poniedziałek, 2 grudnia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Coś, w tym było, gdyby stanął naprzeciw samego diabła, wiele złego jednocześnie dobrego mogłoby się wydarzyć, poza tym nie wiem, czy Sorey byłby w stanie wygrać z panem piekieł. Jest silnym demonem i tego nie można mu odebrać, natomiast ten, który został najpotężniejszym w piekle, jest w stanie pokonać niejednego silnego demona i w tym coś czuję, że i mojego męża.
– Czasem lepiej nie zaczynać konfliktu – Stwierdziłem, jak najbardziej się z tym, zgadzając, konflikt nie był nam do niczego potrzebny, a gdyby Sorey faktycznie gotów był stanąć twarzą w twarz z ich panem, wywołałoby to spory konflikt, i zamieszanie tak jak wspominał, my jako jego rodzina nie bylibyśmy już bezpieczni.
– Właśnie o to mi chodzi owieczko – Ucałował mnie w czoło delikatnie dłonią, gładząc po włosach. – A teraz już śpij, musisz dużo odpoczywać, aby twoje gardło i ciało znowu było w dobrej kondycji – Polecił mi, a ja kłócić się nie miałem zamiaru, czując zmęczenie i ból gardła z powodu ciągłego mówienia. Mimo że sprawiało mi to spory problem.
Wtuliłem się bardziej w ciało ukochanego, zamykając oczy, odczuwając zmęczenie, które narastało z każdą chwilą.
Nie mając ochoty już nic mówić, skupiłem się na panującej ciszy powoli, odpływając do krainy snu.
Obudził mnie ból gardła, z powodu którego musiałem wstać z łóżka, aby przygotować sobie coś ciepłego do picia, dostrzegając również, że mój mąż spał, no proszę, tego widoku się nie spodziewałem, przecież on był zawsze bardzo przeciwny spaniu. Wygląda na to, że był naprawdę zmęczony i zasnął, a niech śpi, przy mnie nie musi się krępować, ja go nie oceniam ani niczego nie zabraniam, wręcz przeciwnie uważam, że to zdrowe i powinien spać.
Po cichu, nie chcąc go wybudzić ze snu, podniosłem się z łóżka, opuszczając naszą sypialnię, powoli swoim chwiejnym krokiem ruszyłam do kuchni, gdzie przygotowałam sobie napój z sokiem, musząc ratować swoje gardło, które nie czuło się najlepiej.
Usiadłem powoli na krześle, starając się nie zwracać uwagi na ból pupy, który uderzał, aż w mój kręgosłup. Ach, cudowne są uroki bycia tym na dole, zawsze po seksie musi boleć, ale czy narzekam? Niekoniecznie, oczywiście czasem zdarzy mi się pod nosem burknąć, że boli. Natomiast uwielbiam ostry seks i tego nic nie zmieni, jestem w stanie przyjąć konsekwencje tylko po to, aby seks był dobry i co najważniejsze ostry.
Nim zdążyłem wypić swoją herbatę, Sorey zjawił się w kuchni nie tylko zaspane, ale i przy okazji bardzo niezadowolony.
– A skąd u ciebie na twarzy rysuje się taka niezadowolona mina? – Zapytałem, trochę zaskoczony jego zachowaniem, a raczej miną, która mówiła wiele i żadne ze słów, które chciałby powiedzieć, nie były pozytywne.
– Spałem, a nie powinienem i do tego, kiedy już się obudziłem, ciebie nie było obok – Mruknął, pusząc swoje policzki, wspominając mi trochę małego chłopca, który czasem z powodu swojego zachowania chyba troszkę jest dziecko, nie, żeby nim nie był w końcu lata demonów i aniołów liczy się zupełnie inaczej.
– Wiesz, uważam, że spanie to nic złego, przecież nie robisz tego codziennie, raz na jakiś czas niczego raczej nie zmieni – Wyjaśniłem, biorąc kolejny łyk gorącego napoju.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz