Łagodny uśmiech pojawił się na moich ustach, kiedy to moim oczom ukazała
się lisia postać chłopaka, pierwszy raz miałem bowiem okazje zobaczyć
go podczas przemiany i przyznać muszę, że wyglądał rewelacyjnie, nawet
jeśli patrzyłem na niego kilka krótkich chwil. Nie zauważyłem również
mniejszej ilości ogonów, które nie specjalnie rzuciły mi się w oczy,
może spowodował to fakt braku czasu na przyjrzenie mu się dokładnie lub
inaczej nie obchodziło mnie to aż tak bardzo. Bez względu na to ile
ogonów miał to wciąż ten sam chłopak, którego tak polubiłem.
- Do zobaczenia - Szepnąłem, znikając za drzewami, wracając spokojnie do domu, w głowie wciąż mając tylko jedno pytanie „Dlaczego tak bardzo mnie nie na widzi?” Nie rozumiałem, co takiego jej zrobiłem, a może raczej nie ja a ktoś mojej rasy mam tylko nadzieję, że nigdy przedtem nie spotkała mojej rodziny, a oni niczego jej nie zrobili. Myśląc troszeczkę nad tą sprawą postanowiłem nawet zapytać Mizumi to znaczy moją ciocię o całą tę sytuację, oczywiście nie chciałem powiedzieć wprost o tym, co się wydarzyło, chciałem tylko dowiedzieć się, czy nasza rodzina kiedyś kogoś skrzywdziła? Trochę w to wątpiłem, nie wiedziałem jednak jakie było inne pokolenie te poprzednie z tego, co wiem. Chcieli, aby ciocia została zabita, do czego więc mogliby się posunąć, aby zachować honor. Musiałem się tego dowiedzieć
- Do zobaczenia - Szepnąłem, znikając za drzewami, wracając spokojnie do domu, w głowie wciąż mając tylko jedno pytanie „Dlaczego tak bardzo mnie nie na widzi?” Nie rozumiałem, co takiego jej zrobiłem, a może raczej nie ja a ktoś mojej rasy mam tylko nadzieję, że nigdy przedtem nie spotkała mojej rodziny, a oni niczego jej nie zrobili. Myśląc troszeczkę nad tą sprawą postanowiłem nawet zapytać Mizumi to znaczy moją ciocię o całą tę sytuację, oczywiście nie chciałem powiedzieć wprost o tym, co się wydarzyło, chciałem tylko dowiedzieć się, czy nasza rodzina kiedyś kogoś skrzywdziła? Trochę w to wątpiłem, nie wiedziałem jednak jakie było inne pokolenie te poprzednie z tego, co wiem. Chcieli, aby ciocia została zabita, do czego więc mogliby się posunąć, aby zachować honor. Musiałem się tego dowiedzieć
- Ciociu? - Wchodząc do domu, zdjąłem szybko swoją kurtkę i buty
wchodząc do kuchni, gdzie krzątała się kobieta, zapewne jak zwykle nie
mogąc znaleźć sobie miejsca w domu. - Powiedz, mi proszę, czy my to
znaczy nasi przodkowie mieli kiedyś spór z innymi rodami? - Mizumi odwróciła się w moją stronę, zastanawiając się przez chwilę nad moim pytaniem.
- Kiedyś nim przyszłam na świat ponoć tak, niewiele jednak wiem, rodzice nie chcieli nigdy z nami poruszać tych tematów, dlaczego jednak pytasz? - Uniosła jedną brew ku górze, przyglądając mi się z wielką uwagą w oczach, chcąc poznać powód ów pytań.
- Zastanawiałem się tylko czy zniknięcie mojego brata nie miało z tym nic wspólnego - Skłamałem, wybacz mi bracie, nie mogłem inaczej.
- Nie sądzę - Powiedziała to takim tonem jak gdyby sama nie była tego w stu procentach pewna czyżbym poruszył delikatny temat, o którym rozmawiać nie chce? Możliwe, nie to jednak teraz jest ważne mój brat to inna historia, do której i tak prędzej czy później jeszcze wrócimy.
- Kiedyś nim przyszłam na świat ponoć tak, niewiele jednak wiem, rodzice nie chcieli nigdy z nami poruszać tych tematów, dlaczego jednak pytasz? - Uniosła jedną brew ku górze, przyglądając mi się z wielką uwagą w oczach, chcąc poznać powód ów pytań.
- Zastanawiałem się tylko czy zniknięcie mojego brata nie miało z tym nic wspólnego - Skłamałem, wybacz mi bracie, nie mogłem inaczej.
- Nie sądzę - Powiedziała to takim tonem jak gdyby sama nie była tego w stu procentach pewna czyżbym poruszył delikatny temat, o którym rozmawiać nie chce? Możliwe, nie to jednak teraz jest ważne mój brat to inna historia, do której i tak prędzej czy później jeszcze wrócimy.
Nie ciągnąc dłużej niewygodnego tematu postanowiłem zaszyć się w pokoju gdzie mogłem spędzić trochę czasu na samotnym rozmyślaniu..
***
Dziś był dla mnie bardzo ważny, dzień już od rana chodziłem zamyślony,
przygotowując się do wyjścia, raz w roku był dzień, w którym nie
chciałem widzieć ludzi, nie chciałem z nikim rozmawiać, potrzebując
ciszy i spokoju. Moja ciocia była w o wiele lepszym humorze ode mnie,
choć tak jak dla mnie, tak i dla niej ten dzień był wyjątkowy, w tym o
to dniu zmarli moi rodzice a rok wcześniej przed nimi zaginął mój brat,
nie znosiłem tego dnia, straciłem bowiem wszystko, jedno po drugim tylko
ciotka pozostała oparciem, którego, tak bardzo potrzebowałem w tamtej
chwili.
- Idziesz ich odwiedzić? - Spytała, widząc wychodzącego mnie z domu. Kiwnąłem jedynie głową, a ona już wszystko wiedziała, nie potrzebowałem słów, aby z nią rozmawiać, czasem spojrzenie wyraża więcej niż tysiąc bezsensownych słów. - Uważaj na siebie - Dodała, nim wyszedłem z domu, mając na celu iść na groby rodziców, omijając ludzi, z którymi rozmawiać nie chciałem. Jak bardzo zaskoczony byłem, gdy spotkałem Karotkę, chłopak ucieszył się na mój widok a ja? Cóż machnąłem grzecznie ręką w geście przywitania, się nie chcąc go olewać w tej chwili miałem jednak inne myśli w głowie, a to, co się ze mną działo nie miało niczego wspólnego z nim.
Nie chcąc być jednak niemiłym, zgodziłem się, by szedł ze mną, gdy tylko spytał, czy może mi towarzyszyć, nie wiedząc, nawet gdzie idę, nie było to dla mnie problemem, nie specjalnie jednak byłem rozmowny i aż do chwili znalezienia się przy nagrobkach nie odezwałem się skupiony.
- Kto tu spoczywa? - Pierwszy odezwał się chłopak, który stał obok mnie, patrząc na nagrobki, które mimo upływu lat wciąż wyglądają jak nowe.
- To moi rodzice - Wyjaśniłem, zapalając świeczkę na ich nagrobku. - Dziś jest rocznica ich śmierci - Dodałem, klękając przed grobami. - Umarli, gdy miałem osiem lat mój brat może wezwał ich do siebie - Ciocia zawsze mówiła, że Shingo nie żyje, mówiła też, że bardzo potrzebował rodziców i dlatego zabrał ich do siebie, będąc dzieckiem, wierzyłem w to bez warunkowo, teraz gdy jestem już dorosły. Wiem, że tak nie jest. Jego porwano i kto wie, czy żyje, a ich zabito, miałem szczęście, że przeżyłem. Mój brat, chroni mnie od złego, nawet jeśli tylko sam sobie to wyobrażam.
- Idziesz ich odwiedzić? - Spytała, widząc wychodzącego mnie z domu. Kiwnąłem jedynie głową, a ona już wszystko wiedziała, nie potrzebowałem słów, aby z nią rozmawiać, czasem spojrzenie wyraża więcej niż tysiąc bezsensownych słów. - Uważaj na siebie - Dodała, nim wyszedłem z domu, mając na celu iść na groby rodziców, omijając ludzi, z którymi rozmawiać nie chciałem. Jak bardzo zaskoczony byłem, gdy spotkałem Karotkę, chłopak ucieszył się na mój widok a ja? Cóż machnąłem grzecznie ręką w geście przywitania, się nie chcąc go olewać w tej chwili miałem jednak inne myśli w głowie, a to, co się ze mną działo nie miało niczego wspólnego z nim.
Nie chcąc być jednak niemiłym, zgodziłem się, by szedł ze mną, gdy tylko spytał, czy może mi towarzyszyć, nie wiedząc, nawet gdzie idę, nie było to dla mnie problemem, nie specjalnie jednak byłem rozmowny i aż do chwili znalezienia się przy nagrobkach nie odezwałem się skupiony.
- Kto tu spoczywa? - Pierwszy odezwał się chłopak, który stał obok mnie, patrząc na nagrobki, które mimo upływu lat wciąż wyglądają jak nowe.
- To moi rodzice - Wyjaśniłem, zapalając świeczkę na ich nagrobku. - Dziś jest rocznica ich śmierci - Dodałem, klękając przed grobami. - Umarli, gdy miałem osiem lat mój brat może wezwał ich do siebie - Ciocia zawsze mówiła, że Shingo nie żyje, mówiła też, że bardzo potrzebował rodziców i dlatego zabrał ich do siebie, będąc dzieckiem, wierzyłem w to bez warunkowo, teraz gdy jestem już dorosły. Wiem, że tak nie jest. Jego porwano i kto wie, czy żyje, a ich zabito, miałem szczęście, że przeżyłem. Mój brat, chroni mnie od złego, nawet jeśli tylko sam sobie to wyobrażam.
<Karotka? Dziś coś innego, odkryjmy tajemnice xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz