Nie mogłem puścić go tam samego, co prawda nie lubiłem bankierów i nie czułem się tam komfortowo, natomiast wiedziałem, że bardzo zależy mu na tym, abym ja był z nim tamtego dnia, a więc czym się to podoba i czy mam na to ochotę, czy też nie zrobię to tylko dlatego, że chcę go uszczęśliwić.
– Nie, oczywiście, że nie zgodzę się, abyś poszedł tam sam, przecież wiem, że ci na tym zależy, abyśmy poszli tam razem, poza tym obaj dobrze pamiętamy, co wydarzyło się ostatnim razem, a więc albo pójdziemy razem, albo nie pójdziesz wcale – Wyjaśniłem, a moje słowa chyba zaskoczyły Daisuke jeszcze bardziej, chociaż tak naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego przecież doskonale wie, że nie pozwolę mu pójść tam samemu po tym, co wtedy zrobił mu jego były? Nie do końca wciąż rozumiem, kim on dla niego był, ale na pewno nie miał prawa zrobić tego, co mu zrobił.
– Jesteś pewien? Przecież musisz poświęcić dużo siły i pracy, aby zająć się sobą i tym nowym, który będzie cię potrzebował – Miał rację, będzie mnie potrzebował, bo od tego tam jestem, aby go wesprzeć, zaopiekować się nim, jakkolwiekby to nie brzmiało i zrobić wszystko, aby poczuł się bezpiecznie.
– O mnie się nie martw. Mam więcej siły i ta jedna noc nie sprawi mi zbyt wiele problemów, a jeśli nawet zawsze możemy zająć się w pracy papierkową robotą, jej nigdy nie jest za mało – Stwierdziłem, postawiając sprawę jasno albo idziemy tam razem, albo nie idzie tam wcale, proste i raczej mało skomplikowane, a więc na pewno zrozumie.
Daisuke westchnął wciąż, przyglądając mi się z najwyższą uwagą, patrząc, jak kończę kąpiel, przebierając się w czyste ubrania, które nie będą śmierdziały pracą i innymi codziennymi zapachami.
– Nie jestem pewien, czy to aby na pewno taki dobry pomysł – Zaczął swoją wypowiedź, gdy tylko założyłem coś na swoje ciało, zabierając mu widok, który przez cały czas podziwiał.
– A powiedz mi, co tak właściwie mogłoby się wydarzyć? Oczywiście niewyspany człowiek jest mniej skupiony, natomiast jeśli tylko bardzo będę chciał dam sobie radę. A jeśli, natomiast nie będę w stanie pójść do pracy, z jakiegoś powodu wezmę wolne przecież mam do to prawo – Stwierdziłem, wzruszając przy tym ramionami.
– Nie jestem pewien, czy masz do tego prawo, biorąc pod uwagę, ile cię nie było w pracy – A to akurat jest fakt, i to spory fakt, wygląda więc na to, że nie mogę wziąć sobie wolnego.
No nic to też niewielki problem poradzę sobie ten jeden raz, przecież to nic wielkiego jestem silny, poradzę sobie.
– No dobrze, już dobrze tym się nie przejmuj, pójdę z tobą i na pewno dam radę pójść do pracy, nie musisz się w tym przejmować, kup się raczej na tym, jak ma wyglądać ten cały bal. I tak wiem, powiesz mi, że przecież normalnie, ale jak dobrze wiesz, nie chodzę na bale i nie do końca wiem, jak miałbym się zachować I co tam robić dobrze by było, abyś mnie trochę naprowadził, abym nie narobił ci wstydu – Zmieniłem temat, decydując się na ten znacznie ważniejszy i bardziej mnie stresujący, nie chodzę na bale, a więc mogę zrobić coś głupiego, a bardzo bym tego nie chciał, bo nie chcę zawieść mojego męża nie w tak ważnej dla niego sprawie.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz