Nie byłem ani przekonany, ani tym bardziej szczęśliwy z tego pomysłu. Mój mąż jako człowiek powinien spać na łóżku, ziemia nie należała do najwygodniejszych i to mnie martwiło. Może powinienem wejść do środka, aby miał miejsce na łóżku, to nie byłby zły pomysł. Mam jednak wrażenie, że mój mąż nie zgodziłby się na to, uparcie sądząc, że mam spać na łóżku a o da sobie radę na ziemi. Niewiarygodne zapłacił za wygodne, a z naszej winy musi spać na ziemi trochę mi z tego powodu głupio. Musimy jak najszybciej dostać się do zamku, mój mąż wypocznie na wielkim łóżku, a my choć przez te kilka dni będziemy mieli możliwość pobycia sam na sam, Yuki oczywiście w niczym nam nie przeszkadza, nie licząc chwil bardziej intymnych, jako młode małżeństwo chcemy się sobą nacieszyć, tym bardziej że oboje pościliśmy przez dwa lata to niezdrowe dla człowieczego ciała i choć aniołom niepotrzebne są chwile zbliżenia, moje ciało ciągle pragnie więcej, kocham mojego głupiutkiego człowieka i pragnę go mieć na własność, nie ukrywając pragnienia, które mną targa, gdy tylko jest blisko mnie, jego ciało, zapach i dotyk zniewala mnie, trzymając przy sobie. Nie mogę odejść, nawet jeśli nie mamy paktu, mamy coś ważniejszego obrączki przypominające o przysiędze na dobre i złe.
Zamyślony westchnąłem cicho siedząc z Yukim na łóżku poświęcając mu jeszcze trochę uwagi nim oboje położyliśmy się spać, aby nie obudzić przypadkiem śpiącego już chłopaka, chciał wcześnie wyjechać z miasta a żeby to się udało, musiał wypocząć, co wiązało się i z nami, my również powinniśmy odpocząć, aby jutrzejszego dnia w pełni sił ruszyć w dalszą podróż.
Rano zbudziłem się jako pierwszy, leniwie rozciągając swoje zastygłe mięśnie, po cichu wstając z łóżka, zabierając swoje ubrania, całą noc przespałem w koszuli męża, której naprawdę mi brakowało, jej zapach tak bardzo kojący relaksował mnie, powodując spokój, którego tak pragnąłem.
Bezszelestnie dostałem się do małej łazienki, połączonej z pokojem gdzie na szafce położyłem swoje ubrania, podchodząc do lustra, przemywając twarz, westchnąłem cicho na odbicie w lustrze. Rany moje rozpuszczone włosy napuszyły się, żyjąc własnym życiem, a mogłem je związać na noc. Nie chcąc budzić Soreya, aby dostać się do jego torby, gdzie znajdował się grzebień, zacząłem rozczesywać włosy palcami. Żałując, że nie mam przy sobie grzebienia.
- Proszę - Słysząc ciche pukanie do drzwi odwróciłem głowę w ich stronę dostrzegając mojego męża, który uśmiechając się do mnie radośnie, wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Bardzo cicho aby nie obudzić Yuki'ego.
- Dzień dobry owieczko - Podchodząc do mnie złożył na moich ustach delikatny pocałunek kładąc dłonie na moich biodrach.
- Dzień dobry - Cicho zaśmiałem się, kładąc dłonie na jego ramionach. - Prawie już zapomniałem o owieczce - Przyznałem, nie obrażając się za to na niego, szczerze nie przeszkadzało mi to już ani trochę. Dla niego mogłem być owieczką, jeśli tak bardzo mu się to podoba.
Sorey uśmiechnął się niewinnie, nie mając na celu mnie urazić, co doskonale rozumiałem, dla niego po prostu z jakiegoś powodu byłem owieczką, choć wciąż nie rozumiałem, z jakiego nie byłem do nich podobny moje włosy to czysty przypadek.
- Możesz uczesać mi włosy? - Spytałem, gdy zdjąłem przy nim jego koszulę, oddając mu ją, zakładając własną. Wiem, że jak dla niego mógłbym ją nosić, wolałbym jednak aby on ją nosił, naprawdę lubiłem go w tej koszuli. Mój mąż pokiwał delikatnie głową, nie odrywając ode mnie wzroku, co może odrobinkę mnie peszyło, starałem się jednak ubrać jak najszybciej to, co należało do mnie, aby nie pożerał mnie wzrokiem. Nie mogliśmy sobie przecież pozwolić na zabawę z rana, przyznam szczerze, że nie miałem nic przeciwko, bałem się jednak, że Yuki mógłby coś usłyszeć, co prawda drzwi z łazienki były zamknięte na klucz, ale co jeśli.. Zawsze jest jakieś, ale. - Zrobisz to teraz? - Zadając pytanie, podszedłem do niego, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, pozwalając mu dotknąć mojej nagiej skóry pod koszulą, której nie zapiąłem, dając nam kilka chwil na pieszczoty, które oboje tak uwielbialiśmy.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz