niedziela, 15 listopada 2020

Od Mikleo CD Soreya

 Nie do końca byłem pewien czy dobrze robię, że bez zgody męża zakładam to ubranie na swoje ciało. Wiedziałem, że prezent należy tylko do mnie więc nic złego się nie stanie, jeśli go ubiorę, mimo wszystko na początku trochę się wahałem. Gdy jednak sukienka znalazła się na moich ciele, poczułem wstyd i zadowolenie. Wstyd, bo miałem na sobie zdecydowanie damskie ubranie. Zadowolenie, bo wiedziałem, że mój mąż ucieszy się, gdy tylko mnie w tym zobaczy. Nie myliłem się, był zadowolony i nawet nie ukrywał zadowolenia, które mimo wszystko lekko mnie peszyło.
Powoli z szybko bijącym sercem i palącymi rumieniami na twarzy wstałem z łóżka, poprawiając rozpuszczone włosy, które wyglądały jak wodospad spływający po moich plecach, idealnie komponując się z prezentem od męża.
- Pomyślałem sobie, że skoro nie było mnie przy tobie dwa lata, to ominęły mnie dwukrotnie twoje urodziny, obiecałem ci, że w dniu urodzin spełnię każde twoje życzenie, urodzin nie masz, ale może to być mały rewanż za jedne z nich drugi sam możesz sobie zaplanować - Wydukałem, bardzo chcąc uszczęśliwić męża, jednocześnie wstydząc się troszeczkę tego, jak wyglądam. Gdy dokładnie przejrzałem się w lustrze nim Sorey przyszedł. Zobaczyłem, że przypominam dziewczynę, co lekko mnie speszyło, mimo wszystko postanowiłem nie rezygnować ze sprawienia przyjemności mężowi, to dla niego nikt inny mnie w tym nie zobaczy.
Sorey wyciągnął w moją stronę, rękę przyglądając się uważnie mojemu ubraniu, widziałem w jego oczach, iskierkę podniecenia najwidoczniej bardzo potrzebował takiej zabawy, nie miałem nic przeciwko niej, dopóki tylko on na mnie patrzy, tylko on mnie dotyka i tylko on zdejmuje to ubranie.
Nie czekając za długo, podałem mu dłoń, uśmiechając się delikatnie, gdy chłopak ucałował jej wierzch, wstając z łóżka, aby jeszcze dokładniej mi się przyjrzeć, mieliśmy troszeczkę czasu na prezentację i zabawę nie musząc się przejmować Yukim, który bawił się z psem, dając nam trochę prywatności, której ostatnio nam brakowało Naprawdę miałem już dość kochania się, gdy chłopiec był z nami, zdecydowanie wolałem, gdy byliśmy sami, mogąc pozwolić sobie na więcej.
- Więc tak mają się sprawy - Wymruczał, kładąc dłonie na moich biodrach, ustami błądząc po moim karku. Nie mogąc nic wydusić z siebie z podniecenia, cicho jęknąłem. Czując jego dłonie, schodząc w dół na moje uda, tak niewiele było mi do szczęścia potrzebne tylko on cały tylko mój.
Mój mąż podrażnił się odrobinkę ze mną, uważnie mi się przyglądając, chcąc zapamiętać mnie w tym ubraniu. Nie musiał jednak przyglądać mi się tak uważnie, jeśli już kupił mi ten prezent, będę ubierał tak często, jak tylko będzie tego chciał. Dla niego potrafiłem zrobić naprawdę wszystko bez względu na to, jak bardzo mnie to upokorzy.
- Zlituj się nade mną - Wydukałem, naprawdę podniecony pragnąc, aby wreszcie zrobił co trzeba. Mój mąż uśmiechnął się zadziornie do mnie, koniec końców litując się nade mną, zdejmując ze mnie sukienkę, która nie była mi specjalnie teraz potrzebna, mieliśmy ważniejsze w tej chwili sprawy.

Zadowolony jak zawsze po naszej zabawie odpoczywałem w ramionach męża, mając na sobie jego koszulę. Brakowało mi jej, była taka przyjemna, zbyt duża i pachniała facetem, za którym pójdę w ogień, jeśli będzie trzeba.
Uniosłem głowę znad klatki piersiowej chłopaka, patrząc przez chwilę na jego zadowoloną twarz. Pamiętam ten ból w jego oczach, gdy wróciłem, teraz jest wszystko dobrze tak jak dawniej do pełni szczęścia potrzeba mi tylko pokonać złego pasterza. Czemu w ogóle o nim myślę w takim momencie? Zmarszczyłem brwi, co przyuważył mój mąż patrzący się na mnie ze zmartwieniem w oczach.
- Coś nie tak? - Spytał zmartwiony moim zachowaniem.
- Co? A nie, nie wszystko jest dobrze - Uśmiechnąłem się do męża całując jego ust. - Zdałem sobie tylko sprawę, że nie będąc przy was tyle czasu, straciłem tak wiele wspólnych chwil i ruin, które zwiedziłeś beze mnie - Odparłem, pusząc delikatnie policzki, nie chcąc mówić mu o pasterzu, który nagle pojawił się w moich myślach, jeśli wyłapie, że nie do końca mówię prawdę, przyznam się do tych prawdziwych myśli, nie chcę jednak psuć nam tej przyjemnej chwili nie po tym, co przed chwilą zrobiliśmy.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz