niedziela, 15 grudnia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Słysząc to byłem zadowolony, że aż tak się tutaj nie męczy. Na pewno jest zmęczony, bo jest niewyspany, ale chociaż jest zadowolony przy stole z przekąskami i alkoholem, którego mu nie żałowałem, znając jego mocną głowę. Z kolei ja niewiele jadłem ani piłem, a tak właściwie, to nic. Jak dostałem po przybyciu lampkę szampana, tak dalej ją trzymałem, od czasu do czasu podczas rozmowy przykładając kieliszek do ust, a dla lepszego wrażenia maczając usta. Nic jednak nie piłem, nawet jak wiedziałem, że tam nic nie ma, to i tak czułem niepewność. O jedzenie też się bałem, a to, że zjadłem krewetkę od Haru to tylko dlatego, że była właśnie od mojego męża, chociaż, gdyby podał mi kieliszek szampana stąd, nie wypiłbym tego. Nawet jakby mi mówił, że wszystko jest w porządku, to i tak bym nie wypił. W domu mogę pić, kiedy jestem tylko on, i ja, i kiedy jestem pewien, że nic w tym alkoholu nie ma. 
– Wydaje mi się, że większość z tych ludzi wątpiła w twoje istnienie, kiedy rozeszła się wieść, że mam męża. Jestem pewien, że jeszcze co niektórzy w to wątpią i mają cię za jakiegoś wynajętego aktora. Mogą też tak na ciebie patrzeć, bo prezentujesz się zjawiskowo. Albo dlatego, że masz troszkę jedzenia na policzku – powiedziawszy to, wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę i doprowadziłem go do jego idealnego stanu. 
– Wybacz, starałem się jeść grzecznie – odpowiedział, ewidentnie smutny z tego powodu. Gdyby jego uszy były widoczne, na pewno byłyby położone, okazując skruchę. 
– Wiem. I nie wybaczam, bo nie ma czego. Nie gniewam się na ciebie. Trochę odstraszasz tym moją konkurencję – powiedziałem, uśmiechając się łagodnie. Nic się przecież nie stało złego, a on już zachowuje się, jakby zrobił coś wyjątkowo złego. Przejmuje się tą małą wpadką bardziej niż ja. 
– Konkurencję? Nie masz żadnej konkurencji, nikt ci tutaj do pięt nie dorasta – uśmiechnął się do mnie szeroko, kładąc swoje dłonie na mojej talii.
– No nie wiem, zauważam tutaj kilka osób, które patrzą na ciebie łakomie i są atrakcyjne – mruknąłem, trochę tym faktem zmartwiony. Jeszcze żadna z tych osób się do niego nie zbliżyła, ale może po którymś kieliszku ich odwaga najdzie. 
– I niech sobie będą, najbardziej łakomy to ja na ciebie jestem, bo tylko ty tutaj dla mnie atrakcyjny jesteś – obiecał, całując mnie w policzek. To było naprawdę miłe. – Nałożyć co coś? 
– Nie, dziękuję. Zastanawiam się, czy nie wyjść na chwilę na zewnątrz – zaproponowałem, czując trochę, że muszę odpocząć od tego zgiełku, spojrzeń, zaduchu. Tak wziąć głęboki wdech, odetchnąć, wyciszyć myśli, nim znów zacznę rozmowy z pozoru nijakie, zwykłe pogawędki, ale w rzeczywistości bardzo ważne. Sam jednak nigdzie nie pójdę, więc jeżeli bardzo się nie zgodzi, jakoś sobie będę musiał poradzić bez tej chwilowej przerwy. 
– Chwila przerwy? Brzmi dobrze – stwierdził, uśmiechając się łagodnie. Jest kochany, i nie zasługuję na niego. Ta druga myśl ostatnio w moim umyśle pojawia się często, za często. – Idziemy? 
– Idziemy – odpowiedziałem, chwytając jego dłoń i ciągnąc go w stronę korytarza, byśmy mogli się ubrać, a potem go zaprowadziłem na tyły rezydencji, do już usypiającego na zimę ogrodu, gdzie mogliśmy usiąść na ławce. Znaczy, on usiadł na ławce, ja tam usadowiłem się na jego kolanach, tuląc się do jego ciała. – Bardzo jesteś zmęczony? Mam już nas powoli z tego wykręcać? – spytałem, zerkając na niego kątem oka nie chcąc, by się męczył. Był tu przy mnie, dzięki czemu ten wieczór nie był zły. Czułem się bezpieczny, dzięki Haru nikt mnie nie zaczepiał, gapili się, owszem, ale nie gapili się bardzo nachalnie, nikt mnie nie dotykał, a to mogło mieć miejsce biorąc pod uwagę, że zauważyłem tu jednego z moich partnerów seksualnych, i to jeszcze takiego nachalnego swojego czasu. Cieszyłem się, i to bardzo, że Haru tu ze mną jest. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz