I co ja miałem teraz zrobić? Miałem nadzieję, że się nie zgodzi, rzucając jakieś bezsensowne argumenty, na które zgodziłbym się, mając jeszcze trochę czasu, na walkę ze samym sobą. Muszę pamiętać o tym, że Lailah jest więziona wbrew sobie i trzeba jej pomóc, ale jednocześnie muszę też pamiętać o chłopcu i sobie. Sorey, gdyby dowiedział się o zdradzie, nigdy by mi nie wybaczył, nie chciałem tego, nie po tym wszystkim, co się między nami ostatnio wydarzyło.
Westchnąłem cicho wtulony w ciało przyjaciela, kontrolowałem wszystko, co działo się wokół nas, mój przyjaciel i chłopiec spali, gdy ja prowadziłem wewnętrzną wojnę między tym, co dobre a tym, co złe.
- Mikleo - Usłyszałem nieśmiały głosik chłopca, uniosłem głowę, którą spokojnie odwróciłem, Yuki już nie spał, wyglądał na wypoczętego, co bardzo mnie cieszyło, wstałem ostrzenie, aby nie obudzić pasterza. Nakrywając go kocem, niech śpi, ile mu trzeba, ludzie muszą odpoczywać zdecydowanie więcej od nas serafinów.
- Wyspany? - Spytałem, siadając obok dziecka, zachowując ciszę, gdyby mój przyjaciel został obudzony z naszego powodu, na pewno nie byłby z tego powodu zadowolony.
Yuki kiwnął głową, przysuwając się do mnie, aby szepnąć mi coś na ucho, z tego, co zrozumiałem, chciał, abym pokazał mu kilka sztuczek, panowania nad wodą, tak jak ja był serafinem wody, a więc mogłem czegoś go nauczyć, może na początku nie będzie mu to za dobrze wychodzić, ale jestem tu, aby mu pomóc, jeśli ma stać się silniejszy i podołać rozkazom pasterza czeka go naprawdę dużo pracy.
Postanowiłem, że pokaże mu najprostsze sztuczki, takie, z którymi sobie poradzi, wyciągnąłem miseczkę, którą używaliśmy do nabierania wody, aby za pomocą swoich mocy napełnić miseczkę, pokazując Yukiemu, co może podziałać z wodą, znajdująca się w środku, tworząc różne kształty, kontrolując wodę tak, aby nie wydostała się spod mojej kontroli.
- Też tak potrafię? - Zaskoczony chłopiec patrzył na moje działania z niedowierzaniem.
- Oczywiście, musisz tylko poćwiczyć - Przyznałem, zaprzestając zabawy z wodą, chłopiec nie mogąc się oprzeć, postanowił trochę się nią pobawić, zerkałem na niego, pilnując jednocześnie otoczenia, musiałem być uważny, bez mojego skupienia może grozić nam wielkie niebezpieczeństwo.
Yuki nagle wystraszył się, chowając za mną, zaskoczony odwróciłem głowę w stronę dziecka, nie wiedząc, co się dzieje.
- Zabije szczeniaka - Słysząc głos przyjaciela, odwróciłem się szybko w jego stronę, zrywając się na równe nogi. Sorey został wybudzony ze snu przez zimny prysznic, to mogło naprawdę go zdenerwować.
- Sorey spokojnie, to tylko dziecko on nie chciał - Musiałem go uspokoić, aby nie zrobił nic dziecku, jeszcze tego brakowało, aby niewinne dziecko cierpiało.
- Nie chciał? Ten smarkacz oblał mnie zimną wodą, jak ja go zaraz obleje - Był zły i nawet tego nie ukrywał, ja jednak twardo chroniłem chłopca, okazując niezadowolenie z powodu złego zachowania przyjaciela.
- Zachowuj się to bezbronne dziecko, powinieneś być wzorem - Skarciłem go jak małe dziecko, czego nigdy wcześniej nie robiłem, Yuki wybudził we mnie rodzicielskie odruchy i Sorey musi to zaakceptować.
- Nie pisałem się na zabawę w nianię, poza tym miałeś go pilnować - Warknął, tym razem w moją stronę, chwytając moje ramiona, nie robił mi krzywdy, zabijał mnie jedynie swoim wściekłym spojrzeniem.
Westchnąłem cicho wiedząc, że nie chciał chłopca, nic jednak nie poradzi, ja go nie porzucę.
- Pilnowałem, ale to był wypadek, spokojnie nic się nie dzieje - Jeden ruch ręki spowodował zniknięcie wody. - Już wszystko gra - Starałem się go uspokoić, lepiej nie denerwować go, nigdy nie kończy się to dobrze, a ja nie chcę mieć na sumieniu chłopca.
Mój przyjaciel odpuścił był jeszcze trochę zdenerwowany i patrzył na chłopca spod byka, ale już nie krzyczał ani nie okazywał złości, nie wiem, co by mu zrobił, gdyby mnie tu nie było.
Burcząc cicho pod nosem, Sorey zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy do torby, powinien jeszcze wypocząć, przecież widać było, że jest zmęczony, ale widać było też, że jest zły.
- Powinieneś jeszcze chwilę odpocząć, nigdzie nam się nie spieszy - Zauważyłem, widząc niezadowolenie na twarzy przyjaciela, wciąż był zły, co z jednej strony mnie nie zaskakiwało, też byłbym zły za taką pobudkę, ale z drugiej musi zrozumieć, że Yuki nie jest niczemu winien, po prostu stracił panowanie nad wodą, niech się cieszy, że to tylko woda z lodem byłoby zdecydowanie gorzej.
- Ani słowa - Burknął, tak jakbym mówił coś złego, jejku od razu trzeba się tak denerwować z powodu odrobinki wody.
Wykonałem jednak jego polecenie, przytulając chłopca, który wciąż był wystraszony.
- Nie przejmuj się, nie wyspał się, niedługo mu przejdzie - Szepnąłem cicho do chłopca, trochę go uspokajając, dając czas przyjacielowi na uspokojenie swoich emocji.
<Sorey? C:>
Westchnąłem cicho wtulony w ciało przyjaciela, kontrolowałem wszystko, co działo się wokół nas, mój przyjaciel i chłopiec spali, gdy ja prowadziłem wewnętrzną wojnę między tym, co dobre a tym, co złe.
- Mikleo - Usłyszałem nieśmiały głosik chłopca, uniosłem głowę, którą spokojnie odwróciłem, Yuki już nie spał, wyglądał na wypoczętego, co bardzo mnie cieszyło, wstałem ostrzenie, aby nie obudzić pasterza. Nakrywając go kocem, niech śpi, ile mu trzeba, ludzie muszą odpoczywać zdecydowanie więcej od nas serafinów.
- Wyspany? - Spytałem, siadając obok dziecka, zachowując ciszę, gdyby mój przyjaciel został obudzony z naszego powodu, na pewno nie byłby z tego powodu zadowolony.
Yuki kiwnął głową, przysuwając się do mnie, aby szepnąć mi coś na ucho, z tego, co zrozumiałem, chciał, abym pokazał mu kilka sztuczek, panowania nad wodą, tak jak ja był serafinem wody, a więc mogłem czegoś go nauczyć, może na początku nie będzie mu to za dobrze wychodzić, ale jestem tu, aby mu pomóc, jeśli ma stać się silniejszy i podołać rozkazom pasterza czeka go naprawdę dużo pracy.
Postanowiłem, że pokaże mu najprostsze sztuczki, takie, z którymi sobie poradzi, wyciągnąłem miseczkę, którą używaliśmy do nabierania wody, aby za pomocą swoich mocy napełnić miseczkę, pokazując Yukiemu, co może podziałać z wodą, znajdująca się w środku, tworząc różne kształty, kontrolując wodę tak, aby nie wydostała się spod mojej kontroli.
- Też tak potrafię? - Zaskoczony chłopiec patrzył na moje działania z niedowierzaniem.
- Oczywiście, musisz tylko poćwiczyć - Przyznałem, zaprzestając zabawy z wodą, chłopiec nie mogąc się oprzeć, postanowił trochę się nią pobawić, zerkałem na niego, pilnując jednocześnie otoczenia, musiałem być uważny, bez mojego skupienia może grozić nam wielkie niebezpieczeństwo.
Yuki nagle wystraszył się, chowając za mną, zaskoczony odwróciłem głowę w stronę dziecka, nie wiedząc, co się dzieje.
- Zabije szczeniaka - Słysząc głos przyjaciela, odwróciłem się szybko w jego stronę, zrywając się na równe nogi. Sorey został wybudzony ze snu przez zimny prysznic, to mogło naprawdę go zdenerwować.
- Sorey spokojnie, to tylko dziecko on nie chciał - Musiałem go uspokoić, aby nie zrobił nic dziecku, jeszcze tego brakowało, aby niewinne dziecko cierpiało.
- Nie chciał? Ten smarkacz oblał mnie zimną wodą, jak ja go zaraz obleje - Był zły i nawet tego nie ukrywał, ja jednak twardo chroniłem chłopca, okazując niezadowolenie z powodu złego zachowania przyjaciela.
- Zachowuj się to bezbronne dziecko, powinieneś być wzorem - Skarciłem go jak małe dziecko, czego nigdy wcześniej nie robiłem, Yuki wybudził we mnie rodzicielskie odruchy i Sorey musi to zaakceptować.
- Nie pisałem się na zabawę w nianię, poza tym miałeś go pilnować - Warknął, tym razem w moją stronę, chwytając moje ramiona, nie robił mi krzywdy, zabijał mnie jedynie swoim wściekłym spojrzeniem.
Westchnąłem cicho wiedząc, że nie chciał chłopca, nic jednak nie poradzi, ja go nie porzucę.
- Pilnowałem, ale to był wypadek, spokojnie nic się nie dzieje - Jeden ruch ręki spowodował zniknięcie wody. - Już wszystko gra - Starałem się go uspokoić, lepiej nie denerwować go, nigdy nie kończy się to dobrze, a ja nie chcę mieć na sumieniu chłopca.
Mój przyjaciel odpuścił był jeszcze trochę zdenerwowany i patrzył na chłopca spod byka, ale już nie krzyczał ani nie okazywał złości, nie wiem, co by mu zrobił, gdyby mnie tu nie było.
Burcząc cicho pod nosem, Sorey zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy do torby, powinien jeszcze wypocząć, przecież widać było, że jest zmęczony, ale widać było też, że jest zły.
- Powinieneś jeszcze chwilę odpocząć, nigdzie nam się nie spieszy - Zauważyłem, widząc niezadowolenie na twarzy przyjaciela, wciąż był zły, co z jednej strony mnie nie zaskakiwało, też byłbym zły za taką pobudkę, ale z drugiej musi zrozumieć, że Yuki nie jest niczemu winien, po prostu stracił panowanie nad wodą, niech się cieszy, że to tylko woda z lodem byłoby zdecydowanie gorzej.
- Ani słowa - Burknął, tak jakbym mówił coś złego, jejku od razu trzeba się tak denerwować z powodu odrobinki wody.
Wykonałem jednak jego polecenie, przytulając chłopca, który wciąż był wystraszony.
- Nie przejmuj się, nie wyspał się, niedługo mu przejdzie - Szepnąłem cicho do chłopca, trochę go uspokajając, dając czas przyjacielowi na uspokojenie swoich emocji.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz