środa, 11 listopada 2020

Od Shōyō CD Taiki

 Poczułem nieprzyjemne ukłucie w okolicach serca, właśnie powoli realizuje się mój najgorszy koszmar. Wiedziałem, że takie rozwiązanie będzie najlepsze, i dla mnie i dla niego. Nie, nie najlepsze… najbezpieczniejsze. Jeżeli teraz zakończymy naszą znajomość, on już nie będzie narażony na złość mojego taty, który jest w stanie zrobić mu krzywdę. Jego rodziców skrzywdził bez żadnych wyrzutów sumienia, jeszcze po tym zagroził mojej mamie, że jeżeli ponownie spróbuje od niego odejść, zapłacę za to życiem. Mój tato nie jest dobry, z tym się bez problemu zgodzę, ale zabójstwo go niczego nie rozwiąże. A wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że wszystko skomplikuje. Był on kimś ważnym, zarówno w świecie ludzi, jak i w świecie wygnańców. Jeśli tata zostanie zamordowany, i wyjdzie na jaw, że to Taiki, zostanie rozszarpany zarówno przez jedną, jak i drugą stronę. 
Poza tym, morderstwo samo w sobie jest sprawą bardzo poważną. Nie ma mowy, aby po tym, co planuje zrobić, będzie tym samym Taikim, którego poznałem i pokochałem. Odebranie komuś życia jest czymś strasznym i czymś, co zmienia człowieka. Rozumiem jego wściekłość, ból oraz bezsilność. Chciał zrobić coś, aby mój tata pożałował tego, co zrobił, ale morderstwo…? Nie chcę, aby Taiki stał się kimś takim, jak mój tata. 
Mocniej zacisnąłem dłonie na jego ubraniu. Nie chciałem go opuszczać, czułem, że chyba mnie potrzebuje, ale tym samym narażę go na niebezpieczeństwo. To bardzo samolubne, że chcę być przy nim? Chyba tak. Powinniśmy naprawdę zakończyć, on to wie, i ja to wiem. 
- Nie stracisz mnie, dam sobie radę, zawsze dawałem. A one niczego nie powiedzą, nie musisz się o to martwić – powiedziałem, siląc się na łagodny uśmiech. Nie chciałem wrócić do domu z myślą, że już go nigdy nie zobaczę. Chyba faktycznie jestem samolubny, i to bardziej, niż siebie podejrzewałem. 
- Nie chcę ryzykować twoim życiem – powiedział, delikatnie gładząc mój policzek. 
- A ja nie chcę, aby to był ostatni raz, kiedy cię widzę – przyznałem, wpatrując się w niego z wyczekiwaniem. Nie mam pojęcia, kiedy się tak od niego uzależniłem, ale w tym momencie jestem w stanie zrobić wszystko, byleby go nie stracić. 
- Tak będzie lepiej, zwłaszcza dla ciebie. Za to, co zrobię, później mnie znienawidzisz – odparł, a ja wyczułem w jego tonie ból. Zmarszczyłem brwi, kompletnie nie rozumiejąc jego argumentu. Nie sądzę, żebym był na niego zły, bardziej byłbym zmartwiony. Już teraz się o niego martwiłem. 
- Nigdy tego nie powiedziałem. Nie jestem w stanie cię znienawidzić – posłałem mu delikatny uśmiech, chcąc go uspokoić. – Niezależnie, co postąpisz… zaakceptuję to. Ja po prostu się o ciebie martwię. I boję się, że coś ci się stanie – delikatnie chwyciłem jego dłoń, której, o dziwo, nie odsunął. Wziąłem to za dobry znak. Mało tego, odwzajemnił te gest, bardzo delikatnie splótł nasze palce, jakby bał się, że gdyby zrobił to odrobinkę mocniej, to sprawi mi ból. Taiki był już znacznie bardziej spokojniejszy, chyba agresja również go opuściła. W dodatku zaczęło mi się wydawać, że się waha, co było bardzo dobrym znakiem. Może jednak dojdzie do wniosku, że nie warto go zabijać? Oby tak. Nie twierdzę, że całą tę sprawę należy pozostawić samej sobie. Twierdzę, że zabójstwo oraz późniejsze jego konsekwencje nie są tego warte. 
Taiki westchnął i wbił wzrok w nasze splecione palce. Zaczął delikatnie gładzić kciukiem wierzch w mojej dłoni, nic nie mówiąc. Nie przerywałem tej ciszy, czułem, że jej potrzebuje. Wpatrywałem się w niego ze spokojem, nie pospieszając go. Korzystałem z tej chwili, ponieważ w głębi serca zacząłem się bać, że to faktycznie jest nasze ostatnie spotkanie. Jeżeli zdecyduje, że nie chce mnie już więcej widzieć, to nie będę się narzucać, chociaż to będzie dla mnie bardzo ciężkie. Zaakceptuję każdą jego decyzję, niezależnie, jaka by ona nie była.
- Potrzebuję więcej czasu, muszę to przemyśleć – powiedział cicho, w końcu unosząc wzrok na mnie. 
- Dobrze, nie ma problemu. Będę na ciebie czekać tak długo, jak tylko będzie trzeba. I zaakceptuję każdą twoją decyzję – odparłem, uśmiechając się do niego łagodnie. Chciałem, aby Taiki wiedział, że nigdy się od niego nie odwrócę.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz