niedziela, 8 listopada 2020

Od Taiki CD Shōyō

Rozmyślając nad rozmową z ciotką, czułem jak w moim sercu, narasta nienawiść do tego bydlaka. Jak on tak mógł? Moja rodzina nie zasłużyła sobie na to, co się stało na pewno nie, chcieli tylko pomóc kobiecie, która najpewniej nawet na tę pomoc nie zasługiwała, gdyby tak było, odeszłaby już dawno od tego człowieka, nikt siłą nie ma prawa jej trzymać przy sobie, na pewno wszystko wiedziała a co jeśli nasłała Karotkę na mnie by i mnie dopaść w końcu jestem ich ostatnią przeszkodą do normalnego życia. Taiki uspokój się, przecież Karotka nie jest niczemu winien, on nie wiedział, chciał ci pomóc, nie oszukałby cię nie on.
Załamany i jednocześnie oszołomiony informacjami, które przekazała mi ciocia, usłyszałem ciche drapanie po drzwiach, niezbyt tym zaskoczony wstałem z łóżka. Wiedząc, że to mój pies w końcu zawsze tak dobił, gdy chciał wejść do pokoju, w którym aktualnie się znajdowałem, jakim zaskoczeniem było dla mnie, gdy zamiast Kody do pokoju weszła Vivi. Lisica usiadła na ziemi, podając mi łapkę jak piesek, czym lekko mnie zaskoczyła.
- A ty co ty robisz moja droga? Jak się tu dostałaś? - Pytając, kucnąłem przed lisicą, zauważając małą karteczkę przywiązaną na sznureczku do łapy, nie do końca wiedząc, co to wziąłem karteczkę, do ręki czytając zawarty na niej tekst. A więc już wszystko wiedział to dobrze, mamy do pogadania zdecydowanie tak.
Na karteczce napisałem, aby spotkać się jutro o świcie, gdy słońce dopiero wstanie nad jeziorem, lokalizacja była odpowiednia dla nas obu nie za blisko mojego ani jego domu będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Po napisaniu krótkiej wiadomości zawiązałem karteczkę na łapie lisicy, chcąc odprowadzić ją do drzwi, ta jednak miała inny pomysł na wydostanie się z domu, w salonie wskoczyła na szafkę a z niej przez okno na dwór, a więc tak się tu dostała cwana bestia, rozbawiony zamknąłem okno, aby nie wpuszczać zimnego powietrza do domu, wracając do siebie, już nie mogąc doczekać się jutrzejszej rozmowy z chłopakiem, która zdecydowanie zmieni wszystko w naszym życiu.

***

Nie mogłem spać całą noc, czując niepewność, a co jeśli po dzisiejszym spotkaniu wszystko między nami się zmieni? Nie chce go tracić z powodu tego, co stało się z moimi rodzicami z drugiej strony, jeśli stanie po stronie ojca i on będzie od dziś moim wrogiem, nie ma wytłumaczenia dla tego bydlaka, nie zasłużył na życie nie na takie, jakie ma sprawie, aby cierpiał tak jak ja, cierpiałem, gdy odebrał mi wszystko.
Z samego rana niewyspany i trochę sam nie wiem przerażony tym, co stanie się później przygotowałem się do wyjścia, mając różne myśli w głowie, z jednej strony chciałem, aby powiedział mi, że to, co mówi moja ciocia, jest kłamstwem, a z drugiej czułem, że to dzisiejsze spotkanie złamie mi na nowo serce, które z tak wielkim trudem niedawno poskładałem, nie mogłem się jednak wycofać, musiałem tam być, musiałem dowiedzieć się prawdy może i bolesnej, ale musiałem poznać prawdę, tylko to miało dla mnie znaczenie.
Wybrałem się w końcu w tę krótką podróż na spotkanie z Karotką, gdzie oboje mieliśmy porozmawiać o wydarzeniach sprzed jedenastu lat.
- Cześć - Odparł niepewnie stojąc w miejscu bojąc się najwidoczniej ruszyć.
- Hej - Przywitałem się trochę weselej. - Usiądź chyba mamy o czym porozmawiać - Dodałem, siadając na ziemi, czekając na pierwsze słowa, które wypowie.
- A więc rozmawiałem z mamą.. - To właśnie w tej chwili mój świat zaczął się na nowo walić, poznałem prawdę, którą już wcześniej w dwóch może trzech zdaniach przedstawiła mi ciocia, teraz jednak poznałem całą historię, która naprawdę skrzywdziła mnie jeszcze bardziej, nie tylko rodzice przez niego zginęli, ale i może mieć coś wspólnego z moim bratem, jak bardzo nienawidzę tego bydlaka.
- Ciocia miała racje - Wastałem z ziemi biorąc dwa głębokie wdechy. - Powiedziała mi, że twój ojciec stał za śmiercią moich rodziców - Czułem jakbym powoli umierał wszystkie emocje, moja wieczna radość zniknęły, byłem pusty i znów nieszczęśliwy. - Zabiję go, po prostu go zabiję - Warknąłem wściekły zaciskając dłonie w pięści.
- Taiki? - Lekko przerażony głos chłopaka na chwilę mnie uspokoił, nie chciałem przecież go wystraszyć, on nic mi nie zrobił.
- Wybacz, nie chciałem cię straszyć, teraz gdy znam prawdę czy tego chcesz, czy nie dopadnę twojego ojca. Pożałuje, że kiedyś staną mi na drodze, a ty masz wybór albo staniesz po mojej stronie, nie wchodząc mi w drogę, albo będziemy musieli zakończyć naszą znajomość, nie chce cię skrzywdzić, naprawdę cię lubię, nie pozwolę jednak, abyś stanął mi na drodze, jeśli to zrobisz i ty możesz tego pożałować. - Mówiłem to, patrząc mu prosto w oczy, pokochałem go, pragnąłem mieć przy sobie już na zawsze, nie mogłem jednak pozwolić mu na obronę potwora, który odebrał mi całą rodzinę. 
 
<Karotka? Które zło wybierzesz > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz