poniedziałek, 30 listopada 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Nie za bardzo rozumiałem ekscytacji Taiki’ego, dla mnie święta to po prostu dzień jak co dzień, a może nawet trochę gorszy, bo muszę usługiwać tacie i gościom, których zapraszał. Kiedy byłem dzieckiem, bardzo wcześnie byłem kładziony spać przez mamę, która później kazała mi nie wychylać nosa za drzwi. Wtedy byłem strasznie na nią zły, ponieważ doskonale wyczuwałem nowe osoby w domu, w tym dzieci, które bardzo chciałem poznać. Dopiero później zrozumiałem, że to nie jej wina, a po prostu stosowała się do poleceń taty, który na pewno jej groził. 
Z czasem oczywiście urosłem i byłem w stanie pomagać cioci w gotowaniu i nakrywaniu stołu, nim goście przyszli, a kiedy ogarnąłem troszeczkę iluzję, zmieniałem swój wygląd i byłem przedstawiany jako krewny cioci. Musiałem to robić, by nikt nie zauważył mojego podobieństwa… chociaż ja nie za bardzo potrafiłem go dostrzec. Może odrobinkę do mamy, ona również miała łagodne rysy twarzy, przez które wyglądała strasznie młodziutko, znacznie młodziej niż w rzeczywistości, z tego co wiedziałem. I może kolor włosów miałem po tacie, chociaż chyba ja miałem nieco bardziej intensywny odcień… nie wiem, trudno mi powiedzieć, dawno go nie widziałem, staram się go unikać, kiedy jest w domu, bo wiem, że nie chce mnie widzieć. 
Pokiwałem głową na słowa Taiki’ego, nie za bardzo chcąc wchodzić w szczegóły. Byłem wręcz przekonany, że jego święta wyglądają zupełnie inaczej niż te moje. Pewnie poczuje się źle z tego powodu czy coś w tym stylu, a nie chciałbym, aby przeze mnie się denerwował. Zauważyłem, że kiedy ostatnim razem wspomniałem o swoim życiu, chłopaka coś musiało zdenerwować, widziałem, jak zaciskał pięści, zmieniła się również na moment jego mimika. 
- Ty również? – dopytał, a ja wiedziałem, że będę musiał mu trochę poszerzyć ten temat. Odwróciłem wzrok od cudownego, zimowego obrazka i wbiłem go w swoje palce, zaczynając się nimi bawić. Zauważyłem, że kiedy się denerwuję, moje palce stają się niezwykle irytujące. Może to mój taki tik nerwowy? Chyba na to wychodzi. 
- Tak, znaczy… moje święta wyglądają tak, że zmieniam swój wygląd, by goście taty nie zauważyli między nami podobieństwa, i pomagam cioci w gotowaniu, podawaniu jedzenia i tego typu rzeczy. A kiedy już wszyscy są najedzeni, dopiero wtedy ja i ciocia jemy to, co zostało, dopiero wtedy mamy trochę czasu – wzruszyłem ramionami, kładąc swoje uszy. Nadal nie ukryłem swoich lisich cech, ponieważ chłopak właśnie o to mnie poprosił. 
- Czyli nie obchodzisz – skwitował chłopak z jakąś dziwną złością w głosie. Rzuciłem mu przestraszone spojrzenie nie wiedząc, o co może mu chodzić. Oczywiście, w głębi serca wiedziałem, że to nie na mnie jest zły… chyba… nie no, na pewno nie jest na mnie zły. Czemu miałby? Po prostu kiedy wychwytuję złość, od razu myślę, że to moja wina. – Wiesz, jeśli chcesz, możesz przyjść do nas. Z chęcią cię ugościmy – dodał, z łagodnym uśmiechem na ustach i już znacznie spokojniejszym tonem. 
Zamrugałem zaskoczony oczami, nie spodziewając się takiej propozycji. Owszem, zapraszał mnie nie raz do swojego domu, a to na kolację, a to na nocowanie, jednak święta to raczej taka rodzinna chwila. A ja, nieważne, jak  bardzo bym tego chciał czy nie, nie należę do jego rodziny. Mam swoją, nie jest idealna, owszem, ale kocham ją, w końcu jak tu nie kochać Natsu? Ta mała istotka jest dla mnie całym światem, nie chciałbym jej stracić i nie chciałbym, aby stała się taka, jak tata. 
- Dziękuję za tę propozycję, ale nie mogę się zgodzić na tę propozycję. Lepiej i bezpieczniej dla nas będzie, jak zostanę w domu na tę parę dni – odparłem, posyłając mi jeden z najładniejszych uśmiechów, na jaki było mnie stać. Sama propozycja dużo dla mnie znaczyła i sprawiła , że na sercu zrobiło mi się jakoś tak cieplej. Położyłem głowę na jego ramieniu i zamknąłem oczy, przytulając się delikatnie do jego ręki. Jego bliskość, zapach, i ciepło bijące od jego ciała wystarczyły, abym się uspokoił i wyciszył. Nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia, przynajmniej nie w tej chwili. 
Chłopak coś powiedział, ale nie byłem pewien, co takiego, ponieważ powoli odpływałem. Kiedy następnym razem się przebudziłem poczułem, że jestem niesiony. Przetarłem oczy i cicho ziewnąłem, próbując ogarnąć, co się dzieje. Kiedy usnąłem, Taiki najwidoczniej musiał mnie zabrać z powrotem do domu, czego nie rozumiałem. Czemu mnie nie obudził? Przecież to nic takiego, wstałbym i szedł bym na własnych nogach. 
- Czemu mnie nie obudziłeś? – wymamrotałem, kiedy chłopak położył mnie na łóżku.
- Tak uroczo się we mnie wtuliłeś, że nie miałem serca cię budzić – wymruczał, delikatnie całując moje usta. Od razu odwzajemniłem ten gest, cicho mrucząc z aprobatą. Chyba nie miałem na sobie kurtki, a przynajmniej nie czułem, abym miał ją a sobie. Kiedy ją ze mnie zdjął? Nie pamiętałem. Zresztą, czy to było takie ważne?
- Ale teraz i tak się obudziłem – dodałem, łagodnie się do niego uśmiechając. 
- Więc możemy to jakoś wykorzystać – dodał, zaczynając schodzić niżej pocałunkami po moim ciele. Nie widziałem sensu, aby się przeciwstawiać, dlatego oddałem się mu w całości, starając się jednocześnie odwdzięczyć za tę cudowną przyjemność, którą mi daje. 

***

Nad rankiem obudziłem się pierwszy, co nie zaskoczyło mnie ani trochę. Zawsze budziłem się wcześniej, dzięki czemu też mogłem popatrzeć, jak śpi mój chłopak. Znowu zasnął wtulony w moje ciało, co było dziwnym uczuciem, ale postanowiłem się za bardzo nie ruszać, aby go nie obudzić, on pewnie potrzebował więcej odpoczynku ode mnie. Uśmiechnąłem się łagodnie na ten widok i zacząłem delikatnie gładzić jego włosy, ciesząc się z tej krótkiej chwil spokoju. Miałem jedynie nadzieję, że ciocia Taiki’ego nie wróci za szybko, a jeżeli wróci, to nie wejdzie do pokoju, bycie przyłapanym w takie sytuacji nie jest moim marzeniem. 
Po dłuższym czasie Taiki w końcu otworzył oczy. Na mój widok chłopak uśmiechnął się do mnie przepięknie i delikatnie ucałował moje usta. Wydawał się być bardzo zadowolony… czyli dobrze się spisałem ostatniej nocy? Na to by wychodziło. Nadal nie potrafiłem się przekonać do swoich umiejętności, w końcu Taiki był w tym o wiele lepszy ode mnie, dlatego tak dziwnie czuję się, kiedy ten mówi mi, że było dobrze. 
- Dzień dobry – wymruczał, wtulając się we mnie troszeczkę bardziej. – Poleżmy tak jeszcze chwilę, przecież nigdzie nam się nie spieszy – dodał, ponownie zamykając swoje oczy.
- A co z twoją ciocią? Nie wróci niedługo? – spytałem, okręcając sobie jeden z jego kosmyków wokół palca.
- Wyszła do koleżanki, a od niej nigdy wcześnie nie wraca – wytłumaczył mi, nawet nie otwierając oczu. 
Pokiwałem głową, nie przestając się bawić jego włosami. On ostatnio bawił się moimi uszami, wiec ja się teraz odrobinkę odgrywam. Zresztą, przecież nic mu złego nie robię, nie niszczę jego fryzury, przecież nie był uczesany. Zresztą, z włosami spiętymi czy nie, wyglądał cudownie. Naprawdę miałem szczęście, że ktoś taki zwrócił na mnie uwagę. Nagle do moich lisich uszu dotarł dziwny dźwięk. Zmarszczyłem brwi i bardziej nastawiłem uszy, chcąc zlokalizować to ciche burczenie. Szybko zdałem sobie sprawę, że odzywa się głodny brzuch Taiki’ego. Było ono bardzo ciche, ledwie słyszalne, dlatego dziękowałem swojemu doskonałemu słuchowi za wychwycenie tego dźwięku. 
- Jesteś głodny – powiedziałem, nie chcąc ukrywać przed nim tego drobnego faktu. 
- Jakim cudem to usłyszałeś? – burknął, pusząc policzki. Miałem wrażenie, że jest na mnie lekko obrażony, czego nie za bardzo rozumiałem. Powiedziałem coś nie tak?
- Po prostu mam czuły słuch – wzruszyłem ramionami, spuszczając wzrok, z jakiegoś powodu czując się źle. – Ale mogę ci coś przygotować, jeżeli chcesz i mi pozwolisz – dodałem, chcąc go troszeczkę udobruchać. Zresztą, z nas dwóch to ja potrafiłem przygotować coś dobrego i zjadliwego, nie licząc kanapek. Nie chciałem mu w żaden sposób umniejszać, po prostu zauważyłem, że on i gotowanie nie idą ze sobą w parze. Ale przecież to nic takiego, ja też nie potrafiłem wielu rzeczy. Przynajmniej w ten drobny sposób mogłem się mu jakoś odwdzięczyć. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz