I właśnie to chciałem usłyszeć, miałem na niego ochotę, i to straszną, nawet jeśli już dziś miałem przyjemność go przelecieć, chociaż czy można to tak nazwać? To on był na mnie, a więc to on się obsłużył, ja tylko użyczyłem mój swój sprzęt.
Patrząc głęboko w oczy mojego ukochanego panicza, zbliżyłem usta do jego czoła, aby złożyć na, nim delikatne pocałunek, przesuwając się w dół, na nos, policzki, a następnie usta, łącząc je w namiętnym pocałunku.
Daisuke chętnie odwzajemnił pocałunek dłońmi, schodząc po moim ciele w dół.
Zadowolony chwyciłem go w swoje ramiona, kładąc delikatnie na łóżku.
– Chciałbym zrobić coś dla ciebie, nim ty przejmiesz całą inicjatywę – Usłyszałem, czym lekko mnie rozbawił.
– A dasz radę? Jesteś pijany – Oczywiście droczyłem się z nim, bo czemu, by i nie obaj to lubimy, A więc co w tym złego?
– Nie przesadzaj, nie jest ze mną aż tak źle, to ty musisz dać radę – Stwierdził, a jego głos wydawał się już lekko pijany. Ja miałbym nie dać rady? Zdecydowanie nie do mnie takie słowa.
– Myślę, że jeśli zrobisz mi dobrze ustami, będę w stanie dać radę – Oczywiście nie było mi to potrzebne, aby go zerżnąć, natomiast taką przyjemnością nigdy nie pogardzę.
Mój mąż, jak na zawołanie zrobił to, co do niego należało, klęknął przede mną, zsuwając z moich nóg spodnie wraz z bielizną, patrząc na mojego nabrzmiałego kolegę.
– Jeszcze nic nie zrobiłem, a on już stoi – Zauważył, wysuwając swój język, aby dotknąć jego czubka.
– Nie musisz za wiele robić. Wystarczy, że przy mnie jesteś – Wyszeptałem, kładąc dłoń na jego policzku, uśmiechając się do tego łagodnie.
Daisuke nie odpowiedział, zajmując się moim przyjacielem dziś, będąc dokładniejszym, nie wiem, czy to przez alkohol, ale miałem wrażenie, że bardziej się starał, a ja bardziej reagowałem, nie mogąc już doczekać się, aż wreszcie wejdę w jego wnętrze.
Moje nasienie trysło do ust mojego panicza, który nie narzekając, przełknął wszystko, siadając okrakiem na moich kolanach, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Od razu zareagowałem, pocałunek stał się bardziej dziki namiętny, a w tym czasie ja, a wszedłem w niego, zaciskając mocno dłonie na jego pośladkach.
Nasz seks był dziś bardziej zachłanny, bardziej dziki i namiętny, jak nigdy Oddaliśmy się sobie całkowicie mój panicz starał się bardzo dzielnie dać mi wszystko, na co tylko miałem ochotę, chętnie, korzystając z jego ciała, robiłem wszystko, aby i on był zaspokojony.
Daisuke padł w moich ramionach, zasypiając po kolejnym wspólnym dojściu.
Mój biedaczek taki dziwny i kochany, tak bardzo chcę mnie zaspokoić, i choć nie jest w stanie do końca tego zrobić, i tak stara się robi wszystko, abym był usatysfakcjonowany, taki mąż to skarb. Złośliwy, piękny, słodki, uroczy i cały mój. Ucałowałem go w czoło, przyciągając bliżej, aby schować w swoich ramionach, całując delikatnie w czoło.
– Kocham cię mój mały słodki złośniku – Wyszeptałem, nagrywając porządnie jego ciało kocem, wiedząc, że niewiele do szczęścia mu potrzeba, a to dlatego, że grzałem go ja, nic więcej nie było mu potrzebne, a przynajmniej nie w tej chwili.
Tak pozytywną myślą położyłem się obok, zamykając swoje oczy, odpływając do krainy snów w towarzystwie mojego pięknego panicza.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz