Kiedy tylko dotarły do mnie jego słowa, napuszyłem policzki i pokazałem mu język, nie przejmując się ludźmi wokół nas czy nawet etykietą, którą doskonale znałem. Raz się upiłem, jeden jedyny raz i pewnie teraz za każdym razem będzie mi to wypominał. Miałem jednak swoją dumę i wiem, aby na zaczepki tego typu nie odpowiadać. Poza tym, przecież wczoraj mu mówiłem, że wcale nie będę dużo pił, muszę przecież jutro wrócić rano do domu. Zresztą, nawet nie odczuwałem potrzeby, aby specjalnie jakoś dużo pić. To było ciekawe doświadczenie za pierwszym razem, teraz już wiem, jak smakuje alkohol, albo raczej jak smakuje piwo, moja ciekawość pod tym względem została całkowicie zaspokojona.
Taiki nie zdążył niczego powiedzieć, ponieważ zaraz zostałem przywitany przez organizatora imprezy – który notabene przywitał mnie, czochrając moje włosy i niszcząc tym samym tę perfekcyjną fryzurę, nad którą tak bardzo męczył się Taiki – oraz zabrany na „obchód”, abym wszystkich poznał i wszyscy poznali mnie. Czując, jak Tom, czyli organizator, kładzie mi dłoń na ramieniu i delikatnie popycha do przodu, abym już zaczął iść, odwróciłem głowę i posłałem Taiki’emu lekko przestraszone spojrzenie. Podejrzewałem, że prędzej czy później rozdzielilibyśmy się, ale nie sądziłem, że to nastąpi na samym początku. Nie zdążyłem się przygotować psychicznie na ten moment, przecież tu było tyle nieznanych mi ludzi, musiałem mieć obok siebie Taiki’ego, aby czuć się pewnie. Jednak chłopak nie zareagował w żaden sposób na moje „porwanie”. Jedynie uśmiechnął się do mnie wesoło, pomachał mi dłonią na pożegnanie i zaczął rozmawiać z chłopakiem, który stał obok niego. Po prostu mnie olał. Zapamiętam to sobie i wytknę mu, kiedy tylko będziemy sami.
Poprawiłem włosy, chcąc jeszcze ratować fryzurę, którą zrobił Taiki; było mi jej szkoda, w końcu Taiki bardzo się nad nią napracował, nigdy w życiu moje włosy nie były tak ładnie ułożone… co ja mówię, nigdy nie były ułożone, chyba, że w dzieciństwie, kiedy jeszcze ktokolwiek zwracał na mnie uwagę i się mną zajmował. No i oczywiście jeszcze moje włosy były jako tako ułożone na ognisko, ale dzisiaj Taiki przeszedł samego siebie. Aż szkoda było psuć taką fryzurę, i to bardzo.
Niestety, osoby, które poznawałem, uznawały inaczej, zwłaszcza dziewczyny. A może raczej powinienem powiedzieć tylko dziewczyny. Rany, to było takie zawstydzające, kiedy zdecydowanie starsze osoby mówiły o mnie takie rzeczy. Znaczy, chyba starsze, nie wiem, przy mnie wszyscy wyglądają na starszych i dojrzalszych, tylko ja jestem takim dzieciakiem. I to „wyjątkowo słodkim”, jeśli wierzyć słowom Emmy, mojej nowej znajomej. Zostałem pozostawiony w jej towarzystwie oraz jej oraz jej koleżanek i choć z początku czułem się strasznie głupio i niepewnie, a najchętniej to zapadłbym się pod ziemię, ale z czasem zacząłem czuć się troszkę pewniej. Szybko odkryłem, że ich towarzystwo było bardzo miłe i przyjemnie się z nimi rozmawiało, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby przestały mnie nazywać „słodkim” czy też „uroczym”. Wcale taki nie byłem, nawet próbowałem zaprzeczyć, ale chyba nie za bardzo mi uwierzyły.
Zdałem sobie sprawę, że dawno nie rozmawiałem z Taikim. Ostatni raz, kiedy go widziałem, to było na samiutkim początku, kiedy pozwolił im mnie porwać, a od tamtej pory troszkę minęło czasu. Przeprosiłem dziewczyny, które wcale takie samotne nie były. Jeśli dobrze zauważyłem, ta ich malutka grupka to były jedyne dziewczyny na imprezie, więc miały całkiem sporo adoratorów.
Znalezienie Taiki’ego było znacznie trudniejsze, niż początkowo podejrzewałem. Mimo wszystko ludzi było całkiem dużo, i jeszcze wszyscy byli wysocy, a przez panujący półmrok ciężko było mi rozróżnić kogokolwiek znajomego. W dodatku byłem co chwila zaczepiany przez kogoś znajomego, a przecież nie mogłem nikomu odmówić chwili rozmowy, to byłoby bardzo niegrzeczne.
I właśnie tym sposobem straciłem kolejne minuty na poszukiwanie Taiki’ego. A może to już była godzina? Trudno było mi stwierdzić. Ale w końcu miałem chwilę spokoju, mogłem trochę odetchnąć i zastanowić się, gdzie mam iść dalej. Chyba potrzebowałem chwili spokoju, wszystkiego i wszystkich było troszeczkę za dużo, jak na jeden raz. Może powinienem wyjść na zewnątrz, na sekundkę, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przecież zaraz wrócę. Już chciałem wyjść, ale nagle poczułem czyjeś dłonie na swoich biodrach, które zaczęły schodzić coraz niżej. Zamarłem czując, jak serce zaczyna mi bardzo szybko bić ze strachu. To nie był Taiki, jego dłonie były zupełnie inne, tego byłem pewien. Odwróciłem się ze strachem i zauważyłem nieznanego mi chłopaka. Skąd on się w ogóle wziął, też się spóźnił? Jestem pewien, że Tom przedstawiał mi wszystkich. Chciałbym krzyknąć, ale głos dosłownie ugrzązł mi w gardle.
- Och, przepraszam, pomyliłem cię z kimś – odezwał się chłopak, ale wiedziałem, że kłamał, wyczuwałem to w jego głosie, w dodatku nadal nie zabrał dłoni z mojego ciała.
Pokiwałem szybko głową i nim chłopak cokolwiek dodał, dosłownie mu uciekłem. Nie chciałem ani chwili dłużej przebywać w jego towarzystwie. Uciekłem do kuchni licząc, że tam nikogo nie będzie. Cóż, prawie mi się udało, ponieważ właśnie tam znalazłem Taiki’ego. Jaką wielką ulgę poczułem na jego widok!
- Co się stało z twoją fryzurą? – to były pierwsze słowa, jakie usłyszałem od Taiki’ego po tak długiej przerwie. Napuszyłem policzki, troszeczkę zły na niego. Powinien przejąć się mną, a nie moją fryzurą, ale postanowiłem już nic nie mówić. Na razie po prostu cieszyłem się, że go widzę, przy nim czułem się zdecydowanie lepiej i bezpieczniej. Wziąłem głęboki wdech, uspokajając drżące przez wcześniejsze wydarzenie ciało. Ale już teraz mogłem być spokojny, przy Taikim nic mi się nie stanie.
- Dziewczyny stwierdziły, że moje włosy są tak miękkie i puszyste, że nadają się tylko i wyłącznie do głaskania – wzruszyłem ramionami, opierając się o blat kuchenny i obserwując, jak Taiki przygotowuje sobie coś do picia. Nie rozumiałem, dlaczego mieszał jedno picie z drugim, to smakowało lepiej? Najwidoczniej tak, inaczej chłopak by tego nie robił.
- Masz wzięcie, chyba powinienem cię bardziej pilnować – zauważył rozbawiony, po czym podał mi szklankę z wcześniej wymieszanymi napojami. – Chcesz? – spytał, przyglądając mi się uważnie.
- Mógłbym spróbować – przyznałem, niepewnie przyjmując szklankę. Nim spróbowałem, najpierw powąchałem; to nie tak, że nie ufam Taiki’emu, po prostu to już taki mój tik i tyle. Od razu w moje nozdrza uderzył ostry zapach alkoholu i czegoś jeszcze, czegoś słodkiego… to była chyba pomarańcza. Tego jeszcze nie próbowałem. Wziąłem malutki łyczek i od razu zapragnąłem więcej. – Rany, to jest przepyszne – powiedziałem z wielkim uśmiechem, biorąc kolejny, tym razem większy łyk. Mogłem sobie pozwolić, w końcu nie wypiłem dużo, nadal trzymam się swojego postanowienia.
- Cieszę się, że ci smakuje – powiedział z uśmiechem, ale nie był zadowolony, a bardziej zmartwiony. Dlaczego? Nie potrafiłem tego zrozumieć. – Karotka… wszystko w porządku? – przyznam, zaskoczyło mnie jego pytanie z dwóch względów. Po pierwsze dawno nie słyszałem, aby chłopak zwracał się do mnie tym przezwiskiem, a po drugie… Zauważył, że byłem roztrzęsiony. Powinienem mu powiedzieć o tym, co się stało? Nie, chyba nie, w końcu to nie było nic takiego. Fizyczna krzywda nie została mi zrobiona, więc wszystko było dobrze, chyba. Po prostu troszkę spanikowałem, ale nie oznaczało to, że od razu powinienem mówić o tym Taiki’emu, pewnie mnie by za to wyśmiał.
- Tak, tylko… nie zostawiaj mnie już więcej samego, bez ciebie nie czuję się pewnie – powiedziałem cicho, spuszczając wzrok. Nie chciałem, aby ktokolwiek mnie dotykał w ten sposób, oprócz Taiki’ego. Ale teraz, kiedy on był obok, odzyskałem spokój ducha i czułem się już znacznie pewniej.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz