Musiałem się nad tym zastanowić przez chwilę, potrafiłem zmieniać coś w stan ciekły i stały, potrafiłem sprawić, aby trzymana rzecz nie topiła się w dłoniach i chyba nawet właśnie moją moc była w stanie zamrozić coś na długo, jak na przykład mięsa myślę, że jeśli się postaram, będę w stanie coś z tym zrobić.
– Mogę spróbować tylko, co chcemy na to przeznaczyć? Skrzynia musiałaby być szczelna, aby zimno cały czas się w niej trzymało, mamy w ogóle coś takiego? – Sam nie wiem, czy bardziej pytałem jego, czy może jednak siebie, sama zamrożenie nie było problemem największym, problemem było znalezienie czegoś, co będzie w stanie mi służyć jako miejsce, w którym będę mógł zamrażać.
– Zaraz coś wymyślę – Gdy to powiedział, zniknął mi z pola widzenia, wchodząc do piwnicy, ciekawe, co takiego wymyśli.
Ciekaw wymyślonego przez niego sposobu lub znalezienia czegoś, co mógłbym zamrozić, usiadłem na krześle, czekając, obserwując lody, które na szczęście wciąż były w stanie, w stałym, dzięki czemu nie trzeba było się o nią jeszcze martwić.
Sorey przyniósł mi duże drewniane pudło, które doskonale może się przydać jako przechowalnia do zamrożenia lodów i nie tylko.
Przyjrzałem się uważnie przedmiotowi, który mi przyniósł, wkładając do niego lody, używając swojej mocy, aby zwykłego drewnianego pudła stało się zamrożonym przenośnym pojemnikiem na lody i inne produkty potrzebujące chłodu.
– Myślę, że dobrym pomysłem będzie przechowywać to w piwnicy, tam jest również chłodno i nie ma dostępu do słońca, a to dodatkowe zabezpieczenia, które nic nas nie kosztują, a zawsze mogą się przydać – Zaproponowałem, dostrzegając malujący się na twarzy męża zastanowienie, które po chwili przerodziło się w zgodę, jakkolwiekby to nie brzmiało. Sorey zabrał skrzynię, zanosząc ją do piwnicy, gdzie, mam nadzieję, będzie bezpieczna.
Mój mąż wrócił do mnie po kilku sekundach, ależ on jest szybki widać, że nie chce tracić czasu, tylko, na co? Niczego i tak robić nie możemy, a przynajmniej powstrzymuje nas zakład, chociaż, mimo to możemy przecież sobie po prostu spędzić razem grzecznie czas.
– Mam nadzieję, że niczego nie zepsułem i dobrze zabezpieczyłem tę skrzynkę, nie chciałbym wyrzucać tych lodów, poza tym czuję, że nasze dzieci naprawdę bardzo chętnie je zjedzą, gdy tylko wrócę do domu. – Trochę byłem zmartwiony tym, że mógłbym to zepsuć. Co prawda jestem pewien swoich umiejętności, natomiast czasem i ja mogę zawalić, jestem tylko aniołem. Choć za niektórych aż aniołem.
– Miki, skąd taka mała wiara w siebie? Przecież obaj wiemy, że jak coś sobie zaplanujesz, to zrobisz, to idealnie ja w ciebie wierzę i nigdy wierzyć nie przestanę i ty powinieneś, bo jesteś przecież cudownym aniołem – Stwierdził, całując mnie w czoło.
Rozbawiony pokręciłem głową, ależ on jest kochany, mimo wszystko stara się wesprzeć mnie na duchu, a to naprawdę kochane z jego strony.
– Nie wiem, po prostu dawno już nie robiłem takich rzeczy i mam po prostu nadzieję, że mimo wszystko nic nie popsułem – Wyjaśniłem, czym rozbawiłem mojego męża tylko dlaczego? W ogóle tego nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem, zresztą nawet nie będę próbował.
– Co cię tak bawi? – Zapytałem, zakładając ręce na klatkę piersiową, unosząc jedną brew ku górze.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz