środa, 4 grudnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 A więc to była ta sprawa, którą to musiał załatwić na mieście... Z delikatnym uśmiechem na ustach przyjąłem prezent, trochę zaskoczony tym olbrzymim bukietem róż. Biorąc pod uwagę porę roku, trochę go te kwiaty kosztować musiały, bo to nie był ich sezon. Trochę mi było tęskno za takimi drobnymi podarunkami, uczynkami, już zadowolony bym był z samych czekoladek. Byleby mi już nie przynosił przeklętej biżuterii, nie chciałbym się na nowo stać kotem, psem, żabą czy jakim innym stworzeniem. Raz byłem kotem i było to dla mnie strasznie uwłaczające, kiedy to chociażby nie mogłem skorzystać z łazienki jak normalny człowiek i musiałem powstrzymywać się od zlizywania z sierści każdego, najmniejszego brudu. 
– Dziękuję, zaskoczyłeś mnie. Sądziłem, że ta drobna sprawa do załatwienia na mi będzie to prędzej piwo z kolegami niż upominek dla mnie – odpowiedziałem, szukając odpowiedniego wazonu do tego bukietu. 
– Wpierw musiałem zadbać o mojego męża, na życie towarzyskie przyjdzie jeszcze czas – wyznał, z czym nie mogłem się zgodzić. Jeżeli się miało znajomości, należało o nie zadbać, póki jeszcze trochę tego wolnego czasu miało. Podczas ciąży, zwłaszcza w tym jej nieco bardziej zaawansowanym stanie, spodziewam się jego wsparcia, podobnie jak przy opiece nad dziećmi. Zanim jednak to nastąpi, ma trochę czasu, który może wykorzystać na siebie. 
– Jak czasem chcesz gdzieś wyjść, to wychodź. Tylko dawaj mi znać wcześniej, bym się nie martwił, że cię długo nie ma – poprosiłem, zerkając na niego kątem oka. 
– Cóż, jak coś takiego ma miejsce, najczęściej jest to spontaniczne – wyjaśnił, na co pokiwałem głową. Czyli nie będę wiedział, kiedy to zwykle spotkanie, a kiedy coś się dzieje w pracy. No nic, muszę mu zaufać, oraz uwierzyć w to, że będzie o siebie dbał. 
– Rozumiem. Postaram się więc być spokojniejszy, jak się będziesz spóźniać. Postaraj się jednak wysłać mi wiadomość jakimś posłańcem, jakbyś miał taką możliwość. Chodź, wykąpiesz się, i przebierzesz, a później zjemy obiad – dodałem, otwierając przed nim drzwi do łazienki. Ja musiałem wlać wodę do wazonu, on się umyć, także oboje się w niej znaleźć musimy. 
Haru przygotowywał sobie kąpiel, ja szybko pobrałem wodę i kiedy tylko postawiłem wazon w na biurku w sypialni, wróciłem do swojego męża. Chciałem z nim spędzić trochę czasu, porozmawiać, nadrobić ten stracony czas, podczas którego on był w pracy, a ja tutaj. Będę się musiał do tego przyzwyczaić... dziwne to będzie. 
– I jak było w pracy? – zapytałem, siadając za nim na małym stołku, by umyć mu głowę. Nawet jak trochę się zmoczę, to nic się nie stanie, najwyżej jak będzie bardzo źle, to się przebiorę.
Z uwagą słuchałem Haru o jego nowym współpracowniku, czując lekką obawę. Mój mąż opowiadał o Genim bardzo pozytywnie, oraz, co najważniejsze, zapamiętał jego imię. Nie wspomniał jednak w żaden sposób o jego wyglądzie, więc mu się raczej nie spodobał... Będę jednak z uwagą słuchał jego opowieści z następnych dni. Powinienem być świadom, jak się rozwija ta relacja.
–... muszę więc teraz być bardziej skupiony, by i jemu, i mnie nie stała się krzywda – zakończył, kiedy ja wycierałem jego włosy z nadmiaru wody. 
– Racja, musisz więc się wysypiać. Zatem wieczorem w środę udam się sam na ten bankiet – powiedziałem spokojnie, chociaż sam za bardzo spokoju nie czułem. Po tym, co stało się na ostatnim bankiecie, na którym byłem, nie chciałem za bardzo chodzić na takie uroczystości samemu. Co, jeśli wydarzy się to ponownie? Gdzieś teraz ten strach gdzieś tam był. Jednak nie mam wyjścia. Haru musi być skupiony i wypoczywać, a ja nie mogę tego odpuścić. Będę po prostu bardzo uważny, nic nie będę spożywał, i już po północy będę się zbierał, i jakoś to może będzie. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz