Słysząc jego uwagę, położyłem po sobie uszy i lekko się skuliłem. Naprawdę starałem się, aby na to spotkanie wyglądać dobrze, w końcu minęło trochę czasu, odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Chciałem sprawić mu miłą niespodziankę, ale sądząc po jego reakcji, chyba mi się nie udało. Spuściłem wzrok wbijając go we własne palce, zaczynając się nimi bawić.
- Jem tyle, ile muszę – wymamrotałem cicho, czując narastające zawstydzenie. To nie tak miało wyglądać nasze spotkanie po tylu dniach… znaczy, nie wiem, jak miałoby wyglądać, ale nie podejrzewałem, że zwróci mi uwagę na to, że źle wyglądam.
- Nie wydaje mi się. Mam wrażenie, że jesteś jeszcze chudszy, niż dotychczas – dodał, delikatnie unosząc delikatnie mój podbródek, jakby chciał mi się dokładniej przyjrzeć. Napuszyłem delikatnie policzki, nie zgadzając się z jego słowami. Co oni wszyscy mają do mojej wagi? Najpierw moja mama, teraz on, to nie są miłe uwagi. No dobrze, może miał troszeczkę racji, ponieważ w ostatnim czasie schudłem, ale to ze stresu i ze zmartwienia. Oczywiście, obiecałem Taiki’emu, że będę czekał na niego tyle, ile będzie trzeba i zaakceptuję każdą jego decyzję, co nie oznacza, że się nie bałem. Bałem się, i to bardzo, i to najbardziej tego, że chłopak zdecyduje się na morderstwo. Znaczy, nadal nie miałem pewności, co postanowił, napisał mi tylko tyle że chciał porozmawiać, a ja się zgodziłem. Nie rozmawialiśmy za bardzo o tym, co mu w głowie siedzi, a ja to w zupełności uszanowałem. – Zapraszam cię dzisiaj do mnie na obiad – odparł z uśmiechem, a ja zamrugałem kilkukrotnie, zaskoczony jego propozycją.
Nie byłem przekonany, czy to faktycznie taki dobry pomysł. Kiedy ostatnim razem byłem w jego domu, zostało mi delikatnie, aczkolwiek dość jasno dano mi do zrozumienia, że nie jestem już więcej mile widziany. Byłem synem kogoś, kto odebrał im wszystko, to oczywiste, że nikt nie chce mnie tu widzieć. Znaczy, prawie nikt, Taiki chce, co było dla mnie dziwne, że nadal po tym wszystkim nie czuje do mnie nienawiści. Przecież byłem powodem, przez który stracił rodzinę.
- Twoja ciocia nie chciałaby mnie widzieć – powiedziałem cicho, przyglądając mu się niepewnie.
- Nonsens, ona cię uwielbia, po prostu ostatnio troszkę się przestraszyła, ale już jest w porządku, porozmawiałem z nią – Taiki był naprawdę wesoły i jakiś taki dziwnie podekscytowany. Znaczy, mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, cieszyłem się widząc, że ma tak dobry humor. Z liścików, które dostarczała między nami Vivi, nie wyczuwałem tej energii. Przynajmniej lisica cieszyła się z takiego sposobu naszej komunikacji. Nie dość, że w tak prosty sposób mogła rozprostować łapki, to jeszcze miała możliwość chwilowej zabawy z Kodą i oczywiście otrzymywała nagrody za dobrze wykonane polecenie pod postacią kilku lepszych kąsków z kuchni. – Usiądziemy? Mamy trochę do pogadania – powiedział, a ja pokiwałem głową, nieco się tym stresując. Nie przywitał mnie chłodno, wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony z mojej obecności.
Usiedliśmy nad brzegiem jeziora i kiedy to robiliśmy, od razu poczułem na swojej talii dłoń Taiki’ego . Chłopak od razu przysunął mnie bliżej siebie, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy ani na sekundę. Uśmiech również nie słabł, co sprawiło, że czułem się troszkę dziwnie. Miałem wrażenie, że Taiki przygląda mi się, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu, w ogóle nie spuszczał ze mnie wzroku, co odrobinkę mnie peszyło. Miałem coś nie tak z twarzą?
Po chwili Taiki krótko przedstawił mi swoje decyzje. Powiedział, że nie będzie się mścił na moim ojcu, ani nie zrezygnuje ze przyjaźni ze mną. Obie te wiadomości bardzo mnie ucieszyły i sprawiły, że wielki głaz spadł z mojego serca. Więc nie narazi się na niebezpieczeństwo, ani nie zrobi niczego głupiego. Chociaż ten jeden raz mogłem być o niego spokojny.
- A teraz porozmawiamy o tobie – powiedział z delikatnym uśmiechem, wolną dłonią głaszcząc mnie po policzku, a drugą przesunął na moje biodro, zaczynając kreślić na nim małe szlaczki. Poczułem, jak na ten gest całe moje ciało zaczyna drżeć, czego nie potrafiłem wytłumaczyć. Przecież chłopak nie robił niczego niezwykłego, dlaczego więc moje ciało tak gwałtownie reaguje na jego dotyk.
- Ale nie ma o czym rozmawiać – powiedziałem cicho, wbijając wzrok w swoje dłonie, mocno zaciśnięte na kolanach, nieco zażenowany reakcją swojego ciała na tak trywialną rzecz.
- Ależ jest. Dlaczego jesz tak mało? Robisz sobie w te sposób krzywdę – odparł, nie przestając gładzić mojego policzka.
- Mówiłem ci, że jem tylko tle, ile potrzebuję, a że potrzebuję niewiele, to jem mało – odpowiedziałem, nie za bardzo rozumiejąc, dlaczego ciągle powracaliśmy do tematu mojego jedzenia. Przecież już mu tłumaczyłem tyle razy, ile jeszcze muszę się powtarzać, aby w końcu to zrozumiał?
Taiki tylko westchnął ciężko na moje słowa, jakby zawiedziony moją postawą. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc za bardzo, o co mu chodzi. Otworzyłem usta, by się odezwać, ale w tym samym momencie poczułem jego usta na swoich. Zamruczałem cicho z aprobatą, czując, jak zaraz popycha mnie na miękką i jednocześnie chłodną ściółkę, jedną z dłoni wślizgując pod moją koszulę, nachylając się nade mną. Całe moje ciało zaczęło drżeć i nie byłem pewien, czy to z powodu zimna, czy podniecenia.
Nim jednak Taiki zrobił coś więcej, nagle tak po prostu odsunął dłoń od mojego ciała, pocałował mnie w czoło i po prostu wstał z ziemi. Próbując uspokoić oddech, posłałem mu spojrzenie zbitego szczeniaczka, kompletnie nie rozumiejąc jego postępowania.
- Teraz idziemy na obiad, koniecznie musisz coś zjeść – powiedział, wyciągając w moją stronę moją stronę dłoń, chcąc pomóc mi wstać z ziemi.
- Ale dlaczego nie możemy dokończyć tego, co zaczęliśmy? Przecież to było przyjemne – powiedziałem niewinnie, niepewnie chwytając jego dłoń, ale jeszcze nie podnosząc się z ziemi. Miałem cichą nadzieję, że Taiki poprze mój pomysł i posiedzimy tutaj jeszcze przez moment. To było takie przyjemne, na moment zapomniałem o wszystkich tych wszystkich problemach, którym znów niedługo trzeba będzie stawić czoło. Na moment chciałem poczuć tę beztroskość, którą zawsze czułem przy jego osobie.
<Taiki? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz