Nie spodziewałem się po nim tak absurdalnego pomysłu, co prawda uznał, że nie muszę, tego robić mimo to poczułem, że powinienem, jeśli wpadł na tak genialny pomysł oznaczać może to, że naprawdę chciałby mnie w tym zobaczyć, co prawda to żenujące, żeby przebierać się w tak dziwne stroje, co nie zmienia faktu, iż muszę to zrobić. Jeśli to jego urodzinowe życzenie raz w życiu mogę się ugiąć, chowając swoją dumę w kieszeń, przecież tylko on to zobaczy i oby na tym się skończyło, nikt więcej tak żenującego obrazka nie musi oglądać.
Już od rana wszystko powoli sobie zaplanowałem, Lailah wraz z chłopakami pójdzie do katedry, dając mi wystarczająco czasu, aby wszystko przygotować, tak jak bym tego chciał, poprosiłem kobietę również, aby zajęła się jeszcze jeden dzień Yukim. Zauważyłem, że chłopie bardzo ją polubił, a więc nie było z tym największego problemów, musiałem oczywiście zachowywać się naturalnie przy moim solenizancie, aby niczego nie podejrzewał aż do mojego wyjścia, gdy wszystko było zaplanowane, mogłem wdrążyć plan w życiu.
Laila zabrała chłopaków ze sobą, a ja zająłem się całą resztą, w królestwie przechadza się wiele pokojówek, stroje, które mają, są wręcz idealne, na spełnienie wszelakich fantazji, jedyne co zrobić musiałem to pożyczyć jeden z nich, nikt się nie obrazi, nikt nawet nie wie, że tu jestem, zawsze powtarzam, bycie niewidzialnym ma swoje plusy.
- Co ja najlepszego wyrabiam? - Zadałem sobie to pytanie, wracając do pokoju, na samą myśl o tym, jak żenująco będę wyglądać, zrobiło mi się strasznie gorąco, gdybym nie obiecał mu, że spełnię każde życzenie, problemu by nie było, a tak wkopałem się i to na całego, mam tylko nadzieję, że gra jest warta świeczki.
Mając dużo czasu, spokojnie zakładałem ten dziwaczny strój, z sekundy na sekundę czerwienią się coraz to bardziej ze wstydu, przy okazji zauważając jeden malutki szczególik, kiedy to moje włosy opadły na ramiona, wyglądałem zupełnie jak dziewczyna, niewiele mi brakuje, aby ktoś mnie z nią pomylił.
Westchnąłem cicho, poprawiając strój, zastanawiając się nawet przez chwilę czy nie związać jednak włosów, koniec końców zostawiłem je w spokoju, siadając na wygodnym łóżku, zostało mi jedynie czekać na mojego solenizanta, pewnie będzie zaskoczony, moimi poczynaniami oby tylko pozytywnie nie chce zostać wyśmiany, chyba zakopie się ze wstydu pod ziemię, jeśli do tego dojdzie.
***
Czas jakby zatrzymał się w miejscu, sekundy minuty, a nawet pierwsza godzina strasznie mi się dłużyły, zdążyłem już nieźle pomiętosić w dłoniach dół stroju, przez cały czas zastanawiając się, czy aby nie zrezygnować z tego pomysłu.
I właśnie wtedy gdy byłem już na granicy, drzwi do pokoju otworzyły się, poczułem uderzające gorąco, policzki paliły mnie jak jeszcze nigdy przedtem, chyba zaraz umrę ze wstydu co ja najlepszego zrobiłem.
- O Mikleo, Yuki znów został... - Nie dokończył, kiedy to powoli wstałem z łóżka, w duchu cieszą się z przydługawej grzywki, która zakrywała moje oczy. - Mikleo - Usłyszałem, zaskoczenie w głowie przyjaciela jednak wciąż byłem zbyt bardzo zawstydzony, tym co się wydarzyło, aby chociażby na niego spojrzeć. - Ty naprawdę to zrobiłeś - Już po chwili usłyszałem radość w jego głosie, lekko tym zaskoczony spojrzałem na niego, nie mając pojęcia co mam powiedzieć.
Sorey podszedł do mnie, przyglądając mi się z wielką uwagą, w jego oczach zauważyłem radość, podniecenie, zaskoczenie wiele emocji w jednej chwili, położył swoje chłodne dłonie na moich palących policzkach, co wręcz przyniosło mi ukojenie, nie czekając na moją reakcję, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, nie opierałem się, wręcz przeciwnie sam tego chciałem, jego bliskość była mi potrzebna czułem się jak pies na uwięzi, choć bym chciał odejść, nie mogę.
- Wyglądasz.. Aż brak mi słów - Wyszeptał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Mi też ich brak na to, co zrobiłem - Wydusiłem, czując wstyd, a jednocześnie radość, bowiem sprawiłem przyjacielowi prezent wywołujący radość na jego twarzy.
- Świetnie to zaplanowałeś - Przyznał, obracając mnie wokół własnej osi, aby przyjrzeć mi się z każdej strony, czułem się trochę jak figura na wystawie, patrzcie i podziwiajcie, co uczyniłem pierwszy i ostatni raz, nie mogę pozwolić sobie przecież na robienie takich rzeczy, to nie w moim stylu, a jednak dla niego zrobi wszystko, nawet jeśli jest to strasznie upokarzające, nie skocze oczywiście w ogień do tego mi daleko jednak te przyziemne życzenia mogę dziś spełnić, w końcu to bardzo ważny dzień dziś wreszcie wchodzi w dorosłe życie, mimo to dla mnie wciąż będzie dzieciakiem, z takim zachowaniem nie może być inaczej.
- Napatrz się, puki możesz, mam zamiar zaraz to zdjąć, chyba dostałeś to, czego chciałeś - Odparłem, czując jego dłonie na swojej tali, twarz wtulała się w moje włosy, doskonale wiedziałem, że jest zadowolony z takiego prezentu, a więc mogłem, chyba już się przebrać zobaczył, dotknął, nawet popodziwiał życzenie spełnione, w końcu mogę to zdjąć.
<Sorey? C:>
Już od rana wszystko powoli sobie zaplanowałem, Lailah wraz z chłopakami pójdzie do katedry, dając mi wystarczająco czasu, aby wszystko przygotować, tak jak bym tego chciał, poprosiłem kobietę również, aby zajęła się jeszcze jeden dzień Yukim. Zauważyłem, że chłopie bardzo ją polubił, a więc nie było z tym największego problemów, musiałem oczywiście zachowywać się naturalnie przy moim solenizancie, aby niczego nie podejrzewał aż do mojego wyjścia, gdy wszystko było zaplanowane, mogłem wdrążyć plan w życiu.
Laila zabrała chłopaków ze sobą, a ja zająłem się całą resztą, w królestwie przechadza się wiele pokojówek, stroje, które mają, są wręcz idealne, na spełnienie wszelakich fantazji, jedyne co zrobić musiałem to pożyczyć jeden z nich, nikt się nie obrazi, nikt nawet nie wie, że tu jestem, zawsze powtarzam, bycie niewidzialnym ma swoje plusy.
- Co ja najlepszego wyrabiam? - Zadałem sobie to pytanie, wracając do pokoju, na samą myśl o tym, jak żenująco będę wyglądać, zrobiło mi się strasznie gorąco, gdybym nie obiecał mu, że spełnię każde życzenie, problemu by nie było, a tak wkopałem się i to na całego, mam tylko nadzieję, że gra jest warta świeczki.
Mając dużo czasu, spokojnie zakładałem ten dziwaczny strój, z sekundy na sekundę czerwienią się coraz to bardziej ze wstydu, przy okazji zauważając jeden malutki szczególik, kiedy to moje włosy opadły na ramiona, wyglądałem zupełnie jak dziewczyna, niewiele mi brakuje, aby ktoś mnie z nią pomylił.
Westchnąłem cicho, poprawiając strój, zastanawiając się nawet przez chwilę czy nie związać jednak włosów, koniec końców zostawiłem je w spokoju, siadając na wygodnym łóżku, zostało mi jedynie czekać na mojego solenizanta, pewnie będzie zaskoczony, moimi poczynaniami oby tylko pozytywnie nie chce zostać wyśmiany, chyba zakopie się ze wstydu pod ziemię, jeśli do tego dojdzie.
***
Czas jakby zatrzymał się w miejscu, sekundy minuty, a nawet pierwsza godzina strasznie mi się dłużyły, zdążyłem już nieźle pomiętosić w dłoniach dół stroju, przez cały czas zastanawiając się, czy aby nie zrezygnować z tego pomysłu.
I właśnie wtedy gdy byłem już na granicy, drzwi do pokoju otworzyły się, poczułem uderzające gorąco, policzki paliły mnie jak jeszcze nigdy przedtem, chyba zaraz umrę ze wstydu co ja najlepszego zrobiłem.
- O Mikleo, Yuki znów został... - Nie dokończył, kiedy to powoli wstałem z łóżka, w duchu cieszą się z przydługawej grzywki, która zakrywała moje oczy. - Mikleo - Usłyszałem, zaskoczenie w głowie przyjaciela jednak wciąż byłem zbyt bardzo zawstydzony, tym co się wydarzyło, aby chociażby na niego spojrzeć. - Ty naprawdę to zrobiłeś - Już po chwili usłyszałem radość w jego głosie, lekko tym zaskoczony spojrzałem na niego, nie mając pojęcia co mam powiedzieć.
Sorey podszedł do mnie, przyglądając mi się z wielką uwagą, w jego oczach zauważyłem radość, podniecenie, zaskoczenie wiele emocji w jednej chwili, położył swoje chłodne dłonie na moich palących policzkach, co wręcz przyniosło mi ukojenie, nie czekając na moją reakcję, złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, nie opierałem się, wręcz przeciwnie sam tego chciałem, jego bliskość była mi potrzebna czułem się jak pies na uwięzi, choć bym chciał odejść, nie mogę.
- Wyglądasz.. Aż brak mi słów - Wyszeptał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Mi też ich brak na to, co zrobiłem - Wydusiłem, czując wstyd, a jednocześnie radość, bowiem sprawiłem przyjacielowi prezent wywołujący radość na jego twarzy.
- Świetnie to zaplanowałeś - Przyznał, obracając mnie wokół własnej osi, aby przyjrzeć mi się z każdej strony, czułem się trochę jak figura na wystawie, patrzcie i podziwiajcie, co uczyniłem pierwszy i ostatni raz, nie mogę pozwolić sobie przecież na robienie takich rzeczy, to nie w moim stylu, a jednak dla niego zrobi wszystko, nawet jeśli jest to strasznie upokarzające, nie skocze oczywiście w ogień do tego mi daleko jednak te przyziemne życzenia mogę dziś spełnić, w końcu to bardzo ważny dzień dziś wreszcie wchodzi w dorosłe życie, mimo to dla mnie wciąż będzie dzieciakiem, z takim zachowaniem nie może być inaczej.
- Napatrz się, puki możesz, mam zamiar zaraz to zdjąć, chyba dostałeś to, czego chciałeś - Odparłem, czując jego dłonie na swojej tali, twarz wtulała się w moje włosy, doskonale wiedziałem, że jest zadowolony z takiego prezentu, a więc mogłem, chyba już się przebrać zobaczył, dotknął, nawet popodziwiał życzenie spełnione, w końcu mogę to zdjąć.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz