Obdarowałem go łagodnym uśmiechem, czując jego usta na moim policzku, myśląc nad tym, co mi powiedział. Czułem szczerze, że go zawiodłem brakiem zrozumienia jego patrzenia i eliminowania złych ludzi.
Naprawdę trudno jest mi go zrozumieć, a może raczej ciężej jest mi to zaakceptować, będąc wysłannikiem Boga, który patrzy na świat inaczej niż mój mąż, by tego chciał.
Sorey opuścił sypialnie, pozostawiając mnie samego pogrążonego we własnych myślach i poczuciu winy, które powoli we mnie narastało. Nie chcąc zawieźć męża, w jaki sposób właśnie go zawodzę, nie będąc w stanie dać mu tego, czego ode mnie oczekuję, próbuję dać mu zrozumienie i wsparcie próbuję go wysłuchać, ale nie jest to dla mnie proste ani przyjemne byłem uczony, aby dawać drugą szansę Nawet najgorszą potworowi, gdyby nie to już dawno mój mąż nie byłby moim mężem, w swoim życiu nie raz bardzo mnie skrzywdził, ale przez to, że zawsze go kochałem, kocham i kochać będę, wybaczę mu nawet to najgorsze zachowanie i traktowanie.
Leżałem w łóżku, nie mając ochoty z niego wstać, Sorey z Misaki spędzali razem czas w kuchni, a ja dobrze czułem się tu sam pogrążony w swoich myślach.
– Miki omlet gotowy chodź do nas – Słysząc dobrze znany mi głos, uniosłem głowę, zerkając na mężczyznę, nie mając szczerze ochoty wychodzić z łóżka.
– Wolałbym zostać w łóżku – Stwierdziłem, z beznadziejnym humorem, a wszystko to z powodu rozmowy i chęci zrozumienia ukochanego, którego zrozumieć, mimo że chce, nie potrafię.
– Wszystko dobrze? – Zmartwiony wszedł głębiej do sypialni, podchodząc do łóżka, na którym cały czas byłem.
– Tak, oczywiście, że tak – Zapewniłem, obdarowując go najszczerszym uśmiechem, na jaki było mnie tylko stać. – Po prostu nie mam ochoty na wstawanie z łóżka – Przyznałem, łagodnie uśmiechałam się do mojego ukochanego męża.
– A Misaki? Na pewno będzie chciała z tobą porozmawiać – Dopytał, przeglądając mi się uważnie.
– Spokojnie wczoraj dużo z nią porozmawiałem. Teraz wydaje mi się, że wolałaby nadrobić czas z tobą – Zapewniłem, z czym nie chciał do końca się zgodzić, oczywiście nie powiedział mi tego na głos, natomiast jego spojrzenie, ono mi w zupełności wystarczyło, abym pojął, co chciałby mi powiedzieć.
– Nie patrz tak na mnie, spędź trochę czasu z córką, a ja jeszcze chwilę sobie tu posiedzę – Zaproponowałem, mając nadzieję, że mnie posłuchać i zrobi to, o co go proszę, ja w tej chwili muszę zająć się swoimi myślami, muszę je uporządkować i postarać się nad sobą popracować, aby już więcej nie zawieźć ukochanej osoby, która na mnie tak bardzo liczy.
– No dobrze, jeśli chcesz spędzić trochę czasu samemu, zaraz przyniosę ci omleta – Ucałował mnie w czoło, opuszczając sypialnie, pozostawiając mnie znów samego pogrążonego w swoich myślach.
Nie wiem, dlaczego aż tak bardzo siedziało mi to na sercu, na sumieniu, nie chcąc odpuścić, wywołując coraz to większe poczucie winy, a wszystko dlatego, że nie potrafię go zrozumieć, chociaż on bardzo by tego chciał, oczywiście ja też bardzo chciałbym zrozumieć i nauczyć się odróżniać jego dobro od zła, myślę jednak, że nie jest to takie proste i nie wiem, czy kiedykolwiek taki się dla mnie stanie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz