Może i dla niego włosy to włosy, lecz nie dla mnie, włosy to prezentacja człowieka jak cię widzą, tak cię piszą. Na spotkaniu będzie dużo chłopaków i nawet kilka dziewcząt Shōyō musi dobrze wyglądać, aby dobrze się zaprezentować. Jako szlachcic ma pewne obowiązki i tak zwaną pieczęć, która zawsze będzie kazała mu dobrze wyglądać, dla niego to nie ma najmniejszego znaczenia dla mnie jednak ma i zrobię wszystko, aby wyglądał odpowiednio do statusu, jaki posiada, nawet jeśli tam, gdzie idziemy będą zwykli ludzie bez tytułu szlacheckiego a mimo to będą wyglądać zjawiskowo. Shōyō przy nich ma wyglądać również dobrze, lecz nie za dobrze, aby ich nie zniechęcić, w naszym środowisku tytuł nie ma znaczenia, liczy się to jaki jesteś i czy umiesz dostosować się do reszty, przynajmniej tego nauczyłem się od ludzi, codziennie z nimi przyglądając.
- Rany jak ty się w ogóle nie znasz - Westchnąłem, trochę z tego udając przyjętego jego brakiem jakikolwiek wiedzy na temat dobrego wyglądu. Jego włosy są piękne i miękkie to jednak nie wystarczy, aby wszystko było dobrze a on mógł iść na domówkę..
- Przepraszam - Nawet trochę posmutniał, choć nie do końca wiem, dlaczego przecież go nie karciłem, zwróciłem tylko uwagę na brak doświadczenia i wiedzy z jego strony.
- Wiesz przynajmniej za co? - Spytałem, unosząc jedną brew, rozczesując jego włosy, które tak łatwo poddawały się szczotce.
- Nie zupełnie - Przyznał, odruchowo chcąc położyć dłoń na włosach, co mu uniemożliwiłem, zatrzymując jego rękę, nim ta dotknęła włosów.
- Nie psuj mojej pracy - Burknąłem, układając włosy, które już po chwili przestały być tak posłuszne, jak na samym początku. Nie miałem zamiaru się jednak poddać. Obiecałem, że ułożę jego włosy, choćby nie wiem, co nie z takimi sytuacjami sobie radę dawałem.
- Przepraszam - A ten znów swoje przeprasza nie wiadomo za co, nie pojmuję czasem jego zachowania, czasem nawet trochę mnie irytuje, gdy wciąż przeprasza nie wiadomo za co lub przeprasza za to, że przeprasza, to dopiero jest komiczne.
Wolałem się już w sumie nie odzywać, to nie miało sensu przynajmniej nie na ten temat on i tak nie wie, za co przeprasza, a nawet jeśli mu to wyjaśnię, przeprosi za to, że przeprasza, a gdy powiem, że nie ma za co przepraszać, to nie daj bóg, przeprosi za to, że nie ma za co. Rany przez niego niezły mętlik mam w głowie jeszcze nigdy nie myślałem aż tyle podczas czesania włosów.
- Gotowe - Udało mi się w końcu opanować jego włosy, które wreszcie zaczęły mi ulegać, nie było łatwo, ale się udało, wreszcie wygląda dobrze, to znaczy nie sądzę, że wcześnie wyglądał źle, teraz jednak wygląda zdecydowanie lepiej i bez problemu może pokazać się na domówce. - Podoba ci się? - Dopytałem, ciekaw jego reakcji.
Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie, kiwając głową z aprobatą, przyglądając się w lustrze, ciesząc i tym samym mnie naprawdę się napracowałem nad jego włosami, te bestie są naprawdę oporne na jakikolwiek kontakt z grzebieniem.
Zadowolony i gotowy do wyjścia miałem jeszcze jedno zadanie musiałem trochę po wmuszać jedzenia chłopakowi, który na początku nieco się opierał później, jednak zjadł. Wiedząc, że i tak mu nie odpuszczę, z czego byłem bardzo zadowolony, mogąc wreszcie zabrać go na domówkę, gdzie wszyscy już byli. Rany znów spóźniony a tak starałem się, aby, jak najszybciej dotrzeć na miejsce, no trudno mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie niż śpieszenie się na tę domówkę.
- Tylko tym razem się nie upij za szybko - Rozbawiony uśmiechnąłem się do chłopaka, gdy moi kumple podeszli do nas, zwracając się do najmłodszego z nas. Coś czuję, że będzie naprawdę zabawnie, chłopaki dawno nie widzieli mojej małej Karotki, a co za tym idzie, dziś go troszeczkę wymęczą, mam tylko nadzieje, że nie powie za dużo lepiej, aby język mu się nie rozwiązał, gdy się upije, to nie mogłoby się najlepiej zakończyć, coś tak myślę.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz