To imię kolejna część układanki, której mi brakowało, zacząłem kojarzyć pewne fakty, on i ja żyliśmy w dziwnej relacji, nie pamiętałem wszystkiego, pamiętałem za to nasze nieprzyjemne kłótnie, byłem na niego o coś zły, coś posunęło mnie do... Nie pamiętam do czego. Mętlik w głowie nie ułatwiał mi sprawy, przypomniałem sobie coś jeszcze, przed naszą kłótnią bardzo chciałem wyruszyć za kimś w góry, coś się tam kryło i bardzo śpieszyło mi się, aby to dopaść, nie pamiętałem w tym momencie, za czym tak goniłem, a może wciąż gonię. Nieświadomie chcę wypełnić zadanie, którego nie potrafiłem dokończyć przed przemianą. Teraz wiem na pewno jedno, nie od zawsze byłem smokiem, nie pamiętam tylko dlaczego stałem się, tym czym się stałem.
Odsunąłem się ostrożnie od chłopaka, aby nie zrobić mu krzywdy, starając się przypomnieć sobie coś jeszcze. Niestety nie było to takie proste, nie da się od tak wrócić wszystkich wspomnień, gdyby to było takie proste, już dawno wiedziałbym, dlaczego jestem, tym kim jestem i kim byłem wcześniej, istotą ludzką na pewno, jednak czuję, że za tym wszystkim kryło się coś jeszcze coś, co mam nadzieję odkryć, gdy nadejdzie ta odpowiednia chwila.
Podniosłem się, w ogon chwytając większą gałąź, którą zacząłem na swój sposób coś rysować, nie mogłem mu nic powiedzieć, wpadłem więc na inny pomysł, jeśli to mi nie pomoże, to już nic tego nie zrobi.
Przyłożyłem gałąź do ziemi, zaczynając rysować, nie wychodziło mi to najlepiej, ale zdołałem narysować siebie i jego, odłożyłem moje narzędzie, na bok mając nadzieję, że to, co narysowałem, będzie w miarę logiczne dla Soreya.
- Chcesz się czegoś o nas dowiedzieć? - Spytał, po dłuższej chwili przyciągania się mojemu rysunkowi.
Pokiwałem energicznie łbem, chcąc się czegoś dowiedzieć, cokolwiek co może mi o czymś przypominać.
- Znamy się od dziecka... - Chłopak zaczął opowiadać mi historię naszego życia, byłem zaskoczony jego słowami, nie do końca rozumiem co miał na myśli, mówiąc o pasterzu i Serafinach, ale cała reszta pokrywała się w jakiś sposób z moimi urywkami wspomnień, nie wszystko rozumiałem i nie wszystko było proste i nie wszystko mi powiedział, nie wspomniał nic o tych złych momentach w naszym życiu, a na pewno takie były, moje ostatnie wspomnienie zapewniało mnie w tym przekonaniu, nie miałem o to żalu i tak dużo mi powiedział, dzięki jego opowieść trochę wszystko się naprostowało, wciąż byłem w tym zagubiony, co nie było dziwne, z czasem wszystko poukładam sobie w głowie i moje życie stanie się łatwiejsze, jestem tego pewien.
Poruszyłem lekko pyskiem, dając mu znać, że wszystko, a przynajmniej większość słów rozumiem, przypominając sobie o czym.
Ponownie wziąłem gałąź do pyska, zaczynając malować góry i coś na kształt złej aury.
- Co chcesz mi powiedzieć? - Sorey podszedł bliżej, uważnie przyglądając się marnemu obrazkowi.
Zacisnąłem gałąź w pysku, nie wiedząc jak mam mu pokazać, co sobie przypominałem, pokazałem ogonem na nas, następnie wskazując góry i właśnie.. Rysując potwora, dopiero dałem mu do zrozumienia, co chce.. Nie, co my mamy zrobić, obiecałem mu, że w czymś pomogę przed śmiercią, pamiętałem to z kłótni, wykonam to, nawet będąc pod postacią smoka... Szkoda tylko, że nie do końca wiem, w czym tak bardzo chcę pomóc.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz