niedziela, 31 maja 2020

Od Mikleo CD Soreya

Prychnąłem cicho pod nosem, słysząc myśli mojego przyjaciela, nie miałem zamiaru robić nikomu krzywdy bez względu na to, jak bardzo zaszliby mi za skórę.
~ Lepiej nie, nie chcesz znów mnie oczyszczać - Zauważyłem, biorąc pod uwagę ten mały szczegół, gdybym kogoś skrzywdził w gniewie, splamiłbym do końca swoją duszę i ciało a do tego dopuścić nie mogłem.
~ Racja, powodzenia - Uśmiechnął się łagodnie, idąc trenować z Lailah i Yukim. Ten maluch naprawdę był na mnie obrażony, nawet nie wiem, co musiałbym zrobić, aby chłopcu przeszło, nie powinienem krzyczeć na psa, wiedząc jak wielką miłością do niego pała, ciekawi mnie tylko jak długo ta miłość przetrwa. Wiadomo, że prędzej czy później straci zainteresowanie psem, a wtedy obowiązek opieki nad nim spadnie na Soreya ciekaw czy będzie tak chętnie chodził z nim na spacery, gdy będzie zimno lub padał deszcz. Ja na pewno mu wtedy nie pomogę.
Westchnąłem cicho, myśląc nad zachowaniem chłopca, starając się ignorować te dwie złośliwe istoty, które zawsze lubiły robić mi na złość, Edna była wredna i tego ukryć się nie dało, ale Zaveid był po prostu głupi.
- To, co od dawna już się tak bawicie? - Zaveid nie mógłby być sobą, gdyby nie zaczął wsuwać nosa w nie swoje sprawy.
- Nie przypominam sobie, abym miał obowiązek tłumaczyć się wam z tego, co, kiedy, jak, ile i z kim robię - Mruknąłem, poirytowany tym pytaniem, co ich to obchodzi? To sprawa dotycząca mnie i Soreya nikt więcej nie powinien się w to wtrącać, nie proszę o rady, ani o ich opinie lepiej by było, gdyby się zamknęli i nie zadawali głupich pytań, mając nadzieję, że udzielę odpowiedź, guzik nic takiego nie zrobię.
- Oj nie bądź taki tajemniczy - Serafin powietrza usiadł obok mnie, szturchając mnie łokciem. - Cicha woda rzeki rwie co? - Uniósł znacząco brwi, boże jak bardzo chciałem zbić piątkę z czołem, gdybym wiedział, że takie coś wyniknie z powodu zwykłej malinki, w życiu bym mu jej nie zrobił, unikając tym samym takich momentów.
Prychnąłem cicho, słysząc jego słowa, rozumiałem o co, mu chodziło, mimo to nie miałem zamiaru wdawać się z nimi w dyskusje nie ich sprawa, poza tym, jeśli odpowiedziałbym na chociaż jedno pytanie, na pewno później musiałbym odpowiadać na następne, a to na pewno nie skończyłoby się za dobrze, już ja wiem, jakie pytania mógłby mi zadać. Podziękuję, moja strefa intymna nie jest ich sprawą, nie z nimi sypiam, więc nie z nimi powinienem o tym rozmawiać.
- Ja nie interesuje się waszym życiem to i wy tego nie rubcie - Zakończyłem ten temat, wstając z ziemi, idąc nad jezioro, są dorośli, dadzą siebie sami radę, nie muszę ich pilnować, w końcu to ja jestem z naszej trójki najmłodszy.
Odetchnąłem z ulgą, wchodząc do wody, unosząc głowę ku górze, księżyc w pełni wiedziałem co, to dla mnie oznacza, podczas pełni stawałem się bardziej poirytowany, impulsywny, pobudliwy, a jednocześnie moje zmysły stawały się bardziej pobudzone, wzmagając pożądanie i ekscytacje. To wszystko, co wydarzyło się dziś, mogę bez zastanowienia zrzucić na księżyc, który też ponosił w tym wszystkim swoją winę.
Na dobre to wyszło, gdyby nie mój wybuch wciąż trzymałbym to w sobie, krzywdząc samego siebie, bojąc się powiedzieć, co leży mi w sercu.
Zanurzyłem się w wodzie, trwając pod nią kilka, może kilkanaście minut, wynurzając się tylko na kilka chwil, relaksując się w ciszy i spokoju, nie wiem, ile czasu minęło, to nie było ważne, szczęśliwi czasu nie liczą, miałem spokój i cisze nic się nie liczyło.
Zadowolony położyłem głowę na brzegu rzeki, w tym samym momencie zauważając Edne siedzącą nad wodą, byłem lekko zaskoczony, gdy ją ujrzałem. Wiedząc, że czegoś ode mnie chce, bez powodu by tu nie przychodziła.
- Wciąż jestem zła na ciebie, za to, co mi powiedziałeś, ale również nie zachowałam się fer, muszę cię przeprosić - Gdy to usłyszałem, najpierw zastanowiłem się, dlaczego ona miałaby być zła, kiedy to mnie obrażano, ale później odpuściłem sobie ten temat, ciesząc się, że w końcu mnie przeprosiła.
- Nie masz za co, wredni ludzie już tacy są - Byłem lekko kąśliwy, nie mając nawet zamiaru udawać miłego, mnie oni specjalnie nie oszczędzali więc i ja nie będę tego robić. Mam prawo wyrażać własne zdanie i dobrze o tym wiem.
Edna chyba urażona moimi słowami uderzyła mnie parasolką, co było jej największym błędem, uchwyciłem ją w dłonie, wciągając do wody, robiąc jej na złość.
Zaskoczona dziewczyna wynurzyła się z wody, wręcz z niej uciekając.
- Ty idioto! - Krzyknęła, wpychając mnie do wody, gdy tylko próbowałem z niej wyjść. Zasłużyła sobie na to, teraz ja pokaże im jaki potrafię być złośliwy, nie zadziera, się zemną, w czasie pełni, chyba o tym zapomniała i gorzko tego pożałowała.
Dzięki temu, co jej zrobiłem. Wiem, że przez kilka dni będę miał od niej spokój, dziewczyna boi się wody, o czym doskonale wiem, jednak i ja boje się psów co nie bardzo jej przeszkadzało, gdy mnie straszyła szczeniakiem.
Zadowolony patrzyłem, jak odchodzi, wystraszona w stronę ogniska mijając bez słowa pasterza, który zdążył już wrócić z treningu, nic nie rozumiejąc.
Nie musiał rozumieć, nic się tu nie wydarzyło, to tylko mały odwet, zasłużyła sobie na, to jeśli Zaveid wpadnie na genialny pomysł, drażnienia mnie dziś naprawdę tego pożałuje.
 
<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz