sobota, 21 listopada 2020

Od Taiki CD Shōyō

 Byłem naprawdę zły na matkę Karotki, jakim prawem ona w ogóle do mnie przyszła? W pierwszym momencie starałem się olać sprawę, mając to totalnie gdzieś, teraz jednak uświadamiając sobie jakie konsekwencje może to za sobą nieść trochę boje się tego, co mogłoby się stać, gdyby jego matka coś powiedziała ojcu. Cholera nie tak miało to wszystko wyglądać, nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić z jednej strony chcę dalej to ciągnąć, ale z drugiej strony nie jestem pewien czy aby na pewno powinienem dalej w to brnąć. Jego mama już wie, gdzie mieszkam, niewiele brakuje, aby i ojciec się tego dowiedział. Tylko spokojnie nie mogę dać ponieść się emocją. Karotka przyjdzie i wtedy porozmawiamy o tym, a na razie muszę przygotować się na domówkę. Oczywiście na tę chwilę nie będę się przebierał, muszę tylko mieć wszystko przygotowane, aby na końcu spokojnie mieć czas na włosy, które zawsze z jakiegoś powodu zajmują mi najwięcej czasu.
Lekko poirytowany siedząc jak na szpilkach czekałem na przybycie chłopaka, z którym musiałem poważnie porozmawiać.
Nadeszła w końcu ta wyczekiwana przeze mnie chwila, gdy to Karotka znalazł się u mnie w domu, ciesząc się jak nigdy. Czy mnie coś ominęło? Nie mam pojęcia, czy on w ogóle wie, że jego matka tu była? Tego też nie wiem. Może wreszcie go spytam, nie wyciągając niepotrzebnych wniosków, które same się będą nasuwać co nie koniecznie może oznaczać coś dobrego dla mojej psychiki, która zaraz zacznie szwankować.
- Twoja matka tu była - Odparłem, zaciągając go do pokoju tak, aby moja ciocia niczego nie usłyszała, rany jeszcze tego by mi brakowało, aby i ona zaczęła się martwić o to, co będzie dalej, jeśli już jego ojciec czegoś się o nas dowie.
- Wiem, Mama wszystko mi powiedziała - Przyznał, siadając obok mnie na łóżku, kładąc mi dłoń na ramieniu, cicho wzdychając. - Moja mama w końcu zrozumiała, że nie będę im ciągle podporządkowany.. - Zaczął tłumaczyć mi całą rozmowę z mamą. Obiecując, że ona na pewno nic nie powie. Nie byłem pewien czy aby na pewno mogę ufać jego mamie, przecież to po części z jej winy moi rodzice nie żyją, jest trochę tak jakby tak samo winna śmierci moich rodziców, jak i jego ojciec, oboje mają krew na rękach i lepiej, aby więcej nie stawali mi na drodze, aby nie skończyło się to źle dla nich samych. Tym razem nie będę dla nich łaskawy.
- Nie jestem przekonany - Przyznałem, naprawdę nie wierząc jego matce, o ile mu mogę uwierzyć tak jego matce nie za bardzo.
Mój lisi towarzysz bardzo starał się jednak, abym uwierzył w zapewnienia jego mamy, mówiąc mi nawet o możliwości nocowania u mnie. Wszystko pięknie, ładnie i kolorowo wciąż jednak mam świadomość, która zmusza mnie do myślenia o tym, że jego matka wcale święta nie jest. A co jeśli to podpucha? Nawet zapytałem o to chłopaka, ten jednak wyjaśnił mi, że gdyby jego rodzicielka coś komuś powiedziała, nie tylko ja zapłaciłbym za to życiem, ale i on sam. W takim razie mogę być spokojniejszy, jego mama będzie milczeć, a my możemy nadal się spotykać. Pilnując, aby ten drań o niczym się nie dowiedział.
- W takim razie, jeśli twoja mama nic nie powie, możemy być spokojni o to, co robimy - Zadowolony, jednocześnie trochę już bardziej zrelaksowany ucałowałem jego usta, mając zamiar wykorzystać ten czas, przyszedł bowiem zdecydowanie za wcześnie miałem, a raczej my mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby troszeczkę poszaleć, relaksując się przy wspólnych przyjemnościach, musząc zachować spokój, aby moja ciocia niczego nie usłyszała.
Mój młody towarzysz ani myślał mi przerywać, ponosząc się przyjemności, którą mu oferowałem, biorąc garściami to, co zostało mu dane.

- Powinniśmy zacząć się zbierać - Zerkając na zegarek głaskałem moją marcheweczkę po ramieniu ciesząc się z obecności, którą mnie uraczył, wciąż nie wiem, co tak naprawdę do niego czuję i dlaczego tak bardzo przyciąga mnie do siebie. Wiem, za to jedno nie chce go stracić, to byłaby ostatnia rzecz, na którą bym sobie w tej chwili pozwolił.
- A może tak jeszcze chwilę? - Z delikatnym uśmiechem na ustach chłopak spojrzał na mnie, nie ukrywając zadowolenia z chwili przyjemności, kto na jego miejscu by ukrywał ja wiem, że jestem w tym dobry.
- Cóż, możemy. Jednak jeśli to zrobimy będę miał zdecydowanie mniej czasu na te twoje żyjące własnym życiem włosy - Wymruczałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, chcąc skupić się tylko na nim, nie mając ochoty przejmować się niczym ani nikim nie będę miał nawet nic przeciwko, jak się spóźnimy, dawno się nie widzieliśmy, nie licząc wczorajszego dnia, musimy nadrobić ten wspólny stracony czas.

<Lisku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz