Dla mnie to nie było nic takiego. Przecież odpowiadam za jego bezpieczeństwo, i jak ja mam go pilnować, jak ja śpię? No nie mogę. Co w ogóle się stało, że zasnąłem? Przecież nigdy nie spałem. Na początku, kiedy używałem swoich mocy, by zapewnić Banshee ciepło, owszem, zasypiałem, bo traciłem mnóstwo energii. Raz też chyba prosiłem Mikleo, by wykorzystał swoją moc na uśpienie mnie, bo miałem w sobie za dużo złości i agresji po całej tej pracy. A dzisiaj? Cały dzień z Mikim, też tylko poszedłem na miasto po zakupy, ale raczej nie wróciłem stamtąd zły. Ignorowałem ludzi, zrobiłem, co zrobić miałem, no i wróciłem. Niepokojące to.
– Nie mogę odczuwać zmęczenia, kiedy się tobą opiekuję – mruknąłem niezadowolony, zasiadając przy stole i nerwowo uderzając palcem o blat. – Nie wiem, co to spowodowało. Nie powinienem być śpiący. Nie powinienem tego czuć.
– Może to tak jak z chłodem? Też nie powinien czuć chłodu, a czujesz, i jest to dla ciebie dyskomfort. Może przez pobyt na tym świecie zaczynasz także czuć zmęczenie? Albo to przeze mnie, bo ja jednak trochę śpię, no i ty też możesz czuć znużenie. Ileż można leżeć i nic nie mówić? Zwłaszcza ty. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak musisz się czuć sfrustrowany – odpowiedział zmartwiony, przyglądając mi się z uwagą i oczywiście zmartwieniem, bo czymże innym? Moje kochane maleństwo.
– Nie jest tak źle. Prowadzę sobie monologi wewnętrzne – wyznałem, wzruszając ramionami. To nie jest to samo, co prawdziwa rozmowa, co dialog, ale z dwojga złego lepsze to niż nic. No bo z kim ja pogadam? W pracy jedyne co, to coś tam mruknę do mojego kolegi, ostrzegę kilku klinetow, oo czym ich wywalę na zbity pysk, a jak Miki śpi, to też sobie nie pogadam... A monolog wewnętrzny zawsze mogę poprowadzić. Dojść do jakichś wniosków, zastanowić się nad swoim zachowaniem i też zastanowić się nad tym, co zrobić, by dla mojego męża się poprawić. To naprawdę nie jest takie złe, jak się już przyzwyczai.
– Brzmi to raczej samotnie – zauważył, na co wzruszyłem ramionami.
– Jako demon się do towarzystwa nie nadaję, jakby tak na to spojrzeć. Z kimś takim, jak ja nikt nie chciałby się przyjaźnić. Już najpewniej po tym, jak się przyznam, kim jestem, taka osoba znikałaby szybciej, niż się dalej przyjaźniła – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jako demon materiałem na przyjaciela to ja nie jestem, a jeżeli szukałbym przyjaciela, to musiałbym mu się do tego przyznać, nie wyobrażam sobie mieć z kimś takiej zażyłej relacji i nie mówić tej osobie o tym, kim jestem. Dlatego jak na razie Banshee to taki najlepszy wybór, jakkolwiek by to nie wyglądało. – Następnym razem jak znów z jakiegoś dziwnego powodu zasnę, to bardzo proszę mnie obudzić. Nie mogę ot tak sobie zasypiać, niebezpieczeństwo czyha na ciebie za każdym rogiem – dodałem, przeczesując dłonią włosy i najpewniej powodując u siebie na głowie jeszcze większy bałagan. Ja jednak na to mogłem sobie pozwolić, mnie i tak nic nie pomoże, jak chodzi o moje włosy, one i tak układać się będą, jak chcą i nikt z tym nic nie jest w stanie zrobić.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz