Nie do końca przekonany przyglądałem się uważnie twarzy Karotki. Zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku twierdzi, że tak a powodem jego dziwnego zachowania jest brak mojej obecności, w co trochę niewierze nie wygląda, tak jakby bał się, że zostanie tu sam, bo nie aj bóg o nim zapomnę, wygląda to raczej tak, jak gdyby coś go wystraszyło, a on bał się przyznać do tego przede mną. Nie chcąc, abym się nim przejmował. Przyznam szczerze, trochę zaniepokoiło mnie jego zachowanie, postanowiłem jednak nie dawać niczego po sobie poznać, aby nie wyjść na aż nazbyt nadopiekuńczego.
- Jesteś pewien, że to w tym jest problem? - Spytałem, aby się upewnić czy dobrze zrozumiałem słowa kierowane w moją stronę.
- Tak jestem pewien - Uśmiechnął się do mnie delikatnie, na co kiwnąłem głową. Jeśli tak uważa nie będę wnikał w to co tak naprawdę się z nim dzieje, przynajmniej nie teraz gdy jest za bardzo trzeźwy, trochę więcej alkoholu a język sam się rozwiąże, stara sztuczka znana od pokoleń.
Nie dociekając już więcej, postanowiłem dopić drinka, którym podzieliłem się z chłopakiem. Robiąc dwa nowe drinki, jeden dla mnie, jeden dla Karotki. Z tego co zauważyłem, przyda mu się coś zdecydowanie mocniejszego na wyluzowanie.
- Ja chyba nie powinienem - Chłopak wyraził swoją niepewność gdy tylko podałem mu napój, chyba troszeczkę za bardzo bojąc się, że zrobi coś głupiego. Szczerze mówiąc, nie będzie mi to przeszkadzało, jak dla mnie może robić różne dziwne rzeczy i tak będzie tę samą marcheweczką, którą znam i którą uwielbiam, będę tylko bardziej na niego uważał, aby nie zrobił niczego głupiego. Nie chcę, aby czegoś później żałował, nie wliczając w to wszystko mnie. Jestem chyba największą pomyłką jego życia, nawet nie zdaje sobie sprawy, w co się pakuje, zadając się ze mną.
- Wyluzuj nic ci nie będzie zadbam o to - Obiecałem uśmiechając się do niego delikatnie, mogąc mu to obiecać nawet na mały palec, jeśli będzie trzeba.
Chłopak kiwnął głową, nie mając powodu, aby wciąż się opierać, jest przy mnie bezpieczny i tego może być akurat pewien, przynajmniej dopóki jestem trzeźwy. Gdy się upiję, różne głupie rzeczy wchodzą do głowy, a nie na tym przecież to polega. Jeśli już go tu zaprosiłem, powinienem go pilnować, przynajmniej tak mi się wydaje.
Zabawa trwała w najlepsze tylu tu fantastycznych ludzi, z którymi można porozmawiać aż szkoda byłoby przepuścić taką okazję. Karotka cały czas trzymał się przy mnie, a ja zerkałem na niego kątem oka, im bardziej się upijał, tym weselszy był. Ku mojemu zaskoczeniu chciał nawet zagrać z nami w butelkę nie żeby mi to przeszkadzało, byłem raczej zaskoczony jego chęcią do gry, z drugiej strony już trochę wypił, co za tym idzie, nie czuł się tu tak nieswojo, czego na początku powiedzieć nie mogłem.
Jedna jedyna drobna sprawa nie dawała mi spokoju. Karotka ewidentnie miał coś do Marko czyżby ten coś mu zrobił? Wątpię, nie znali się wcześniej, przynajmniej tak twierdzą oboje, dlaczego więc mój młody Lisek zachowuje się tak dziwnie? A sam Marko patrzy na niego jak na zdobycz? Nie rozumiem mam, tylko nadzieje, że będzie trzymał łapy przy sobie, bo nie ręczę za siebie.
Zabawa w butelkę się rozkręciła, a głupie pomysły krążyły po głowach właścicieli, każdy miał coraz to dziwniejsze wymagania odnośnie pytań, o wyzwaniach już nie wspomnę. Mimo tego wszyscy doskonale się bawiliśmy do białego rana, wykonując zadania lub przyznawaliśmy się do najgorszych sekretów swojego życia. Wszyscy byli mocno wstawieni i nikt tak naprawdę nie zapamiętywał tego, co mówił lub co robił. Tak szczerze powiedziawszy nie pamiętam kiedy wróciliśmy do domu z Karotką, na pewno był już ranek. Bardzo, ale to bardzo wczesny ranek, co w żadnym wypadku nam nie przeszkadzało, raz się żyje, trzeba korzystać z życia i brać tyle ile samo daje.
Przebłyski pamięci pozwoliły mi tylko doprowadzić moją lisią marcheweczkę do pokoju gdzie oboje położyliśmy się do łóżka. Nie wiem jak on, ale ja czuję, że zdecydowanie przesadziłem. Gdy się obudzę, będę umierał z powodu kaca. Znów będę, sobie obiecał, że to ostatni raz, a gdy przyjdzie co do czego, znów będę pił i tyle będzie z mojej obietnicy. Zdecydowanie za krótkie życie mam, aby dotrzymywać obietnic. Nie chce niczego żałować, dlatego próbuje korzystając z życia, dopóki je mam.
Ziewając cicho, wtuliłem się w ciało Karotki, odpływając. Nie mając sił myśleć w tej chwili. Zdecydowane za dużo wypiłem.
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz