środa, 13 maja 2020

Od Mikleo CD Soreya

Nie byłem zachwycony ani z tego, co działo się z tą istotą, ani tym bardziej z tego, co do mnie mówił, poco mam wchodzić do wody? Nie specjalnie przejmuje się zaschniętą krwią, jestem smokiem, nie muszę być ani czysty, ani ładny, mam być straszy, aby każdy się mnie bał.
Mimo wszystko odwróciłem pysk w stronę wody, przyglądając się jej przez kilka dobrych chwil, kochałem ją? Co to znaczy kochać? Potrafiłem czuć kiedyś coś oprócz bólu? Nie rozumiem tego stwierdzenia, co próbuje mi udowodnić? O czym próbuje przypomnieć? Czy ja naprawdę byłem kiedyś kimś innym?
Niechętnie podniosłem się z ziemi, aby podejść do wody, przyglądając się swojemu odbiciu, nie widziałem nic prócz wielkiego smoka, którym byłem, to dobrze prawda?
Chłopak podszedł do mnie, bez słowa stając obok, jego drobna ludzka postać odbijała się w tafli, od niechcenia uderzyłem ogonem w wodę, która na chwilę poruszyła się, zamazując obraz naszego odbicia, szukamy czegoś w tej wodzie? Wtedy właśnie coś zauważyłem, woda uspokoiła się, moje a odbicie zniknęło, spojrzałem na odbicie stojącego obok mnie chłopaka, wciąż było, nic się nie zmieniło, spojrzałem znów na własne odbicie, widząc postać, ludzką postać zaskoczony przybliżyłem pysk do tafli wody, lawendowe oczy odbijały się w wodzie, która ukazywała człowieka, istotę ludzką, którą przecież nie byłem.
- Mikleo - Usłyszałem zaskoczony głos człowieka, czyżby też to widział? Zerknąłem na niego, patrzył na moje odbicie, więc widział człowieka? Spojrzałem ponownie w to samo miejsce, ale było tam już tylko i wyłącznie moje odbicie, to było dziwne, woda chciała mi coś powiedzieć? O nie, nie zaczynam wariować przez tego czubka, uratowałem walniętego gościa i sam podzielę jego los.
Odsunąłem się, niezadowolony od wody chcąc odejść, nie bawiły mnie te żarty, za dużo w ostatnim czasie się dzieje, a ja wciąż nie wiem, kim jestem.
- Nie, proszę Mikleo, spróbuję - No i znów on, zaczynam go lubić, ale w końcu go zjem, gdy zacznie za bardzo mnie denerwować.
Warknąłem cicho niezadowolony, koniec końców postanawiając jednak wejść do tej głupiej wody, przemyje te rany, jeśli tak mu na tym zależy.
Od niechcenia wszedłem do jeziorka, woda przyjemnie łaskotało, co w pewnym stopniu mnie uspokajało. Zatrzymałem się na odpowiedniej głębokości, zanurzając się pod wodę, aby położyć na dnie. Przez chwilę zastanawiając się, po co to zrobiłem? To głupie spełniać prośby człowieka.
Zniechęcony chciałem już zrezygnować po prostu wyjść z wody, wtedy właśnie usłyszałem głos, którego głos nie znałem, wywołało to w mojej głowie delikatny mętlik, odtwarzając kolejne wspomnienie.
Coś głęboko w moim sercu próbowało przypomnieć mi, kim jestem, we wspomnieniach odtwarzanych z trudem widziałem wiele obrazów, obrazu nie łączyły się ze sobą, były to urywki powodujące większy mętlik, to wszystko było bez sensu, nie potrafiłem odnaleźć się w tym wszystkim.
Poruszyłem się, gdy w mojej głowie odtworzyłem się obraz, byłem na wielkim ogrodzie, znów przypominałem człowieka, słońce świeciło bardzo mocno, przede mną stał ten sam człowiek, który mi towarzyszył, wyglądał na zmęczonego, pokłóciliśmy się o coś, nie mogę przypominać sobie o co, oboje byliśmy, naprawdę wściekli, co wydarzyło się tamtego dnia? Nie mogłem nic więcej sobie przypomnieć, to wszystko było naprawdę dziwne..
Wyszedłem z wody skołowany, te wspomnienia nic mi nie mówiły, nie umiałem złożyć ich w jedną całość, nie wiem, kim jestem, więc jak mam zrozumieć wspomnienia?
Patrzyłem znów na swoje odbicie, poruszając swoim ogonem, odwracając głowę w stronę chłopaka, który przystanął obok mnie. W każdym wspomnieniu widziałem go, był ważnym elementem mojej układanki, której złożyć nie umiałem.
Dotknąłem go lekko ogonem, gdy na mnie spojrzał, zauważyłem pewną różnicę, w moich wspomnieniach wyglądał trochę inaczej, nie rozumiałem tej zmiany, moje wspomnienia mnie oszukiwały czy to on się zmienia? Nic już nie rozumiem.
Warknąłem cicho, poddając się, nic nie rozumiejąc, podniosłem się, ruszając ponownie w drogę, bezsensowna zabawa zmarnowałem tylko czas, coś kazało mi iść w stronę gór, a ja nie miałem zamiaru walczyć z własnym instynktem, gdybym umiał mówić, wszystko byłoby łatwiejsze...

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz