niedziela, 3 maja 2020

Od Avalona CD Yonkiego

Dolna powieka mężczyzny drgnęła delikatnie, o tym jak jego tożsamość w pewien sposób została zdemaskowana przez tego niepozornie wyglądającego chłopca, który z drugiej strony wydawał się niezwykle znajomy Avalonowi. Jednak do teraz nie mógł sobie przypomnieć skąd może kojarzyć tą dość wyjątkową twarz. Mógł tylko podejrzewać, że osoba stojąca przed również jest bogiem, bo jak inaczej wytłumaczyć to co właśnie się tu stało? 
Wracając... Jego prawdziwe (że tak powiem) pochodzenie zostało odkryte i to na dodatek przed zwykłymi ludźmi, którzy aktualnie posyłali w ich stronę zaniepokojone spojrzenia. Ani trochę nie było to Avalonowi na rękę i najchętniej to by oddalił się od tego miejsca, aby nie wzbudzać więcej kontrowersji. Poza tym spotkanie drugiego boga na swojej drodze też nie było dla niego pocieszającą rzeczą. Stronił od obecności innych bóstw jak tylko mógł, no chyba że nagłe okoliczności zmuszały go do spotkania się z innymi "wielkimi istotami". Będąc całkowicie szczerym to nie raz unikał tych "ważnych spotkań", mając całkowicie w nosie to, co oni sobie tam postanawiają na górze. On żył swoim życiem i dobrze mu z tym było, nie narzekał zbytnio, i jak dotychczas jako taką zabawę sprawiało mu motanie w życiu zwykłych śmiertelników. 
- Musiałeś mnie chłopcze z kimś pomylić - uśmiechnął się nagle z politowaniem, kierując swoje słowa do ciemnowłosego, który dalej wpatrywał się w niego jakimś takim dziwnym wzrokiem. Coś mu mówiło, że tak łatwo się z tego nie wywinie, dlatego musiał obrać swoją ulubioną taktykę - udawanie niedojdy życiowej i wielkiego idioty. 
- Słucham? Uważasz, że cię z kimś pomyliłem? - drugi bóg zmarszczył delikatnie brwi, nie odwracając wzroku od włóczęgi, który widać było, że traktuje chłopaka z lekkim dystansem i wyższością. 
- Otóż tak, ale nie musisz przepraszać, czasem się tak już zdarza - Avalon zaśmiał się głupkowato, po czym ze sztucznie przemiłym uśmiechem dodał. - W trosce o twoje życie, radzę ci nie mówić o tych sprawach na forum. Ja to co innego, ale ci pozostali ludzie bardzo chętnie doniosą, że pewien młodzieniec coś prawił o bogach lub innych wygnańcach, wytykając przy tym biednemu włóczędze, że jest jakimś bogiem.
Jasnowłosy poklepał niższego po ramieniu, po czym z tajemniczym uśmieszkiem na ustach odszedł w swoją stronę. Ku swojemu zadowoleniu chłopak za nim nie podążył ani z jego ust nie padło kolejne słowo, które mogłoby pogrążyć w tym momencie szczególnie Avalona. 
Hah, to było łatwiejsze niż myślałem!
Mężczyzna był bardzo pewny tego, że udało mu się przekonać tego bożka co do jego pomyłki, jakiej się dopuścił w momencie gdy z jego ust padło słowo "bóg" czy też bądź "Avalon". 
Mimo to jedna sprawa nie dawała mu spokoju. Kim do diabła był ten dzieciak? Jedno było pewne, a dokładnie to, że jest bogiem tak jak Avalon, lecz za nic w świecie mężczyzna nie może sobie przypomnieć choćby imienia tego drugiego. Przecież to nie mogło być aż takie skomplikowane! Na pewno gdzieś w jego pamięci tkwił ten szczegół, który odpowiedziałby mu na te dręczące go w tej chwili pytania. 
Nagle z jego rozmyślania wyrwał go krzyk czarnego ptaka, którym zapewne był kruk. Dopiero teraz zorientował się jak daleko zaszedł i to nawet nieświadomy tego, gdzie jego własne nogi go prowadzą. Tak więc stanął w miejscu, znajdując się już prawie na skraju miasteczka. Nie miał zamiaru go jeszcze opuszczać, w końcu czekał na swoje wieczorne "show". No i oczywiście liczył na kufer zimnego piwa, które będzie mógł sobie zasponsorować, gdy tylko zdobędzie więcej Kahali.
Kraaa!
- Oj, zamknij się już! - oburzony mężczyzna zwrócił się do ptaka, który najwyraźniej obruszony podniesionym głosem Avalona, najzwyczajniej w świecie, zeskoczył z grubej gałęzi i wzbił się w niebo, trzepocząc przy tym swoimi czarnymi jak noc skrzydłami. W tym samym momencie, Avalon zauważył opadające na ziemię piórko, które sprawiło, że przez chwilę miał mały przebłysk pamięci. Coś w tym jego dziwnym łbie mu zaświtało i dzwony zaczęły bić, ale w którym kościele? No nic, tak czy siak szybko stracił tym zainteresowanie i uśmiechnął się pod nosem, obserwując z dziwną satysfakcją odlatującego kruka. Albowiem nagle wpadł na świetny pomysł swojej piosenki, którą mógłby sprezentować wieczorem tuszy, która zgromadzi się w jednej z karczm.
To jest myśl! 
Nagle olśniony swym własnym geniuszem, sięgnął po swą lutnię, zaczynając wygrywać na niej przypadkowe nuty. Nie zajęło mu to jakoś długo by poskładać wszystko do kupy, dlatego zadowolony z siebie postanowił spędzić resztę dnia, siedząc sobie leniwie pod pierwszym lepszym drzewem. Równie dobrze mógł się trochę pobawić i odwiedzić kilka wymiarów, ale jakoś dzisiaj nie miał na to zbyt wielkiej ochoty. Z tego co na aktualną chwilę wiedział, to wszystko było w miarę w porządku i nic nie wymagało jego natychmiastowej interwencji. 
Tak więc pozwolił sobie na chwilę słodkiego lenistwa, kiedy to wokół jest cicho i spokojnie, bez zbędnych kłótni i takie tam...
Zaraz...
Otworzył nagle oczy i zastanowił się chwilę, dochodząc do wniosku, że kłótnie wcale nie są takie złe. Mu jak najbardziej czasem umilają dzień, kiedy jest wyjątkowo znudzony. Bawi go jak ludzie bardzo potrafią się pokłócić o drobne sprawy. Z drugiej strony w oczach boga mogły to być błahe rzeczy, ale dla zwykłego śmiertelnika to już co innego. No cóż... Ważne jest to by w życiu jakieś atrakcje i sam Avalon bardzo dobrze o tym wie.
No a jak już jesteśmy przy temacie atrakcji... Nim się nasz bóg obejrzał, przyszła najwyższa pora by przejść się do jakiejś karczmy i zabawić ciżbę jakimś cudownym dziełem.
Jak ten czas szybko mija.
Zauważył jakże ironiczne sam bóg czasu, kiedy przekroczył próg drewnianej gospody, która służyła także mieszkańcom za jedną z wielu karczm. Ah, dopiero co się wieczór rozpoczął, a już można było poczuć zapach alkoholu i wymiocin. Ludzie to jednak bardzo zabawny gatunek, pijący niekiedy na umór. Mimo to było już dużo gości, na co Avalon nie mógł narzekać.
Zajął sobie wygodnie miejsce na jakimś krzesełku, jednak na tyle by móc się wyróżnić spośród tumu ludzi. A potem... No a potem po prostu zaczął się występ.
Rumors heard
From a little black bird
The edges of a prophecy
W pewnym momencie spojrzenie oczu mężczyzny skrzyżowało się z tym należącym do pewnej osoby, która stała pod ścianą, opierając się o nią nonszalancko. Od razu rozpoznał postać, którą to miał przyjemność spotkać kilka godzin temu.
Cudownie... Znowu on...
The pieces I have learned
Said the daughter of the reaper
Has been searching for the keeper
Czuł troszkę natarczywe spojrzenie chłopaka na sobie, jednak to nie przeszkodziło mu w dalszym śpiewaniu i zabawianiu ludzi.
And I fear she'll let me burn
Locked tight up
In the tower on top
Białowłosy znowu nawiązał kontakt wzrokowy z drugim bogiem i uśmiechnął się przy tym nad wyraz tajemniczo, nagle przypominając sobie pewne zapomniane fakty. Teraz niektóre jego wspomnienia wydawały się nieco bardziej wyraźnie, a jego palce coraz wolniej poruszały się po strunach, dążąc do zakończenia sekwencji rytmicznych dźwięków. 
Ah, więc to jest...
When you're sinful to the bone
Unholy
And you've claimed yourself a throne
Like me
Bóg chaosu...
Wield power of your own
Making
Godhunter's gonna hunt you down
Yonki...

<Yonki? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz