czwartek, 12 listopada 2020

Od Mikleo CD Soreya

Rozbawiony odwróciłem głowę w stronę męża, potrzebując kilka chwil, aby wywnioskować z jego zachowania czy jest zły, czy tylko udaje, może i zdecydowanie lepiej szło mi, rozpoznawałem emocji, co nie oznaczało, że nie potrzebowałem kilku chwil, aby wszystko ze siebie połączyć.
Spokojnie bez większego pośpiechu odwróciłem się cały w stronę męża, kładąc swoje dłonie na jego ramionach, delikatne całując jego usta.
- Głupotą jest grzeszyć przy dziecku - Wyszeptałem, czując narastające podniecenie, gdy usta chłopaka dotknęły mojego ramienia.
- Tak uważasz? W takim razie musimy być grzeczni - Drażniąc się ze mną trochę mocniej ugryzł mnie w szyję dłonią powoli odpinając guziki z mojej koszuli, opuszkami palców specjalnie drażniąc moją spragnioną uwagi skórę, czego nie mogłem zostawić bez odwetu, wślizgując dłoń w jego spodnie, dotykając przyjaciela męża, który pod wpływem delikatnie masażu stawał się coraz to chętniejszy do działania.
Sorey nie wyglądał na niezadowolonego z czynności, które wykonu wręcz przeciwnie pozwolił mi nawet górować, co było miłą odmianą, dziś to ja mogłem go obsłużyć, zawsze dba o moje ciało. Pilnując, abyśmy wspólnie wyciągnęli z tego jak najwięcej przyjemności. W tej chwili to ja o to dbałem, aby wszystko było jak trzeba, powoli siadając na przyrodzenie męża, które bez większego oporu zatopiło się w moim wnętrzu, zadowolony poruszyłem delikatnie biodrami, dotykając dłoni chłopaka, które znalazły się na moich biodrach, zaciskając się na nich mocniej, dając się odrobinę pokierować dłonią, aby w sposób wystarczający dogodzić cudownej ludzkiej istocie.
Zadowolony z największą przyjemnością położyłem się obok męża, wtulając w jego gorące ciało, za którym tak tęskniłem gdy był dzieckiem.
- Jesteś cudowny - Wymruczał zadowolony składając delikatny pocałunek na mojej głowie, wywołało to oczywiście uśmiech na moich ustach. 
- Ty też niczemu sobie - Z zadziornym uśmiechem połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, opuszkami palców kreśląc znaczki na jego klatce piersiowej, nie mając jeszcze dość, zapach mojego męża działał na mnie naprawdę pobudzająco, było mi mało, bo i jego ciało pragnęło więcej, jedno oddziaływało na drugie, czego nie musiałem, a nawet nie chciałem ukrywać.
- Komuś tu wciąż jest mało - Sorey nie był głupi, choć czasem właśnie tak się zachowywał, doskonale wiedział, czego chcę.
- Ciebie zawsze mi mało - Wyszeptałem mu do ucha podgryzając jego płatek mówiąc mu to, co sam kiedyś mi powiedział, kiedy to był aniołem.
- W takim razie musimy coś z tym zrobić - Nie dając mi dojść do słowa, połączył nasze usta w zachłannym pocałunku, znajdując się po chwili nade mną, aby kontynuować zabawę, której i mu najwidoczniej było mało.

***

Rano, gdy słońce powinno pojawić się na niebie, jego miejsce zastąpiły chmury burzowe nieoznaczające niczego dobrego. Budząc się jako pierwszy, czym byłem zaskoczony, nie spałem z wiele, a czułem się rewelacyjnie, ile ten człowiek potrafi dać mi radości. Rozciągając się leniwie, zacząłem zastanawiać się, co zrobimy, jeśli burza nas dopadnie a dopadnie na pewno.
Cicho wzdychając, aby nikogo nie obudzić, wyciągnąłem mapę z torby męża, dokładnie ją przeglądając. W najgorszym przypadku kilka godzin od nas znajdowało się miasto, biorą pod uwagę odległość, wczesnym południem bylibyśmy na miejscu, gdyby burza do tamtego czasu nas nie dopadła, moglibyśmy tam ją przeczekać, w karczmie jest zawsze ciepło. Wystarczyłoby, aby uciec przed deszczem i zimnem, które może zaszkodzić mojemu człowiekowi, jeśli jednak uprze się, że chce ruszać dalej, w najgorszej sytuacji mogę rozłożyć barierę, która będzie go chronić przed deszczem ja i Yuki nie potrzebowaliśmy tego. Serafiny wody nie chowają się przed wodą, a wręcz przeciwnie szukają jej, wszędzie gdzie tylko można by nie było jej znaleźć.
Zamyślony nawet nie zorientowałem się, gdy mój mąż wstał, najwidoczniej i on nie miał już ochoty spać. Ciekawe dziś Yuki nadrabia za nas snem.
- Dlaczego nie śpisz? - Na to pytanie odwróciłem głowę w stronę chłopaka.
- O to samo mogę cię zapytać - Nie tylko ja przecież nie śpię, on też już nie śpi.
- Brakowało mi ciepła pewnego anioła - Wymruczał pozostawiając na moim karku malinkę, tak jakbym już miał ich mało, wczoraj trochę poszalał, pozostawiając na moim ciele nie tylko czerwone ślady, ale i ślady po zębach gdzieniegdzie bardziej pokazując mi, kto w tym związku rządzi, czym naprawdę mnie bawił, najwidoczniej chciałbym zapamiętał, że nie jest już dzieckiem i nie mogę go tak nazywać.
Kiwając ze zrozumieniem głową, pokazałem mu mapę, mówiąc moje oba pomysły na to, jak może wyglądać droga podczas burzy, przerywając na chwilę zabawę. Czy tego chciał, czy nie musiał się skupić i określić co robimy dalej, jak on to widzi i jaki ma na to wszystko plan.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz