Pot, alkohol i perfumy... nic dziwnego, że ludzie byli spoceni, tańce, tłok, niektórzy też nakładali multum warstw na siebie, przez co oczywiście jeszcze bardziej się pocili. Żałowałem, że nie udało się nam zatańczyć. Wpierw musiałem pogadać z odpowiednimi ludźmi, chwila przerwy, znów rozmowy i już trzeba było wychodzić. Tyle czasu na rozmowach spędziłem, a i tak znalazły się jeszcze osoby, z którymi pogadać chciałem, a z którymi to nie zdążyłem. Nie będę jednak o tym Haru wspominał nie chcąc, by czuł się źle. Był ze mną, pilnował mnie i wspierał, i za to mu wdzięczny jestem niezmiernie.
– To logiczne. Mam nadzieję, że ja dla ciebie nie śmierdzę – odpowiedziałem, trochę się tym faktem martwiąc. Oczywiście, czy mi się to podobało czy nie, i ja najpewniej się spociłem. A teraz, jak Haru wspomniał, że mu ten zapach przeszkadza, poczułem się bardziej nieswojo. Nerwowo poruszyłem się, czując się z tym faktem źle. W tej chwili musiałem się umyć. A to będę mógł zrobić dopiero za niecałą godzinę.
– Nie, nie. Nie psikałeś się perfumami co kilka minut, więc przesadnie nie jest. Twój naturalny zapach ładnie miesza się z nutami, które to naniosłeś na swoją skórę – odpowiedział, kiedy czekaliśmy, aż służba przyprowadzi nasze konie.
– Jesteś tak miły, że nawet przekazanie komuś subtelnie, że śmierdzi, ale nie za bardzo, nie jest dla ciebie problemem. Będę cię wykorzystywać do dyplomacji – stwierdziłem, poprawiając swoje rękawiczki.
– Skarbie, wcale nie śmierdzisz. A jeżeli twierdzisz, że brzydko pachniesz w ręku chwili, to ja naprawdę nie wiem, co byś twierdził o tych osobach, które to muszę czuć.
– Jeżeli bym kogoś nie lubił, i ten ktoś także nie byłby mi potrzebny, od razu bym powiedział, że śmierdzi. W ładnych słowach. Już zresztą dzisiaj komuś wspominałem, że nuty zapachowe, których ta osoba używa, są fatalnie dobrane i podbijają zapach potu – odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
– Powiedziałeś tak komuś? – spytał zaskoczony. Przecież przy tym był. Ale ewidentnie nie słuchał.
– Tak. Jakiejś babie, która wcześniej nazywała cię prostakiem. Nie wiem, kim była, ale nikim, kogo kojarzę, zatem jej do rozwoju biznesu nie potrzebuję – mruknąłem, delikatnie się burząc na to wspomnienie. Był moim mężem, oczywiście, że nie pozwolę go obrażać. Tylko ja go mogłem obrażać, nazywając go głupkiem. Cała reszta jest niedopuszczalna.
– Naprawdę? W ogóle tego nie kojarzę – mruknął, marszcząc brwi.
– Nie było cię wtedy. Poszedłeś po poncz. Zresztą, niczym się nie przejmuj, zająłem się nią. I żeby nie wyjść na bardzo złego powiedziałem jej później komplement. Stwierdziłem, że jej jej czerwona twarz w odcieniu buraka pasuje w końcu do jej sukienki – powiedziałem niewinnie, wsiadając na mojego wierzchowca.
– Na pewno jej się ten komplement strasznie podobał – odparł rozbawiony Haru, idąc w moje kroki.
– Tak bardzo, że zarumieniła się jeszcze bardziej. Nie sądziłem, że to możliwe – odpowiedziałem, ruszając.
W naszej małej rezydencji znaleźliśmy się przed dwudziestą trzecią. Od razu po wejściu do domu poprosiłem o przygotowanie sobie ziół, a Haru gorącej herbaty, i zaraz ruszyłem do łazienki, by zmyć z siebie zapach potu, który tak strasznie przeszkadzał Haru. Gdyby nie późna pora najpewniej bym coś jeszcze zjadł. Nie jadłem nic od śniadania, może poza tą jedną krewetką... ale czy ja tak dużo jedzenia potrzebuję? Niekoniecznie, zwłaszcza teraz, kiedy idę spać. Haru musi jeść więcej, pracuje fizycznie, więc zaraz to wszystko spali, ja już nie. Dobrze, że trochę sobie pojadł na tym bankiecie, oby tylko był najedzony... Chyba powinienem się upewnić tej rzeczy.
– Chciałbyś może coś zjeść? – zapytałem, odwracając się w stronę męża, nim zniknąłem w łazience.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz