Byłem naprawdę zniesmaczony tą ich wymianą zdań, co ich przepraszam bardzo, obchodziło to, który z nas podczas stosunku dominuje. Czy bez tego faktu nie mogą przeżyć? Naprawdę ja rozumiem ich ciekawość, to co robimy, nie jest codzienne, oboje jesteśmy osobnikami tej samej płci, ale czy to pozwala im na zadawanie tak intymnych pytań? To nie jest ważne. O tym wie tylko nasza dwójka i przy tym pozostańmy.
Zmęczony ich zachowaniem musiałem odetchnąć. Czując, że dłużej z nimi nie wytrzymam, po prostu odszedłem nad wodę, jeśli chcą wciąż prowadzić tę bezsensowną konwersację, niech prowadzą, byle nie przy nas ja nie chce, wiedzieć co siedzi im w głowie, to naprawdę jest chore i trochę obrzydliwe.
- Zaraz będę żałował podpisania z nimi paktu - Wzdychający ciężko Sorey rozłożył koc nad wodą, najwidoczniej tej nocy nie ma ochoty spać w ich towarzystwie przy ciepłym ognisku, byleby się nie przeziębił, nie mamy zdecydowanie na to czasu.
- Zaraz będę żałował mojej własnej rady, mogliśmy poszukać innych serafinów, ta dwójka to pomyłka - Burknąłem, kładąc głowę na klatce piersiowej przyjaciela, odwrócona w jego stronę. Nie chciało mi się na ten moment spać, księżyc niesamowicie na mnie działał, w tej chwili byłem w stanie zrobić wszystko, bez względu na to, jakie miałoby to konsekwencję.
- Znasz innych serafinów powietrza i ziemi? - Spytał, zaciekawiony pasterz, bawiąc się moim włosami, które wciąż były lekko wilgotne, nie chciałem w końcu całkowicie pozbywać się wody z ciała, bo niby po co?
- Ziemi nie powietrza tak, niestety nie chciałby nam pomóc, ma swojego człowieka, którego słucha, nie interesuje go pakt z nikim innym. Rosa to całe jego życie - Wyjaśniłem, myśląc przez chwilę o Dezelu, wzdychając przy tym ciężko, przyglądając się twarzy mojego przyjaciela. Już na pierwszy rzut oka mogłem stwierdzić jedno, był zmęczony i nawet nie próbował tego ukrywać, podróż, trening, a nawet wysłuchiwanie tej chorej dwójki zrobiło swoje, najlepiej będzie, jeśli już pójdzie spać.
Zmęczony ich zachowaniem musiałem odetchnąć. Czując, że dłużej z nimi nie wytrzymam, po prostu odszedłem nad wodę, jeśli chcą wciąż prowadzić tę bezsensowną konwersację, niech prowadzą, byle nie przy nas ja nie chce, wiedzieć co siedzi im w głowie, to naprawdę jest chore i trochę obrzydliwe.
- Zaraz będę żałował podpisania z nimi paktu - Wzdychający ciężko Sorey rozłożył koc nad wodą, najwidoczniej tej nocy nie ma ochoty spać w ich towarzystwie przy ciepłym ognisku, byleby się nie przeziębił, nie mamy zdecydowanie na to czasu.
- Zaraz będę żałował mojej własnej rady, mogliśmy poszukać innych serafinów, ta dwójka to pomyłka - Burknąłem, kładąc głowę na klatce piersiowej przyjaciela, odwrócona w jego stronę. Nie chciało mi się na ten moment spać, księżyc niesamowicie na mnie działał, w tej chwili byłem w stanie zrobić wszystko, bez względu na to, jakie miałoby to konsekwencję.
- Znasz innych serafinów powietrza i ziemi? - Spytał, zaciekawiony pasterz, bawiąc się moim włosami, które wciąż były lekko wilgotne, nie chciałem w końcu całkowicie pozbywać się wody z ciała, bo niby po co?
- Ziemi nie powietrza tak, niestety nie chciałby nam pomóc, ma swojego człowieka, którego słucha, nie interesuje go pakt z nikim innym. Rosa to całe jego życie - Wyjaśniłem, myśląc przez chwilę o Dezelu, wzdychając przy tym ciężko, przyglądając się twarzy mojego przyjaciela. Już na pierwszy rzut oka mogłem stwierdzić jedno, był zmęczony i nawet nie próbował tego ukrywać, podróż, trening, a nawet wysłuchiwanie tej chorej dwójki zrobiło swoje, najlepiej będzie, jeśli już pójdzie spać.
- Wielka szkoda, a gdyby tak trzymać ich cały czas w zamknięciu? Byłby spokój - Rozbawiony jego słowami podniosłem głowę z jego klatki, delikatnie całując jego usta.
- Nie mogę powiedzieć, że to popieram, jednak moje zdanie na ten temat znasz - Odparłem, uśmiechając się delikatnie, kładąc dłoń na jego policzku, do które delikatnie się przytulił. - Idź spać, masz już dość, wystarczająco dziś przeżyłeś - Dodałem, kładąc z powrotem głowę na klatce przyjaciela, również zamykając oczy, ale nie po to, aby iść spać, zrobiłem to, aby ten nie martwił się o mnie, spokojnie zasypiając. Sam również w pewnej chwili zasnąłem, jednak był to zdecydowanie większy odstęp czasowy..
***
Nad ranem obudziły mnie promienie słońca łaskoczące moje policzki, zaspany podniosłem się powoli do siadu, przecierając spokojnie oczy, mój przyjaciel już nie spał, powstrzymując się ewidentnie od śmiechu, nie rozumiałem, o co chodzi, dopóki nie spojrzałem na swoje odbicie w wodzie.
- Sorey - Burknąłem, niezadowolony widząc włosy rozrzucone na wszystkie możliwe strony. Co on mi zrobił? Nigdy jeszcze nie wyglądałem tak dziwnie po przebudzeniu, do tego głupio się śmieje, sam sobie przez sen tego nie zrobiłem.
- Słucham? - Uśmiechał się szeroko, podnosząc się do siadu, kładąc swoje dłonie na moich włosach, aby je poprawić, o ile to w ogóle było możliwe, wyglądały strasznie i nie ma co tu kryć.
- Coś ty mi zrobił? - Burknąłem, lekko urażony, zasypiam przy nim z wilgotnymi włosami, opadającymi na moją twarz a budzę się z czymś takim? No naprawdę bardzo zabawne.
- Śniła mi się miękka owieczka, głaskałem i tuliłem ją do siebie w śnie, twoje włosy są miękkie jak owieczka to zdecydowanie twoja wina - Ucałował mnie w nos, na co przewróciłem rozbawiony oczami, no dobrze mogło się zdarzyć, nie rozumiem tylko czemu moja wina, ja mu owcy do snu nie wcisnąłem.
- Coś ty mi zrobił? - Burknąłem, lekko urażony, zasypiam przy nim z wilgotnymi włosami, opadającymi na moją twarz a budzę się z czymś takim? No naprawdę bardzo zabawne.
- Śniła mi się miękka owieczka, głaskałem i tuliłem ją do siebie w śnie, twoje włosy są miękkie jak owieczka to zdecydowanie twoja wina - Ucałował mnie w nos, na co przewróciłem rozbawiony oczami, no dobrze mogło się zdarzyć, nie rozumiem tylko czemu moja wina, ja mu owcy do snu nie wcisnąłem.
- Dobrze owieczko, zrób teraz coś z moim włosami, nie potrzebuje kolejnego powodu na docinki tej dzieciarni - Nie byłem zły na przyjaciela, nie zrobił niczego złego, przez sen ludzie robią dziwne rzeczy, a ja śpiąc twardo, nawet tego nie wyczułem, trudno trzeba coś z tym zrobić i tak już mamy przerąbane u serafina ziemi i powietrza, kolejnych powodów do wkurzania mnie nie potrzebuję i tak mają mnie już za „księżniczkę”, co w jakimś stopniu godzi mojej męskiej godności, z drugiej strony lepsze mówienie o tym niż o naszych intymnych sprawach, mam tylko nadzieję, że dziś nie poruszą tego tematu, jeśli tak obiecuję, że im przywalę.
<Sorey? C:>