piątek, 13 grudnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Niby Haru miał rację, ale też zależy, z jakiego punktu widzenia na to się patrzy. Ja miałem inny typ urody, on miał inny typ urody, i w tej chwili, dla mnie, to on wyglądał lepiej. Koszula ładnie na nim leżała, złote akcenty podkreślały jego oczy, ułożone włosy dawały zupełnie inny odbiór jego osoby... Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, widać w nim te szlachetne rysy. Mogę na niego patrzeć i się nigdy nie napatrzę wystarczająco.
– Będę musiał trzymać cię blisko siebie, by nikt mi cię przypadkiem nie ukradł – mruknąłem, przypinając broszkę do jego koszuli, która nie dość, że miała podbijać urodę, to jeszcze sprawić, by wszyscy wiedzieli, do którego rodu mój mąż należy, gdyż zawierała nasz herb. 
– Kto miałby ukraść takiego pieska jak ja? Powinienem się ja o ciebie martwić. Takiego wspaniałego panicza każdy chciałby mieć u siebie – odparł, na co uśmiechnąłem się łagodnie. 
– Oj, zdziwiłbyś się, ilu osobom będziesz się tam podobać – westchnąłem cicho, trochę tym faktem niepocieszony. Dobrze, że będziemy pilnować się nawzajem, będę trochę spokojniejszy. 
– To mnie nie obchodzi. Najważniejsze, bym podobał się tobie – odparł, gładząc mój policzek. Oj, jakże bym się chciał w tej chwili do niego przytulić, wtulić i nigdzie nie iść. To, niestety, nie było możliwe. 
– Podobasz, i to bardzo. Aż za bardzo. Chodź, jeszcze wybiorę dla ciebie perfumy i możemy iść – zdecydowałem, na co Haru lekko się skrzywił. – Nie chcesz perfum? 
– Nie lubię intensywnych zapachów. Tam na pewno wszyscy będą wypachnieni, i jeszcze ja będę... głowa mnie będzie boleć – mruknął cicho, na co pokiwałem głową. No tak, ten jego węch to przekleństwo i błogosławieństwo jednocześnie. 
– Rozumiem... może chociaż spróbuję ci wybrać coś słabszego? Sam zdecydujesz, a jak nic ci się podobać nie będzie, no to niczym cię nie popsikam – poprosiłem, mimo wszystko mając nadzieję, że się zgodzi. 
– No zerknąć mogę – zdecydował się, na co uśmiechnąłem się łagodnie. 
– Dziękuję – odpowiedziałem, uśmiechając się ładnie, po czym pociągnąłem go do gablotki z zapachami, pokazując mu jedyne te subtelniejsze. I, ku mojemu zadowoleniu, zdecydował się na jeden z nich. To nawet dobrze zapach będzie blisko ciała i tylko ja go będę czuł, a przynajmniej taką nadzieję miałem.
Konie były gotowe i jedyne, co nam wystarczyło, to założyć płaszcze, buty, w moim przypadku rękawiczki, i na nie wsiadać. Podczas drogi od razu zauważyłem, że Haru był jakiś taki... sam nie wiem, spięty? Trochę nie rozumiałem, czemu. Wyjaśniłem mu wszystko, nie martwiłem się o to, że zrobi coś głupiego. Jeżeli bym się o to martwił, przeprowadziłbym stosowne szkolenia. Kulturalny jest, mądry też, podchwytliwe pytania będę przyjmował na siebie... naprawdę jedyne, o co musi dbać, to o zachowanie kultury. I aby mnie informował, kiedy tylko będzie się czuł gorzej. 
– Nie martw się. I zrelaksuj. To nie jest jeden z tych bardzo wytwornych bankietów – powiedziałem do niego cicho, kiedy dojechaliśmy na miejsce i zsiedliśmy z koni, aby służba mogła je zaprowadzić do stajni.
– Boję się, że coś zrobię nie tak, źle się odezwę i przyniosę ci wstyd – wyznał, na co tylko łagodnie się uśmiechnąłem i podszedłem do niego. 
– A ja nie. Wiem, że dasz radę. I nie muszę mieć wiary w ciebie, bo doskonale wiem, że dasz radę. Jednak jeżeli nie będziesz chciał uczestniczyć w rozmowie z kimś, ktoś ci się po prostu nie spodoba i nie będziesz chciał kontynuować, daj mi znać jakoś dyskretnie, a ja jakoś nas z tego uwolnię – poprosiłem, podchodząc do niego, by poprawić jego płaszcz, do było bardziej odruchem niż wymogiem, bo Haru wyglądał świetnie. I jego płaszcz także. A jak go zdejmie, to na pewno przyciągnie uwagę wielu osób, w tym także tych, których nie będzie obchodziło to, że jesteśmy w związku małżeńskiego. I jeszcze zgarnie całą atencję... 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz