piątek, 20 listopada 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Następnego dnia obudziłem z się naprawdę dobrym humorem. W końcu, czemu bym nie miał? Muszę wytrzymać tylko do wieczora, a wtedy znowu go spotkam. Bardzo stęskniłem się za Taikim, a minął dopiero jeden dzień. Ba, nawet nie cały. Chyba naprawdę powinienem się uspokoić i ochłonąć. To nie jest chyba najzdrowsze, być tak bardzo uzależnionym od tej jednej osoby. Ale co ja mogłem na to poradzić? Lubiłem jego towarzystwo, czułem się przy nim bardzo swobodnie i wreszcie… zauważalny. A do tego wszystkiego dochodził jeszcze jego zapach, niewinne pocałunki oraz to cudowne głaskanie po głowie. Nie sądziłem, że tak proste gesty mogą dać tyle przyjemności. Owszem, seks z nim był równie przyjemny, ale to był zupełnie inny rodzaj przyjemności. 
Coś czułem, że prawdopodobnie dzisiaj nie będzie mowy o seksie i nawet się na to nie nastawiałem. Zresztą, nawet bez niego można z kimś spędzić miło czas. Tego wieczoru zamierzałem po prostu miło spędzić czas z Taikim, i chłopakami. Rozmowa z kimś w moim wieku również była doświadczeniem, którego bardzo mi brakowało i dopiero niedawno zdałem sobie z tego sprawę. Co prawda, zawsze, albo prawie zawsze, miałem możliwość porozmawiania z Natsu, albo ciocią, ale to nie to samo. No i również stęskniłem się za nimi, w końcu ostatni raz widziałem się z nimi na ognisku. Miałem nadzieję, że oni uważają podobnie. Nie chciałem, aby okazało się tak, że tylko tak udają, aby nie sprawić mi przykrości. 
Ubrałem się w normalne, zwykłe ubrania, lekko ogarnąłem swoje włosy i od raz zszedłem na dół, aby pomóc cioci w przygotowywaniu śniadania. Wieczorem będę musiał spakować jakieś lepsze ubrania do torby, by przebrać się dopiero w domu chłopaka, w końcu trochę dziwnie by to wyglądało, gdybym wyszedł w lepszym stroju. Zresztą, nawet nie miałem pojęcia, co mógłbym na siebie założyć… rany, nigdy nie zastanawiałem się nad swoim wyglądem, aż tu nagle spotkałem i wszystko się zmieniło. Znaczy, może nie nagle, ale całkiem szybko zaczęło bardzo mi zależeć na jego zdaniu. 
 Trochę dzisiaj posłałem pospałem, może to miało związek z wczorajszym zbliżeniem? Jeżeli tak, nie mam na co narzekać. Dotychczas miałem trochę problem ze zaśnięciem, dlatego tak miło było wejść do łóżeczka, okryć się kołderką i usnąć. Może jeszcze lepiej byłoby, gdybym mógł wtulić się w ciało Taiki’ego. Przyznam, że jego propozycja odnośnie zamieszkania z nim teraz wydawała się jeszcze bardziej kusząca, niż kiedykolwiek, ale… nie było to możliwe, nie teraz, kiedy jest podejrzenie, że mógłbym do niego uciec. Ale jeszcze dwa lata i już coś z tym zrobię. Kiedyś muszę, nie mogę całe życie spędzić w ukryciu, tak się nie da żyć. 
Przywitałem się radośnie z małą Natsu i uśmiechnąłem się łagodnie do cioci, czując się naprawdę cudownie. Pomagałem cioci w przygotowywaniu naleśników, wesoło gawędząc z siostrą. Ostatnio trochę ją zaniedbałem, miałem słabszy humor i bardzo stresowałem się wyborem Taiki’ego, ale teraz już wszystko było dobrze. Wynagrodzę jej to jakoś, postaram się. 
Nie zdążyliśmy jeszcze zasiąść do stołu, a do kuchni weszła mama, której widok trochę mnie zaskoczył. Byłem przekonany, że już dawno wróciła do pracy, w końcu nigdy w domu nie siedziała za dużo. Zwykle dwa dni, trzy i już jej nie było. Po raz pierwszy, odkąd pamiętam, tak dużo czasu spędziła w domu. I tak często ze mną rozmawiała. W przeciągu tych kilkunastu dni zamieniła ze mną więcej słów niż przez te wszystkie lata. 
- Natsu, możesz pójść na chwilę z ciocią? Chciałabym porozmawiać z twoim bratem na osobności – powiedziała mama wyjątkowo łagodnym tonem, delikatnie gładząc jej włoski. Wiedziałem jednak, że nie jest w najlepszym humorze, coś musiało się stać. Nie wiedzieć czemu, ale zawładnęły mną złe przeczucia. Natsu trochę się naburmuszyła, ponieważ bardzo chciała zostać, ale na moją prośbę finalnie wyszła z kuchni. – Prosiłam cię, abyś nie spotykał się z tym chłopakiem. 
Słysząc jej słowa poczułem, jak serce podchodzi mi do gardła. Skąd ona to wiedziała? Przecież nie mówiłem jej, gdzie idę, uważałem, aby nikt mnie nie śledził. Spojrzałem na nią niepewnie, obawiając się najgorszego; aktualnie niczego innego tak się nie bałem, jak tego, że Taiki’emu coś się przeze mnie stanie.
- Powiesz tacie? – spytałem cicho, kładąc po sobie uszy. Serce mocno tłukło się w mojej  piersi zdradzając tym samym, jak przerażony byłem. 
- Nie. To byłby wyrok śmierci nie tylko dla niego, ale i dla ciebie. Poza tym, nie chcę krzywdzić jego rodziny jeszcze bardziej – mama cicho westchnęła, patrząc na mnie ze zmartwieniem. – Byłam dzisiaj u niego. Przed chwilą, tak właściwie. Powiedziałam mu, że ma cię zostawić w spokoju. 
Po jej słowach poczułem, jak smutek ustępuje miejsca złości. Czemu ona go nachodzi? Nie powinna tego robić. Po co to tak właściwie zrobiła? To moje życie, nie jej. Czemu tak bardzo się do niego miesza? Oboje znamy ryzyko, i się go podjęliśmy, a to chyba o czymś świadczy. 
- Ale ja jego nie zostawię w spokoju. Ja lubię jego on lubi mnie, więc w czym problem? – fuknąłem, patrząc na nią z gniewem. 
- W tym, że przez waszą nieostrożność możecie… - zaczęła, ale zaraz jej przerwałem. 
- Stracić życie, wiemy o tym oboje. Ale przecież jesteśmy ostrożni, tata o niczym nie wie. I nie dowie się chyba, że ty lub ciocia powiecie mu o tym, tym samym wydając na nas wyrok – powiedziałem cicho, naprawdę starając się, aby przypadkiem nie powiedzieć czegoś, czego później będę żałował. 
- Nie możemy cię wiecznie kryć. 
- Ani wiecznie trzymać w zamknięciu, co ty i tata chcecie ze mną zrobić. To nie jest możliwe. Im dłużej siedzę w domu, tym bardziej mam wrażenie, że się duszę. A ja potrzebuję wychodzić, porozmawiać z kimś chociaż wiekiem zbliżonym do mojego. Potrzebuję towarzystwa, a towarzystwo Taiki’ego jest dla mnie bardzo ważne – spojrzałem na nią wyczekująco, licząc na to, że mnie zrozumie. W końcu powiedziałem coś, co dusiłem w sobie od naprawdę dawna. Dopiero po chwili naszły mnie wątpliwości. Może powinienem się nie odzywać. Wyrazić skruchę, obiecać, że to już się nigdy więcej nie wydarzy, a następnym razem po prostu być bardziej ostrożnym i ograniczyć spotkania z Taikim. Jednak, to już mnie troszeczkę męczyło. Chciałbym móc w końcu bez strachu wychodzić i żyć życiem normalnego nastolatka. 
- Gdyby chociaż to był ktoś inny… - zaczęła, ale znowu jej przerwałem. 
- To niczego by nie zmieniło, prawda? Powiedziałabyś mi podobną wymówkę. Że nie mogę się spotykać z tym kimś, bo tata się dowie i oboje będziemy mieć kłopoty. Nie mogę żyć ciągle w zamknięciu i odosobnieniu od reszty świata. I dzisiaj, się z nim spotkać – powiedziałem na koniec, wychodząc z kuchni, uważając tę rozmowę za skończoną. Powiedziałem wszystko, co leży mi na sercu, mając nadzieję, że w końcu okaże mi wsparcie i zrozumienie, którego tak bardzo potrzebowałem.
Przez resztę dnia unikałem swojej rodzicielki, poświęcając całkiem dużo uwagi siostrze, która ostatnimi czasy mogła poczuć się troszeczkę przeze mnie zaniedbywana. Przyznam, trochę bałem się, że kiedy nadejdzie czas mojego wyjścia, po prostu nie zostanę wypuszczony. Taiki będzie bardzo zły, gdybym nie przyszedł? Pewnie tak. W końcu obiecałem mu, że przyjdę. Obiecałem mu także zjedzenie wczoraj kolacji, ale tę obietnicę spełniłem, chociaż niezbyt chętnie. Zdecydowanie oni wszyscy wymagają ode mnie, abym jadł więcej, niż potrzebuję. 
Wieczorem usłyszałem ciche pukanie do drzwi mojej sypialni. Poczułem, jak serce zaczyna niebezpiecznie szybko bić, ale pomimo tego powiedziałem ciche „proszę” i położyłem torbę z ubraniami za łóżkiem. Mówiłem, że idę spotkać się z Taikim, a nie, że na imprezę. Teraz mam jeszcze cień nadziei na to, że się zgodzi, a gdyby tylko poznała prawdę, na pewno nie byłoby tak kolorowo. Wiem, nie powinienem jej okłamywać, ale nie mogłem inaczej. Tyle dobrego, że nie zostałem zamknięty w piwnicy, jak jakiś dziwoląg, wynaturzenie, którego nikt nie może zobaczyć. 
- Naprawdę do niego idziesz? – spytała mama, kiedy tylko weszła do mojego pokoju. Pokiwałem głową w odpowiedzi, czekając na jej kolejne słowa z wielką niepewnością. – O której wrócisz? 
- Jakoś w nocy, ale postaram się zachowywać cicho, by nikogo nie obudzić – przyznałem, nie widząc sensu, dla którego miałbym kłamać w tej sprawie. 
- Wolałabym, abyś nie włóczył się nocą po lesie, to zbyt niebezpieczne. Jeśli jest taka możliwość, przenocuj u tego chłopaka i wróć dopiero rano – zamrugałem kilkukrotnie oczami, nie wierząc własnym uszom. Czy ona właśnie sama zaproponowała, abym spędził noc u chłopaka. 
- Nie masz nic przeciwko? – spytałem, chcąc się upewnić, czy mama mówi prawdę. To wszystko brzmiało zbyt nieprawdopodobnie. 
- Mam. Nie popieram tej znajomości, uważam, że lepiej i bezpieczniej byłoby, gdyby się zakończyła, ale widzę, że cię nie powtrzymam. Teraz będę częściej w domu, więc chciałabym wiedzieć, kiedy do niego wychodzisz i o której wracasz. I żebyś był naprawdę ostrożny i uważał na siebie… - słysząc to, przytuliłem się do niej mocno, czując wielką ulgę. 
- Będę, obiecuję, dziękuję bardzo – powiedziałem i cmoknąłem ją w policzek. Mama uśmiechnęła się lekko, wyglądając na nieco zmartwioną. Nie musiała się niczym przejmować, ja będę ostrożny i wszyscy będziemy bezpieczni, nikomu nic się nie stanie. Mama poczochrała mnie po włosach i wychodząc poprosiła jeszcze raz, abym na siebie uważał, co znowu jej obiecałem. Już nie mogłem się doczekać, aż powiem to wszystko Taiki’emu, mam nadzieję, że ucieszy się tak samo, jak ja.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz