widziany, ale może był po prostu dla mnie miły i nie chciał sprawić mi przykrości… albo i nie? W sensie, przecież powiedział, że jestem za chudy. Zrobił to w sposób delikatny, chyba nie chcąc mnie urazić, czego oczywiście nie zrobił, wcale nie poczułem się urażony, dzięki niemu wiedziałem, co powinienem w sobie poprawić. Więc wychodzi na to, że gdybym im przeszkadzał, na pewno dałby mi o tym znać.
- Natsu ma się dobrze, mam nawet wrażenie, że trochę urosła. Czasem pyta, kiedy zabiorę ją na mecz i kiedy będzie mogła cię zobaczyć, bardzo cię polubiła i stęskniła się za tobą. Nie wiem, jak jej powiedzieć, że spotkanie z tobą już nie będzie raczej możliwe – ostatnie zdanie powiedziałem cicho, z delikatnym i smutnym uśmiechem. Chociaż bardzo chciałem spełnić te konkretne życzenia siostry, miałem związane ręce. Nie mogłem także zaprosić Taiki’ego do siebie, chociaż bardzo bym chciał, le bałem się reakcji mojej cioci. Nie chciałbym, by musiał przykrych słów z jej strony, już pewnie i tak wystarczająco przykrości się od niej nasłuchał.
- Ciocia tego zabroniła? – spytał chłopak, a ja po prostu pokiwałem głową.
- Ostatnio nawet rzadziej ją widuję. Natsu, nie ciocię – wyjaśniłem szybko wiedząc, że to zostać błędnie przez jego zinterpretowane. Chociaż… ciocię też. Ale to mój świadomy wybór, nie chcę spędzać z nią tak dużo czasu, bo kiedy tylko jestem obok, zaczyna mówić złe rzeczy o Taikim, a tego nie chcę słuchać. Mówi o nim takie straszne rzeczy, a nawet nie wie, jaki on tak naprawdę jest. – Tata zaczął ją częściej brać ją ze sobą i teraz mało czasu jest w domu. Trochę się o nią martwię, że zacznie mieć takie patrzenie na świat, jakie on ma – wyjaśniłem, mogąc troszeczkę zwierzyć się ze swoich problemów i obaw. Ciocia chłopaka zniknęła w łazience, dzięki czemu czułem się swobodniej i mogłem się zwierzyć chłopakowi z takich problemów.
- Jestem pewien, że póki przy niej jesteś, tak się nie stanie – powiedział łagodnie Taiki, a ja wyczułem, jak się uśmiecha, czego oczywiście nie mogłem zobaczyć, w końcu stałem tyłem do niego. – Gdzie zabiera ją twój ojciec?
- Wszędzie, gdzie on sam się wybiera. Na różne bankiety, w odwiedziny do jego przyjaciół, na wycieczki do różnych miast zarówno w obrębie naszego kraju jak i poza nim. Natsu o wszystkim mi później opowiada – wzruszyłem ramionami i dodałem pokrojoną marchewkę do gotującej się wody. Jakby nie patrzeć, moja siostra, o ponad dziesięć lat młodsza ode mnie, a zwiedziła większy kawał świata ode mnie. Cieszyłem się, że przynajmniej ona ma dobre dzieciństwo i może się rozwijać. – Skończyłeś? Mógłbym od razu to umyć – dodałem, odwracając się w jego stronę. Uznałem także, że najwyższa pora, aby trochę przymilkł, bo usłyszałem ciche kroki na korytarzu, które na pewno należały do jego cioci. Wystarczyło, że Taiki już o wszystkim wie.
- Już, chwileczkę – powiedział, odkładając nóż na bok i chcąc dodać pokrojone mięso do tego samego garnka, co ja wcześniej marchewkę. Nim to zrobił, chwyciłem szybko dwa malutkie kawałeczki. Taiki spojrzał na mnie dziwnie, kiedy dawałem warującym przy nas zwierzakom po jednej malutkiej porcji. Czując wcześniej ich proszący wzrok na swojej osobie nie mogłem się powtrzymać, tak grzecznie czekały na jakiś kąsek. Zresztą, zawsze, kiedy mam taką możliwość, a Vivi dobrze się sprawuje, daję jej jakąś drobną nagrodę. A dzisiaj była naprawdę grzeczna, poczekała spokojnie w kącie pokoju, nie przeszkadzała i nie kręciła się pod nogami, więc czemu miałbym jej niczego nie dawać? A Koda… cóż, Koda po prostu był obok i ładnie się na mnie patrzył, poza tym to byłoby nie sprawiedliwe w moim mniemaniu, gdyby tylko jedno dostało.
- Niepotrzebnie mu dawałeś, on żebrze nawet, jak nie jest głodny – usłyszałem za sobą chyba rozbawiony głos cioci chłopaka. Od razu odwróciłem się w jej stronę czując, jak szybko ze strachu bije mi serce. Oczywiście, że nie powinienem tego robić, powinienem się najpierw spytać, co ja sobie w ogóle myślę? To, że ja tak robię nie oznaczało, że i u nich się tak robi.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że tak nie można, to już się więcej nie powtórzy – powiedziałem szybko i z lekką paniką i z tak mocno bijącym sercem, że miałem wrażenie, iż zaraz mi ono wyskoczy z piersi. Spuściłem głowę w geście pokory, czekając na najgorsze. Nie chciałem zrazić do siebie cioci chłopaka, bardzo ją polubiłem, teraz na pewno każe mi stąd wyjść i…
- Hej, spokojnie, to tylko kawałeczek mięsa, przecież nic się nie stało – usłyszałem zaraz łagodny głos Taiki’ego i poczułem, jak kładzie mi dłoń na głowie oraz delikatnie czochra moje włosy.
- Na pewno? – dopytałem niepewnie, patrząc ze strachem to na chłopaka, to na jego ciocię, oczekując na jej potwierdzenie, w końcu to ona zwróciła mi uwagę. Przez moment miałem wrażenie, że ta dwójka rzuca sobie porozumiewawcze spojrzenie, ale szybko wyrzuciłem to z pamięci wmawiając sobie, że to tylko moja nadinterpretacja i pewnie tylko mi się przewidziało.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz