sobota, 16 maja 2020

Od Mikleo CD Soreya

Spokojnie wysłuchałem jego słów, powoli unosząc głowę z jego ramienia, biorąc głęboki wdech, delikatnie chwytając jego chłodną dłoń, siląc się na łagodny uśmiech.
- Nie zostawię cię - Pierwsze słowa od przemiany, to dziwne uczucie, kiedy słyszysz swój głos po tak długim czasie milczenia. - Popełniłeś kilka błędów to prawda, jednak to nie powód, aby całkowicie cię przekreślać, gdyby nie ty jeszcze długo byłbym smokiem - Mówiłem spokojnie, głaszcząc łagodnie jego dłoń, wreszcie napotykając jego wzrok.
- Gdyby nie ja nigdy byś się nim nie stał - W jego głosie słyszałem smutek, był załamany i nie czuł się dobrze z tym, co się mi stało.
- Nie patrz na to w taki sposób, też niepotrzebnie tamtego dnia sam chciałem pokonać tego heliona, gdybym cię posłuchał, nic by się nie stało, można powiedzieć, że oboje w tym wszystkim zawiniliśmy i nie powinniśmy się o nic obwiniać. Zrozumiałeś swój błąd, a ja nie chcę odchodzić, jesteś moim przyjacielem, poza tym obiecałem, że cię nigdy nie zostawię. Cieszę się, że wreszcie zacząłeś szanować Yuki'ego, nawet nie wiesz, jakie to było dla mnie ważne - Szepnąłem, ciesząc się jego obecnością, brakowało mi jego ciepła i dobroci, ostatnimi czasy był przy mnie przez cały czas, jednak to wszystko było zupełnie innym doznaniem, wolę go takiego, jakim jest, lekko nieogarniętego głupka, którego muszę pilnować, aby nie zrobił sobie krzywdy.
Sorey przyglądał mi się kilka chwil, nagle mocno przytulając się do mnie, w pierwszym momencie nie wiedziałem jak zareagować, dopiero po kilku sekundach wtuliłem się w jego ciało, nie musząc się już go bać, kamień wreszcie spadł mi z serca.
- Tak bardzo cię przepraszam - Jego głos zaczął się delikatnie łamać, był na siebie zły, czułem to, miałem jednak nadzieję, że szybko mu to minie.
- Już dobrze, jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram
Trwaliśmy tak przez dłuższy czas w milczeniu, dopiero po oderwaniu się od siebie, mogliśmy spokojnie porozmawiać, ponownie oparłem głowę na jego ramieniu, czułem wciąż zmęczenie, jednak nie przeszkadzało mi ono w nacieszeniu się z powrotu do ludzkiej formy, najbardziej mimo wszystko ciesząc się z powrotu mojego przyjaciela, tego najbardziej pragnąłem każdego dnia, nigdy się nie poddając. Wiedziałem, że on wróci, byłem tego bardziej niż pewien.
- Powinieneś się położyć - Usłyszałem jego głos, gdy na chwilę przestały gadać, jak ja dawno nie słyszałem tej gaduły, za tym chyba najbardziej tęskniłem, radość i gadatliwość cechy, których mi zawsze brakowało, to właśnie dlatego tak bardzo się uzupełnialiśmy.
- Nie muszę, czuję się już lepiej - Przyznałem, nie chcąc się od niego odsuwać, było mi przy kim dobrze, nie chciałem tego zmieniać, zdecydowanie wolę jego od ziemi.
Sorey westchnął cicho, patrząc na mnie z niezadowoleniem wypisanym na twarzy, lekko rozbawiony złożyłem delikatny pocałunek na jego nosie, aby zmienił wyraz twarzy, zdecydowanie wolałem, gdy się do mnie uśmiechał, takiego właśnie chciałem go pamiętać zawsze, radosnego i dobrego.
Mój przyjaciel nagle wbił palce w moje żebra, zaczynając mnie łaskotać, całkowicie mnie zaskakując, gdyby nie to, że reszta spała, chyba bym zaczął krzyczeć, zamiast tego zagryzłem wargi, próbując się uwolnić, co za drań byłem słabszy, a on to wykorzystał, zacząłem się wiercić, co zakończyło się naszym upadkiem na ziemię, oboje zaczęliśmy się cicho śmiać, aby nie obudzić całej reszty.
- Tym razem wygrałeś - Westchnąłem cicho, czując ulgę, gdy przestał mnie łaskotać.
- Zawsze wygrywam - Wyszeptał, łącząc w delikatnym pocałunku nasze usta, nie mogąc się oprzeć, odwzajemniłem pocałunek, ciesząc się chwilą.
- Tylko tak ci się wydaje - Położyłem głowę na jego klatce, nie mając ochoty wstać, mój przyjaciel jako łóżko spisywał się wręcz doskonale, niczego mu nie brakowało. - Musimy pomyśleć co zrobić z Alishą - Leżąc spokojnie, przypominałem sobie, o dziewczynie, której obiecał pomóc.
- Nie wiem, czy w ogóle możemy tam wrócić, król nie będzie zachwycony - Stwierdził, na co uniosłem delikatnie głowę, przyglądając mu się uważnie.
Po częściej miał rację, król mógłby być nieco zły, jednakże jeśli zostanie poinformowany o oczyszczeniu potwora, na pewno zmieni zdanie.
- Zastanowimy się nad tym jeszcze - Stwierdziłem, wpatrując się w jego oczy, delikatnie czochrając mu grzywkę, dopiero teraz zauważając pewną różnicę. - Urosły ci włosy całkiem ładne w nich wyglądasz - Przyznałem, odsuwając grzywkę z jego zielonych oczu, uśmiechając się delikatnie, nie wiedząc w nich już żadnej skazy, z czego byłem bardzo zadowolony.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz