Po południu musiałem porzucić dokumenty i zobaczyć, jak sprawuje się nowy kowal. Wchodząc do stajni zauważyłem od razu jeden pusty boks. A więc Haru wziął Rain... To dobrze, zamiast iść pół godziny będzie jechał jedynie dziesięć minut, a im szybciej będzie w domu, tym lepiej. Wtedy będę miał pewność, że wszystko z nim w porządku. I też znacznie szybciej będę się mógł wtulić w jego ciało, tym w końcu nigdy nie pogardzę.
Nowy kowal okazał się znacznie młodszy, niż na początku podejrzewałem. I rozgadany, zupełnie jak ojciec. Ale rozgadany w tym dobrym znaczeniu tego słowa, przyjemnie mi się go słuchało, a nawet rozmawiało, zwłaszcza, że tematy kręciły się koni, tak więc było to coś, co bardzo dobrze znam. Wyglądem także prezentował się interesująco, przynajmniej dla mnie. Miał w sobie coś, co sprawiało, że chciałbym go poznać, gdybym oczywiście nie miał męża. Tak samo jak Haru przy naszym pierwszym spotkaniu zainteresował mnie swoimi oczami, tak teraz moją uwagę zwróciły piegi. Jak szybko młody kowal pojawił się w moim umyśle, tak szybko go stamtąd wyrzuciłem.
– Witaj w domu. Wszystko w porządku? – odezwałem się do Haru, który późnym popołudniem wjechał do stajni.
– Tak, pewnie. A czemu pytasz? – spytał, schodząc z klaczy i nachylił się do mnie, by mnie pocałować w policzek.
– Bo się martwiłem. Zmęczenie w niektórych sytuacjach może być bardzo niebezpieczne. Zostaw Rain i idź do rezydencji, zjedz coś, odpocznij. Trzeba ją okuć, więc wprowadzanie jej do boksa nie ma sensu – poprosiłem, kątem oka zerkając na rudowłosego mężczyznę, który w tej chwili podkuwał mojego Ignisa. I ta wredota oczywiście przy nim zgrywała najgrzeczniejszego wierzchowca pod słońcem. Ten koń jest zbyt mądry.
– A ty jadłeś? – dopytał Haru, zwracając tym samym moją uwagę.
– Jeszcze nie. Chciałem zjeść z tobą. Zaraz też pójdę do rezydencji, tutaj tylko upewnię się, że konie pozostaną spokojne – dodałem, uśmiechając się do niego łagodnie. – Ale jak bardzo zmęczony jesteś, to nie czekaj na mnie i idź spać – dodałem, poprawiając jego włosy, ktor były w całkiem ładnym nieładzie. Podobało mi się to, pasowało do niego.
– Miałem nadzieję, że spędzimy więcej czasu razem, nim padnę do łóżka – odezwał się smutno, kładąc dłonie na moich biodrach i przyciągając mnie do siebie.
– Proszę wybaczyć, że się wtrącam, ale wszystko się tu odbywa bezproblemowo, zwierzaki współpracują... Poradzę tu sobie ze wszystkim – wtrącił się nagle kowal, wprowadzając mojego konia do boksu. Ignis był najbardziej problematyczny, została tylko Rain, a ona bardzo była spokojna, więc chyba faktycznie byłem tu już niepotrzebny.
– Skoro tak... Dziękuję w takim razie za usługę – dodałem, uśmiechając się łagodnie do mężczyzny.
– To ja dziękuję za skorzystanie z moich usług – odpowiedział, uśmiechając się do mnie szeroko, co spowodowało, że się ten mój mały uśmiech nieco się poszerzył. Jakby tak się zastanowić, ten kowal bardzo przypominał mi Haru.
Wracając z mężem do rezydencji dostrzegłem, że ten był taki trochę... Sam nie wiem, posępny? Może był zmęczony. Skoro był zmęczony, to czemu chce spędzać ze mną czas? Powinien odpoczywać, zdrzemnąć się, a nie na siłę ze mną siedzieć.
– Bardzo zmęczony? Jak było w pracy? – zapytałem, ciekaw jego dnia.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz