czwartek, 21 maja 2020

Od Soreya CD Mikleo

Zmarszczyłem brwi na jego wypowiedź, zastanawiając się, czy przypadkiem nie stroi sobie ze mnie żartów. To było całkiem w jego stylu, ale już po chwili zdałem sobie sprawę, że mówi poważnie. Naprawdę jutro były moje osiemnaste urodziny, o których kompletnie zapomniałem. W ostatnich dniach tyle się wydarzyło, nie miałem nawet czasu zastanawiać się nad tak przyziemnymi sprawami, jak moje urodziny.
- Zapomniałeś? – w głosie mojego przyjaciela usłyszałem niedowierzanie. Poczułem, jak na moje policzki wkrada się rumieniec wstydu.
- Nieprawda – burknąłem, chowając twarz w jego włosach. Z gardła Mikleo wydobył się cichy śmiech, który jedynie zawstydził mnie jeszcze bardziej. – Nie śmiej się ze mnie – dodałem, przesuwając dłonie wzdłuż jego talii. Chłopak wyczuł, że coś planuję, bo zaraz złapał moje nadgarstki, unieruchamiając tym samym moje ręce.
- I co ja z tobą mam… - westchnął ciężko, ale w jego głosie usłyszałem nutkę rozbawienia. – Niedługo zapomnisz własnego imienia.
- Może, ale o tobie nigdy nie zapomnę – wymruczałem, lekko całując jego kark.
Z piersi mojego anioła wydobyło się ciche westchnięcie. Nim się zorientowałem, co on wyprawia, chłopak sprawnie wydostał się z mojego uścisku, usiadł do mnie przodem i popchnął mnie tak, bym opadł na poduszki. Pozwalałem mu robić co tylko chciał i z podekscytowaniem czekałem na jego kolejne ruchy.
Chłopak nachylił się nade mną i złączył nasze usta na kilka pięknych, długich sekund. Kiedy tylko się ode mnie odsunął, oparł swoje czoło o to należące do mnie. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Położyłem mu dłoń na policzku i delikatnie go pogłaskałem.
- Skoro jutro mam osiemnaste urodziny… – zacząłem powoli i niewinnie, na co chłopak zmarszczył podejrzliwie oczy. – Oznacza to, że nie będziesz już mógł nazywać mnie dzieciakiem, bo stanę się mężczyzną – dokończyłem z wielkim uśmiechem na ustach. Mój przyjaciel prychnął drwiąco na moje słowa, jakby nie zgadzając ze mną.
- Tylko teoretycznie – powiedział kąśliwie, pstrykając mnie w nos. W odpowiedzi pokazałem mu język. – Znaj jednak moją wspaniałomyślność, o wielki mężczyzno. Z okazji twoich urodzin spełnię każde twoje życzenie, nie ważne, jak ono by nie brzmiało.
Zmarszczyłem podejrzliwie brwi. To nie jest propozycja, którą słyszy się od kogoś takiego, jak Mikleo. Nawet, kiedy proszę go o jakieś błahe sprawy, nie zgadza się. Wtedy zwykle muszę go przekonywać i zgadza się tylko, kiedy zaczynam go męczyć łaskotkami. A teraz nagle wyskakuje z taką propozycją.
- Ale tak każde, każde? – spytałem, nadal niedowierzając jego słowom. Chłopak delikatnie pocałował mnie w czubek nosa.
- Każde, każde – wyszeptał, delikatnie się uśmiechając.
- Czyli jak sobie zażyczę, że chcę… - zawiesiłem się na moment, próbując wymyśleć jak najbardziej absurdalny pomysł, na jaki tylko mogłem wpaść. – Że chcę zobaczyć cię w stroju pokojówki, to się w niego przebierzesz?
Wyraz twarzy mojego przyjaciela był przezabawny. Śliczne rumieńce zeszły z jego policzków, ustępując miejsca niezdrowej bladości. Nie byłem przekonany, czy jest przerażony czy wściekły. Zdałem sobie sprawę, że to mogła być dla niego przesada, ale przecież nie mówiłem na poważnie. Fakt, może i naprawdę chciałem go zobaczyć w takim stroju, to byłby naprawdę ciekawy i przeuroczy widok, ale przecież nie zmuszę go do tego.
Spodziewałem się, że chłopak zaraz mnie trzepnie w tył głowy, albo dźgnie mocno palcem między żebra, czy zrobi coś równie bolesnego za rzucenie tak głupiego pomysłu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy chłopak pokiwał wą, zgadzając się na to.
- Hej, Mikleo, tylko żartowałem, nie musisz tego robić – powiedziałem cicho, przysuwając się bliżej jego twarzy i delikatnie całując jego usta. – Niczego od ciebie nie chcę. Już twoja obecność jest dla mnie prezentem, na który nie zasługuję.
Zaraz wyraz twarzy mojego anioła zmienił się z przerażonego moim pomysłem na oburzonego. Pewnie nie spodobały mu się moje słowa, a raczej na pewno. Już po poczułem mocne uderzenie w tył głowy, przez które cicho jęknąłem z bólu. Od kiedy mój anioł stał się taki w tym wprawiony?
- Jeszcze raz powiesz podobną głupotę, a przysięgam, że zrobię ci krzywdę – powiedział groźnie, podczas gdy ja masowałem obolały tył głowy.
- Już robisz – burknąłem i tym razem chłopak pstryknął mnie w nos. Westchnąłem ciężko, zapisując sobie w pamięci, by więcej takich rzeczy przy nim nie mówić, ponieważ to się może skończyć dla mnie naprawdę boleśnie.
Poza tym, wolałem przeznaczyć ten czas na coś innego niż zwykłe zaczepki. Lailah zabrała Yuki’ego na całą noc, dzięki czemu nie musieliśmy się o nic martwić. Teraz wystarczy jedynie dobrze spożytkować ten czas, którego w ostatnich dniach tak mało mieliśmy. Wsunąłem dłonie pod jego bluzkę i nim chłopak zdążył jakkolwiek zareagować, złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku.

***

Ranek nadszedł zdecydowanie szybciej niż chciałem. Pewnie spałbym dłużej, gdyby nie głośny okrzyk Yuki’ego, pewnie nadal smacznie bym spał przytulony do pleców Mikleo. Jęknąłem z niezadowolenia, kiedy mój anioł się ode mnie odsunął. Dopiero po kilku minutach podniosłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki, aby się ogarnąć. Kiedy z niej wyszedłem, Mikleo cicho rozmawiał o czymś z Lailah, a Yuki oglądał książę o ruinach, którą kiedyś dostałem od przyjaciela. Właśnie, moje rzeczy! Zupełnie o nich zapomniałem. Faktycznie, na stoliku leżała moja stara, ukochana torba.
- Zajmiesz się trochę Yukim? – usłyszałem głos mojego anioła. – Muszę coś załatwić – zmarszczyłem brwi na jego słowa, ale nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. – Dziękuję, wszystkiego najlepszego, widzimy się później.
Wyszedł, nim zdążyłem chociażby mrugnąć. Nie podobało mi się to. Gdzie idzie, po co idzie, ile mu to zajmie? Yuki podbiegł do mnie i spytał się, czy może zatrzymać książkę. Pokiwałem niemrawo głową, nadal będąc myślami przy przyjacielu.
- Wiesz, dokąd się udał? – spytałem Lailah, mając nadzieję, że ona coś wie, ale kobieta pokręciła przecząco głową.
- Jestem przekonana, że niedługo wróci – uśmiechnęła się do mnie uspokajająco. – Idziemy odnowić pakt?
Westchnąłem ciężko i przytaknąłem. Lailah wyciągnęła rękę w stronę chłopca, który z radością do niej podbiegł i ją złapał. Ruszyłem za nimi w stronę katedry, zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem Mikleo. To nie było normalne dla niego, nigdy tak nie postępował. Oby nic złego mu się nie stało.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz