Ależ on potrafił mnie rozbawić, łaknął mojej uwagi, ale i również bardzo słowa, które podniesie go na duchu i zapewni, że jest piękny, mądre i cudowne, że jest cały mój i nikomu go nigdy nie oddam.
– No tak, gdzie ja mam głowę, żeby tak nie pochwalić mojego pięknego męża za jego promienny wygląd? Aż wstyd mi za moje zachowanie – Rozbawiony odsunąłem krzesło od stołu gestem ręki, zapraszając mojego panicza do stołu.
– Właśnie nie wiem, a przecież powinieneś robić to, co chwilę – Stwierdził oczywiście, wiedząc najlepiej, co powinienem robić.
– Oczywiście poprawię się i będę bardziej zwracał uwagę na twój idealny wygląd, który dziś promienieje jeszcze bardziej, niż na co dzień – Obiecałem, przesuwając go bliżej stołu, siadając tuż obok niego przy pysznym jedzeniu, na które strasznie miałem już ochotę.
– No i tak możesz mi mówić codziennie – Zadowolony, zabrał się za jedzenie co i ja uczyniłem, aby napełnić swój żołądek trochę głodne po całym dniu, który trochę dziś zmusił mnie do pracy nie tylko pracy fizycznej, ale i psychicznej, i ona potrafi męczyć, wywołując u mnie głód…
W odpowiedzi obdarowałem go uśmiechem zawsze przecież, doceniając jego wygląd i piękny zapach, stara się każdego dnia, aby wyglądać idealnie, mimo że dla mnie cały czas tak wygląda, co jednak mogłem zrobić, skoro mnie nie słucha? Zostaje mi jedynie doceniać jego starania dostrzegać je i chwalić za to, że się stara.
– Smacznego – Zwróciłem się do mojego pięknego męża, nim zabrałem się za posiłek, na który naprawdę miałem już ochotę.
– Smacznego – Odpowiedział, zabierając się za swoją porcję jedzenia, napełniając swój brzuszek jedzeniem.
Posiłek był naprawdę pyszny i szkoda, że tak szybko się zakończył, gdybym mógł, jeszcze bym zjadł, oczywiście mogę, bo przecież zawsze jest więcej jedzenia. Natomiast wiem, że to niezdrowe, aby obżerać się zbyt dużą ilością jedzenia. Poczekam, aż ułoży się w brzuchu, a wtedy na pewno nie będę miał już ochotę na więcej.
– Twój kucharz, jak zawsze bardzo się postarał – Zauważyłem, uśmiechając się łagodnie do męża.
– To nie mój kucharz, tylko nasz kucharz – Upomniał mnie, rzucając mi pełne niezadowolenia spojrzenie, cóż, ja poradzę, że nie potrafię się do tego przyzwyczaić, jestem zwykłym facetem, który nigdy nie potrzebował kucharza, czy też służby, która by wszystko mi przyniosło, do dziś tego nie potrzebuję, ale skoro mogę z tego korzystać, to ciężko jest tego nie robić.
– Wybacz, tak sobie w ogóle myślę, że po spotkaniu z wujkiem będę chciał doprowadzić rezydencję do porządku, aby można było powoli zacząć pracę w niej, chciałbym, aby ten hotel powstał jak najszybciej, abyśmy później podczas posiadania już dziecka nie musieli się przejmować tamtym miejscem lub mogli sobie tam po prostu pojechać na dzień, dwa, a nawet może trzy – Stwierdziłem, tak troszkę, poruszając temat, który cały czas siedział mi gdzieś z tyłu głowy, nie opuszczając mnie w żadnej chwili.
Mój mąż patrzył na mnie w milczeniu, analizując moje słowa, a może po prostu zastanawiam się nad czymś innym, tego nie wiem, ale pewnie niedługo się dowiem.
– Chciałbyś rozpocząć tam pracę? – Dopytał, chcąc się upewnić, czy to może niechwilowe chęci.
– Tak chciałbym porządnie zwiedzić rezydencję, zobaczyć co można stamtąd zabrać i rozpocząć remont, które zajmie zapewne bardzo dużo czasu. – Wyjaśniłem, zabierając talerze, które odstawiłem na bok.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz